Wiadomo, że opinia o współczesnych polskich komediach jest, jaka jest. I nie ma się co dziwić, ostatnie kilkanaście lat rodzimych dzieł tego gatunku to w ogromnym stopniu szroty, które wstyd byłoby szerzej rozpowszechnić na międzynarodowych salonach. A jednak i tu znajdą się perełki, choć chyba większość kinomanów z nostalgią powraca do naszych komedii z dawnych lat. My w naszym rankingu również raczej skłaniamy się ku temu, co stworzono już dawniej. Sprawdźcie, co z tego wyszło! Oto najlepsze polskie komedie w historii!
„Człowiek nie sznurek, wszystko wytrzyma!”. Chęciński w swojej ostatniej wielkiej komedii pokazał, że nie brak mu dystansu do kontrowersyjnych tematów politycznych, wtedy jeszcze tak bardzo aktualnych. Rozmowy kontrolowane nie odniosły w żadnej dziedzinie sukcesów porównywalnych z tymi, jakie osiągnęły inne tytuły tego reżysera, nawet pomimo świetnej roli Stanisława Tyma. Nie jest to jednak powód, by nie zainteresować się tym tytułem, który wciąż pozostaje jedną z najlepszych produkcji lat dziewięćdziesiątych.
Komedia, która stała się źródłem mnóstwa zapodawanych na szkolnych korytarzach cytatów. Fabule daleko do doskonałości, jednak komizm tego filmu jest w stanie wynagrodzić wszystkie jego wady. Prymitywne żarty, dialogi oparte głównie na przekleństwach (oczywiście wykorzystanych z umiarem) oraz typowe polskie stereotypy… nic nas to nie obchodzi, bo ten film po prostu kochamy i za każdym razem śmieszy nas tak samo.
Najnowszy film w zestawieniu wskazującym najlepsze polskie komedie, a jako że lat ma już ponad tuzin, to wiele mówi to o kondycji rodzimej komedii. Jest to po prostu dobre heist movie, które potrafi przytrzymać w napięciu, zaciekawić postaciami, a także dobrze skorzystać z dorobku tego gatunku na zachodzie. Po Vinci Machulski nie był w stanie nakręcić już nic równie dobrego. A próbował niejednokrotnie. Widocznie nie jest to tak proste, jak świat widziany oczami granego przez Borysa Szyca Juliana: -Ktoś chce kupić ode mnie obraz? -No to mu sprzedaj.
Pozostajemy w gatunku z poprzedniej pozycji, a dostajemy jego koronnego przedstawiciela. Bardziej heist była jedynka, jednak wydaje nam się, iż to dwójka jest filmem lepszym. Gdy Kramer próbuje zemścić się na Kwincie jest nie tylko nieco ciekawiej, ale przede wszystkim zabawniej. Machulski i Pietraszak powracają w kultowych rolach, towarzyszy im znakomity drugi plan, a intryga jest interesująca, odpowiednio zawiła i mimo że naciągana, to w charakterystyczny dla polskiego kina uroczy sposób. Nie sposób nie polecać.
Typowo polski obraz Stanów Zjednoczonych, który w niektórych przypadkach nadal się utrzymuje. Mimo iż jest to najsłabsza część kultowej trylogii Chęcińskiego, zapada w pamięć, dzięki wciąż pozostającym wówczas w szczytowej formie aktorom (Kowalski i Hańcza nadal najlepszym duetem polskiego kina!). Humoru jest tu jednak o wiele mniej niż w Samych swoich i Nie ma mocnych, co niestety przekłada się na odczuwalną nudę w filmie. Pozostaje on jednak na swój sposób piękny, dzięki kontrastowi jaki ukazuje między Europą, a tym, co znajdowało po wymarzonej drugiej stronie Atlantyku…
Film bedący adaptacją powieści Kazimierza Sejdy pod tym samym tytułem cofa nas na fronty I Wojny Światowej i każe obserwować świat oczami grupki dezerterów z Janem Kanią Kaniowskim (świetny Marek Kondrat) na czele. To co robi ten film, to znakomicie sportetowana i barwna plejada bohaterów, którzy uosabiają mnóstwo różnych cech i zachowań, a interakcje między nimi sa polem do zaprezentowania wielu kapitalnych dialogów. Wierzcie mi, to że film trwa ponad dwie i pół godziny zupełnie nie jest tu problemem.
Bareja ponownie udowadnia, że jest niezrównany w ukazywaniu komicznych stron komunistycznego realizmu. Fedorowicz, Kowalska, Dobrowolski w swoich rolach stworzyli kultowe postacie, które po dziś dzień pozostają w naszej narodowej świadomości filmowej. Nie ma róży bez ognia to produkcja, którą kochają wszyscy widzowie, niezależnie od wieku, czy upodobań gatunkowych. Oto jedno z pierwszych niesamowicie udanych dzieł reżysera!
Chcecie dobry film o piłce nożnej? Jeśli nie widzieliście Piłkarskiego pokera szukać już nie musicie, jednak trzeba dodać istotny fakt: to film o polskiej piłce nożnej, a konkretnie o polskiej piłce nożnej lat 80. Oznacza to, że nie skupimy się na pucharach, talentach i pięknie tego sportu, a raczej na filozofii autora popularnego w polskiej piłce cytatu: Tu nie ma co trenować, tu trzeba dzwonić! Korupcja, przekręty i ekstraklasa we władaniu prezesów. Było zapłacone za 3-0 i będzie 3-0. A potem dopiero na jaw wyszło, że w realnym świecie jest jeszcze gorzej. Polski futbol dalej jest znakomitym polem do żartów i naprawdę szkoda że na prawie 3 dekady zostawiono go w spokoju. Pozycja obowiązkowa, jeśli chcesz obejrzeć wszystkie najlepsze polskie komedie.
W naszej historii nie ma chyba filmu, który byłby równie symboliczny jak produkcja w reżyserii Juliusza Machulskiego. Satyra polityczna, której ukryty sens widoczny był i nadal jest już na pierwszy rzut oka. Pozornie prosta i zabawna komedia fantasy (tak, możemy się pochwalić przynajmniej jednym takim tytułem) niesie ze sobą głęboki przekaz i obraz wyniszczonego przez ówczesne rządy społeczeństwa. No i oczywiście niesie też ze sobą najbardziej rozpoznawalną rolę Katarzyny Figury…
Jaki był PRL każdy pamięta, a jak nie pamięta, to ma Stanisława Bareje. A co się stanie, jeśli w realiach lat 70. ubiegłego wieku chce się opowiedzieć coś na wzór antycznej tragedii? Tak, dobrze czytacie, Brunet wieczorową porą to historia Michała Romana, pracownika Wydawnictwa Handlu Wewnętrznego któremu cyganka przepowiedziała zabicie kogoś. I nazwałbym go polskim Królem Edypem, gdyby nie dodatkowy atut. Dzieło Sofoklesa było dramatem, tutaj jest piekielnie zabawnie.
Od 2015 w Movies Room, od 2018 odpowiedzialny za działalność działu recenzji filmowych. Uwielbia Wesele Smarzowskiego, animacje Pixara i Breaking Bad. A, no i zawsze kiedy warto, broni polskiego kina. Kontakt pod [email protected]