Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Kino Świat

„Zobaczyłam zdradzających i zdradzanych”. Wywiad z Marietą Żukowską i Elżbietą Szafrańską o „Zdradzie” od Polsat Box Go!

Autor: Dominik Tracz
20 maja 2024
„Zobaczyłam zdradzających i zdradzanych”. Wywiad z Marietą Żukowską i Elżbietą Szafrańską o „Zdradzie” od Polsat Box Go!

Od 10 maja mogliśmy zobaczyć pierwszy odcinek „Zdrady”, czyli najnowszego serialu od Polsat Box GO. Natomiast o kulisach i emocjonalnej sile produkcji opowiadają nam Marieta Żukowska, wcielająca się w postać Elizy, oraz Elżbieta Szafrańska – producent wykonawczy projektu. 

Dominik Tracz: Sprawiasz wrażenie silnie związanej emocjonalnie ze swoją postacią. Jak to było, gdy dostałaś w ręce scenariusz? Jakie uczucia ci towarzyszyły? 

Marieta Żukowska: Zawsze podchodzę w ten sposób do postaci, które odgrywam. Wierzę, że z jakiegoś powodu przychodzą one do mnie, do mojego życia, coś mają mi dać i rozwinąć, zarówno jako aktorkę, jak i człowieka. Z Elizą jestem związana o tyle, że ona sama w sobie jest bombą emocjonalną w tym serialu. Szczególnie w momencie, gdy jej życie ulega diametralnej zmianie, a świat, który usilnie budowała przez lata, upada jak domek z kart. Tworząc swoją postać staram się bardzo intuicyjnie podchodzić do scenariusza i traktować swoją rolę z sercem. Rzeczywiście czasami jest tak, że szukam różnych inspiracji, ale nigdy nie próbuję nikogo odwzorowywać, bo uważam, że siła zawsze tkwi w tej prawdzie i autentyczności, którą znajdziemy w każdym człowieku i każdym aktorze. Dlatego w tym przypadku inspiracją dla mnie były emocje mojej bohaterki oraz fakt, że zadawałam sobie bardzo dużo pytań. Dlaczego Eliza jest taka silna? Dlaczego ona musi być taka silna? Co oznacza relacja z jej ojcem? Co musiało wydarzyć się w jej dzieciństwie, że teraz jest taka, a nie inna? Co ją zbudowało w ten sposób, że z jednej strony przypomina rycerza, do którego trudno się przedostać, jak przez zbroję, a z drugiej jest kruchą lilią na wietrze, którą można w sekundę złamać? Fascynujące jest jednak to, że Eliza, przechodząc przez najgorszy moment swojego życia, gdy wszystko obraca się przeciwko niej, potrafi odciąć się od starej siebie i zacząć żyć na nowo, ponosząc przy tym gigantyczne konsekwencje. I właśnie to jest najpiękniejsze w mojej roli.

Mam wrażenie, że z perspektywy widza my wszyscy chcielibyśmy być jak Eliza – tak silni, wytrwali. Być może dlatego, że wiele podobnych problemów dotyka i nas – kryzys w karierze, miłości, studiach. Czy uważasz wobec tego, że twoja postać jest inspirująca? 

Niesamowite jest to, co powiedziałeś, bo chyba właśnie z tego wynika moja ogromna sympatia do tej postaci – sama z niej czerpię siłę. Jeżeli widzisz, że ktoś, kto przeżywa taką tragedię, jest w stanie się podnieść, wtedy i ty rozpalasz w sobie nadzieję, że to jest tylko etap w życiu. Myślisz, że właściwie to wszystko jest tylko etapem. Pewne rzeczy przychodzą, a my musimy mieć w sobie odwagę, by powiedzieć im, że ich czas już minął. Największą inspiracją płynącą z postaci Elizy jest nauka odpuszczania i godzenia się z tym, że życie płynie i w przyszłości, choć teraz czujemy się skrzywdzeni, czeka nas coś o wiele piękniejszego. 

Masz takie poczucie, że swoją rolą jesteś w stanie, choć może to duże słowo, zmienić czyjeś życie? Wyobraźmy sobie osobę, która przechodzi jeden z trudniejszych etapów w swoim życiu. Czy po obejrzeniu „Zdrady”, a w szczególności historii twojej postaci, która uczy nas, że można się podnieść nawet z najgorszej sytuacji, taka osoba pomyśli: tak, ja też to potrafię zrobić

To jest moje wielkie marzenie, żeby Eliza mogła być taką inspiracją. Jeżeli coś takiego by się przydarzyło chociaż jednej osobie, to znaczy, że moja praca, poza tym, że sprawia mi ogromną satysfakcję, może przynieść komuś ukojenie. Jeśli choć jednej osobie uda się zmienić swoje życie, dzięki temu, co zobaczy na ekranie, to to jest największa wartość. Żadna oglądalność nie może się z tym równać. 

