Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

#Venezia73 – nawiedzona Portman i brutalne anime

Autor: Radek Folta
8 września 2016

Natalie Portman nie marnuje w Wenecji czasu. Premierę miały tutaj dwa filmy z jej udziałem. Wczoraj pisaliśmy o fenomenalnym Jackie, gdzie wcieliła się w żonę prezydenta Johna F. Kennedy'ego. Dziś pora na dzieło mniejszego kalibru – metafizyczny dramat Planetarium w reżyserii Rebecci Zlotowski.

Planetarium 3

Amerykańska aktorka wciela się w jedną z sióstr Barlow, które pracują we Francji w latach 30. w wędrownej grupie artystów – ich specjalizacja to seanse spirytystycznych. Podczas jednego z nich ich uwagę przykuwa bogaty mężczyzna – Andre Korben (Emmanuel Salinger). Zaprasza kobiety do siebie, gdzie przeprowadzają prywatny seans. Jakiś kontakt zdaniem klienta następuje, bo młodsza z sióstr – Kate (Lily-Rose Depp - córka Johnny'ego Deppa i Vanessy Paradis) ma prawdziwy dar, a starsza – Laura – choć jest jedynie szołmenką, robi to naprawdę dobrze. Mężczyzna jest pod ogromnym wrażeniem i chce utrwalić zetknięcie z siłami nadprzyrodzonymi na taśmie filmowej. Bohaterka Portman tak dobrze wypada podczas zdjęć próbnych, że reżyser powierza jej jedną z głównych ról w filmie, do którego scenariusz napisano specjalnie dla spotkania z kobietami. Tymczasem młodsza próbuje nawiązać kontakt z duchami podczas seansów z Korbenem.

Planetarium Natalie Portman i Lily-Rose Depp

Zobacz również: Planetarium - pierwszy zwiastun filmu z Natalie Portman

Główny problem filmu Zlotowski tkwi w tym, że obiecuje coś więcej, niż jest w stanie dostarczyć. Spirytystyczny wątek nie jest ani straszny, ani zbyt rozbudowany, żeby nas przejąć. Poza jedną, dość interesującą sekwencją, pozostaje nam spory niedosyt. Relacja sióstr jest w miarę płytka, sprowadza się do wiecznie strofującej młodszą siostrę Laury. Także motyw "filmu w filmie" wypada dość blado. Nie wspomnę już o tym, że planetarium w tej produkcji nie zobaczymy. Udało się za to dość pociągająco odtworzyć atmosferę dekadencji międzywojnia, ze wspaniałymi strojami oraz poczuciem końca pewnej epoki. Antyżydowskie zachowania zaczynają się w pewnym momencie spiętrzać, a słowa młodej dziewczyny „ja umrę, ponieważ umrę, nie dlatego, że jestem chora” można odebrać jako zapowiedź zbliżającego się holokaustu.

Planetarium Natalie Portman w okularach słonecznych

W dość nierównym i nijakim Planetarium Portman oraz Salinger swoimi magnetyzującymi osobowościami oraz świetną grą utrzymują resztki zainteresowania widza. Zdjęcia utrzymują wysoką klasę i jest kilka zabiegów formalnych, zapożyczonych z kina tamtej epoki, którzy przykuwają uwagę. Same w sobie jednak są sztuką dla sztuki. Na pocieszenie mamy jeszcze wątek patriotyczny – naukowcy badający zjawiska nadprzyrodzone w filmie są pochodzenia polskiego, a jednego z badaczy gra Jerzy Rogulski, polski aktor od kilkudziesięciu lat występujący we Francji.

GANTZ O 2

Światową prapremierę miał też w Wenecji Gantz:O - japoński film anime oparty na kultowej mandze oraz animowanym serialu. Pierwsza produkcja używająca w pełni technologii 3DGC (3D graphic copmression – hybrydowe połączenie syntetycznej animacji i tradycyjnych technik rejestracji obrazu) trafi do kin prawdopodobnie późną jesienią.

Zobacz również: Gantz:O - data premiery i najnowsze klipy

Głównym bohaterem filmu jest Kato, który po tym, jak ginie próbując uratować komuś życie, trafia do gry typu survival, dołączając do podobnych jemu ludzi. Uczestnicy tej śmiertelnej rozgrywki, wyposażeni w wysoko rozwiniętą broń i futurystyczną technologię, walczą z atakującymi Japonię potworami pochodzenia pozaziemskiego. Nagrodą jest przetrwanie w grze, ale także możliwość powrotu do normalnego świata. Żółtodziób Kato będzie musiał szybko się uczyć, by nie stracić życia i zakończyć swoją pierwszą misję w Osace.

GANTZ O 5

Fani oryginału nie będą zawiedzeni – w końcu finalny produkt zatwierdził autor Oku Hiroyi. Twórcy znani choćby z Appleseed i Asury nie boją unikać się przemocy i film zawiera wiele brutalnych i krwawych scen. Nie przykręcono też kurka z seksualnością i mizoginizmem. Kobiece bohaterki wyglądają niesamowicie seksownie w obcisłych, czarnych kombinezonach, podkreślających olbrzymie piersi (przezwisko jednej z nich to „Jugs”, czyli „Donice”), a ich zdolność do walki z przeciwnikami jest równa zero – muszą zostać oczywiście uratowane przez mężczyzn.

Najważniejsze jednak, że Gantz:O to świetnie zrealizowane kino akcji, któremu nie przeszkadzają nawet drętwe dialogi czy początkowo irytujące CGI. Nad odrobinę plastikowymi twarzami udaje się dość szybko przejść do porządku dziennego i dać się porwać biegowi zdarzeń. Każda z postaci otrzymuje pewne cechy charakteru i dość łatwo rozróżnić ich między sobą i zbudować nić sympatii. Podstawowa motywacja postępowania też jest w miarę jasna, a na pogłębienie psychologii fani będą musieli wrócić do źródła.

Zobacz pozostałe artykuły z festiwalu w Wenecji

Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe

Dziennikarz filmowy i kulturalny, miłośnik kina i festiwali filmowych, obecnie mieszka w Londynie. Autor bloga "Film jak sen".

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.