Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Antologie, jako nowy trend w telewizji

Autor: Katarzyna Janicka
23 listopada 2016

Trendy w telewizji zmieniają się niczym te w modzie. Jakiś czas temu królowały seriale proceduralne. Widzowie zasiadali przed telewizorem w poniedziałkowy wieczór i zastanawiali się, kto tym razem okaże się okrutnym mordercą. Potem nastała moda na opowiadanie historii ciągłych – bez cotygodniowego bohatera, który zazwyczaj umiera. Szlaki przetarło HBO z Rodziną Soprano czy Sześć stóp pod ziemią. Kolejne były komedie, które zaczęły wyznaczać nowe trendy. Każdy z nas bardzo dobrze wspomina Parks and Recreation, Community czy Arrested Development. Teraz nadszedł czas na antologie.

Kilka lat temu Ryan Murphy postanowił zaznajomić Amerykanów z tym terminem. Wprowadził serial American Horror Story, w którym każdy z kolejnych sezonów opowiada inną historię. Żeby dodatkowo skomplikować sprawę, ci sami aktorzy pojawiali się w zupełnie innych rolach. Dzięki temu mogliśmy zobaczyć Sarę Paulson w kolejnych wcieleniach, czy doświadczyć, jak na przestrzeni lat rozwija się utalentowany Evan Peters. Potem przyszedł czas na obsypane nagrodami Fargo, American Crime i American Crime Story.

Zobacz również: TOP 10: Jake Gyllenhaal - najlepsze role

Antologie są świetnym rozwiązaniem. Po pierwsze, nie angażują widza na kilka lat i setki odcinków. Możemy obejrzeć jeden sezon zamiast trzech i nic na tym nie stracimy. Po drugie, twórcy nie muszą się męczyć z logicznym prowadzeniem historii w sposób, który nadal byłby interesujący dla odbiorcy. Są jednak wyjątki, jak na przykład kolejne sezony American Horror Story, które potwierdzają, że pomysłu może zabraknąć również w obrębie jednej serii. Po trzecie, jeżeli do kilku ról zaangażowani są ci sami aktorzy, pomimo pracy przy tym samym projekcie, mają oni możliwość rozwoju i pokazania się widzom z innej strony, a więc uniknięcia zaszufladkowania. Jim Parsons już na zawsze pozostanie Sheldonem, a David Schwimmer Rossem, podczas gdy wspomniana Sarah Paulson nigdy nie zostanie przypisana do konkretnej postaci, w którą się wcieliła.

Wymienione wyżej seriale pokazują, że antologie w telewizji przeżywają rozkwit, nie dziwi więc fakt, że pojawia się ich coraz więcej. Teraz nie tylko pełny sezon prezentuje inną historię, ale też pojedyncze odcinki. To, że taka forma się sprawdza, udowodnił jakiś czas temu Black Mirror, który w niewymuszony sposób pokazał, jakie mogą być skutki rozwoju naszej cywilizacji. Brytyjski serial zdobył ogromną popularność, a fani na całym świecie oczekiwali premiery kolejnych odcinków na Netfliksie.

To, co dobre w dramacie, musi sprawdzić się również w komedii. Potwierdziły to już przykłady podane w pierwszym akapicie tego artykułu. Netflix przetarł szlaki tegorocznym Easy. W kilku krótkich odcinkach pokazano historię ludzi mieszkających w Chicago. Serial jednak nie trzymał się sztywno konwencji antologii, bo niektóre odcinki sprawnie połączyły się ze sobą, dając obraz jednej wielkiej historii. Jednak to, co może wydawać się zbawieniem dla twórców, również może ich zgubić. W przypadku odcinków, które czasami trwają 30 minut, trudno jest bowiem przekazać widzom wszystko. Scenariusz musi zostać okrojony, ale w taki sposób, aby zarysować nam główne postaci oraz pozwolić je rozwinąć, pokazać jakiś przełom w ich życiu, który miałby sens.

Zobacz również: Akira Kurosawa - ten, który nadepnął tygrysowi na ogon

Jakiś czas temu TBS dał zielone światło komedii Guest Book, a HBO Room 104. Pierwsza z nich skupi się na wakacyjnym domu w małym miasteczku. Każdy z odcinków ma opowiedzieć historię innej grupy ludzi, którzy ów dom wynajmują. Z kolei Room 104 jest kolejnym projektem braci Duplass. Pomysł na serię jest podobny, ale w tym przypadku epizody skupią się na ludziach wynajmujących pokój w przeciętnym amerykańskim hotelu. Hulu również ma swój pomysł, czyli Dimension 404. Godzinne odcinki mają być traktowane jak niezależne filmy. Za trendem podąża też YouTube Red i rozwija własną komedię – Bad Internet.

Niewątpliwym królem antologii jest wspomniany wcześniej Ryan Murphy. Producent dał nam American Horror Story i tegoroczne American Crime Story. Teraz skupia się na kolejnym pomyśle, czyli Feud. Nowy serial ma opowiadać o wielkich konfliktach. Pierwsza odsłona skupi się na rywalizacji pomiędzy gwiazdami kina – Joan Crawford i Bette Davis. Obsada już teraz prezentuje się imponująco, a Murphy na pewno zostawił dla siebie kilka tajemnic, aby zaskoczyć widzów. W głównych rolach zobaczymy Jessicę Lange i Susan Sarandon. Towarzyszyć im będą m.in. Sarah Paulson, Kathy Bates czy Catherine Zeta-Jones.

To, że antologie zyskują na sile, pokazują też nagrody Emmy. Tegoroczne rozdanie zdominowane zostało przez American Crime Story, a kategorie, w których znalazły się owe seriale, były jednymi z najbardziej interesujących. Najważniejsze jest jednak to, że wniosły do telewizji nową jakość. Pokazały widzom przed telewizorem czy ekranem komputera, że warto jest wybrać dobrą fabułę, a nie „masówkę”, na którą niestety wciąż decydują się wielkie stacje Ameryki. 

ilustracja wprowadzenia oraz zdjęcia: materiały prasowe 

Większość wolnego czasu spędza na oglądaniu seriali i pisaniu o nich.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.