Jak oceniasz zarówno swoją postać, jak i inne pojawiające się w serialu? Można odnieść wrażenie, że nad wszystkimi bohaterami ciąży fatum, jednak czy nadal możliwe jest stwierdzenie, że ktoś jest albo tylko dobry, albo tylko zły? 

Wydaje mi się, że to ogromny talent scenarzysty, by pokazać tragiczne uwikłanie wszystkich postaci. Zamiast kliszowych bohaterów, o których możemy powiedzieć, że są dobrzy lub źli, mamy do czynienia z wielowymiarowością i wiarą w widza. Nie ma tutaj miejsca na bajki, w których pojawia się zła królowa i dobra królewna. Postaci poprowadzone są w taki sposób, że można o nich rozmawiać, można się z nimi zgadzać lub nie i dzięki temu wzbudzają w nas ciekawość. 

mat. prasowe

Dominik Tracz: Skąd pojawił się pomysł na opowiedzenie właśnie takiej historii?

Elżbieta Szafrańska: To jest serial zrealizowany na licencji, oryginalnie pochodzi z Holandii, gdzie okazał się wielkim sukcesem. Zadaniem producentów było znalezienie takiego formatu, który sprawdzi się dobrze w naszych realiach krajowych i chyba się udało, bo moim zdaniem nasze „Zdrady” są o wiele lepsze niż pierwotna, holenderska wersja. 

Dlaczego wybór padł akurat na ten serial? 

Postanowiliśmy zakupić licencję z tego względu, że ten serial jest uniwersalny i ponadczasowy. W jego kontekście możemy mówić nawet o inspiracji tragedią grecką. Z tego względu z łatwością trafia we wrażliwość odbiorców, bo każdy może być ofiarą zdrady i każdy może zdradzić. Jednak tym, co wyróżnia nasz serial, jest fakt, że zdrada pojawia się nie tylko w relacjach miłosnych, ale także w wielu innych wymiarach, czy to zawodowej - w stosunku zarówno do licealisty, jak i dojrzałego człowieka. 

Co jest Pani w stanie odnaleźć dla siebie w tej opowieści?

Mnie wzruszyło szczególnie to, że historia zdrady małżeńskiej została opowiedziana w sposób nieoczywisty dla produkcji serialowej, a jednocześnie bardzo życiowy. Bo umówmy się – w serialach, telenoweli, czy filmie, często mamy do czynienia z trójkątem miłosnym, w którym ktoś kogoś zdradził, a my, widzowie, zastanawiamy się, czy bohaterowie w końcu będą ze sobą, czy nie. Tutaj natomiast aktorzy mówią bardzo realnie. Dają do zrozumienia, że zdrada często nie jest zaplanowana, że to nagłe uniesienie emocjonalne. Poruszyły mnie te dylematy tkwiące w bohaterach dopuszczających się zdrady, dzięki którym mogę zauważyć, że dla żadnej ze stron to wszystko wcale nie jest takie proste. Nie widzimy relacji czarno-białych, tylko to, co faktycznie siedzi w bohaterach. Fascynujące też dla mnie był fakt, że widzimy, co się dzieje wokół zdrady. Zobaczyłam zdradzających i zdradzanych, ich przeżycia, troski i obawy, a także decyzje, które podejmują. Dzięki temu widzowie mogą sami siebie zapytać: czy ja też bym tak zrobił/a? 

Czy ten serial może okazać się inspirujący? 

Tak, moim zdaniem bardzo. Zarówno dla starszych, jak i dla młodych ludzi, bo opowiadamy też historię dwójki licealistów borykających się z problemami we własnych relacjach. Każde pokolenie ma szansę znaleźć coś dla siebie. Także w każdym z wątków stawiane są pytania, na które nie znajdujemy łatwiej odpowiedzi, dzięki czemu problemy bohaterów motywują nas do refleksji i poszukiwania. 

„Zdrady” dostępna jest już w serwisie Polsat Box Go!

Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Dominik Tracz

Dziennikarz

Nie polubiłem się od razu z Kubrickiem, przez długi czas nie znałem Coppoli, Lynch z początku wydał mi się dziwny. A jednak od małego kochałem film. Tą pasją dzielę się teraz na różne sposoby, choć oficjalnie studiuję prawo, a wyżej wymienionych staruszków traktuję dziś jak duchowych przewodników. Skontaktuj się ze mną! [email protected]

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.