Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Wielka rozrywka w SkyShowtime!

Cały ten wywiad z Hanią Czaban – debiutującą autorką Cały ten czas

Autor: Dominik Dudkowiak
1 lutego 2022
Cały ten wywiad z Hanią Czaban – debiutującą autorką Cały ten czas

17-letnia Hania Czaban z impetem wkroczyła na rynek wydawniczy za sprawą debiutu Cały ten czas. Z uwagi, że znalazła odrobinę tego czasu na udzielenie wywiadu, wspólnie porozmawialiśmy nie tylko o popkulturze, ale także o szkolnej edukacji i tym, o czym marzą dziś młodzi ludzie.

W trakcie lektury Cały ten czas dostrzegłem wiele podobieństw do filmów z tej tematyki, jak np. Interstellar. Pytanie, czy jest to zbieg okoliczności, a może faktycznie kryje się za tym źródło inspiracji. Wstyd się przyznać, ale w dziedzinie filmów narobiłam sobie spore zaległości. Nie jestem z tego dumna, ponieważ filmy wywierają na mnie olbrzymie wrażenie i ogromnie inspirują. Mimo to nie oglądam ich tak wiele, jak bym chciała. Nie widziałam też Interstellar, aczkolwiek lubię soundtrack z tego filmu.  Natomiast produkcja, która przychodzi mi teraz do głowy, to Osobliwy dom pani Peregrine. Jest tam motyw pętli czasowej i pomimo że nie inspirowałam się nią bezpośrednio, pisząc Cały ten czas, to moja fascynacja paradoksami czasowymi została poniekąd przez ten film podsycona.  Jakbyś miała wskazać jeden film, który w 2021 roku charakteryzował się tym, co Joanna Krupa nazywa WOW FACTOR, byłby to… Diuna! Na film udałam się, przeczytawszy wcześniej książkę, dzięki czemu wiedziałam, czego się spodziewać. Pomimo że nie uznałabym siebie za koneserkę filmową, to uważam, że Diuna została nakręcona z ogromną pieczołowitością, przez co dosłownie nie mogłam oderwać się od ekranu.

Zobacz również: Hania Czaban – Cały ten czas – recenzja książki

Diuna Herberta od lat uznawana była za książkę, której zaadaptować na język filmu najzwyczajniej się nie da – o czym świadczy m.in. wersja Davida Lyncha. Film pomimo chwil skupionych na detalu należy zdecydowanie uznać za film akcji. Mistrzostwem książki jest kreacja świata. Najmniejsze elementy są tam autentyczne, razem tworzą swego rodzaju system naczyń połączonych. Tego zabrakło mi w ekranizacji, ale wynika to zapewne z innego medium, jakim jest kino. Mimo wszystko, jak na osobę, która nie ogląda wiele filmów, przyznaję, że jest to film, obok którego nie sposób przejść obojętnie. Opuśćmy więc Arrakis i wylądujmy w przestrzeni bliższej twojemu sercu. Jaką książkę aktualnie czytasz? Normalni ludzie, Sally Rooney. W sposobie pisania Rooney doceniam sposób, w jaki przekazuje ona emocje bohaterów. Nie podaje ona czytelnikowi informacji na przysłowiowej „tacy”, największe wartości i przeżycia ukryte są pośród mylnej prozaiki. Dokładnie! Po rozmowach z przyjaciółmi zauważyłem, że opinie o tej książce są mocno podzielone. Potrzeba dużej uwagi, by wychwycić subtelności, które świadczą, o jej sile. Pozostając przy tematyce literatury, jakie trzy książki mogłabyś dziś polecić drugiej osobie? Jedna z lepszych, jakie czytałam w zeszłym roku, to Niewidzialne życie Addie LaRue. Nie wiem, czy wypada zaliczyć ją do gatunku fantastyki, na pewno posiada ona w sobie jej elementy. Bardzo przemówiła do mnie wrażliwość tej książki, a historia Addie po prostu mnie oczarowała. Mogę też polecić Trzynastą opowieść Diane Setterfield. To mocno gotycka historia osadzona w angielskiej posiadłości, idealna dla fanów sag rodzinnych i mrocznych historii z przeszłości. Jako ostatnia…. Myślę, że musi to być Diuna. Warunkiem by się w nią wkręcić i pokochać jest czas i skupienie. Nie jest to książka na jeden wieczór, zresztą zdajesz sobie z tego sprawę, o ile ją czytałeś. Mimo wszystko uważam Diunę za powieść ponadczasową. Odważę się nawet stwierdzić, iż dzisiaj czyta się ją lepiej, niż w czasach, w których została po raz pierwszy wydana. Diuna jak na swoje czasy była wysoce progresywna. Najbardziej cenię sobie to, jak ta książka podkreśla, związek jaki zachodzi pomiędzy ekologią a polityką. Dwa wątki zostały ze sobą mistrzowsko zespolone, na co uwagę zwracamy tym bardziej że jest to sprawa aktualna i dotykająca nas dziś mocniej niż kiedykolwiek wcześniej. Shrek czy Shrek 2? Shrek! Nic nie przebije jedynki. Cały ten czas to reprezentant gatunku post-apo i science-fiction jednocześnie. Dlaczego zdecydowałaś się debiutować czymś tego rodzaju? Nie jest to przecież gatunek chętnie obierany przez polskich autorów. Wynika to z tego, że przepadam za zastanawianiem się – co by było gdyby? Pisanie jest formą ekspresji, która pozwala mi przyjmować dane sytuacje, a następnie rozgrywać je po swojemu. Kusił mnie eksperyment. Porzucenie norm i standardów to najlepsza forma, aby móc zobaczyć jak zachowują się ludzie.  Świat lockdownu, w którym jeden dzień nie różnił się wiele od drugiego, zachęcił mnie do rozbicia męczących mnie schematów, a żaden inny gatunek nie daje w tej sferze tyle wolności do przemyśleń co post-apo. Wspominając szkolne lata, głównie pamiętam rzeczy, z którymi na swój młodzieńczy sposób starałem się walczyć. Na piedestale elementów, przez które krew buzowała mi w żyłach, od lat była lista szkolnych lektur, która według mnie nie spełnia swej podstawowej roli, czyli nie zachęca młodych ludzi do czytania książek. Co ty o tym sądzisz? Jaki obraz literatury serwuje szkoła? Moim zdaniem nie jest to zestaw zachęcający do czytelnictwa. Szkoła skupia się przede wszystkim na książkach, które pisane były w odległych czasach. Nie uważam, że jest to złe. Wiele klasyków to tytuły wartościowe, aczkolwiek obraz literatury jest moim zdaniem zaburzony przez polską szkołę. Jest to perspektywa jednostronna, płaska. Brakuje w niej współczesnego punktu widzenia. Od lat zarzuca się przecież ministerstwu, że nie uwzględnia w najmniejszym stopniu pokoleniowych zmian, które mają miejsce. Problemem jest chyba przede wszystkim brak kontekstu dla przekazywanej wiedzy, mostu pomiędzy prawdziwym światem a tym znanym z podręczników. Ciężko jest przenieść wiedzę wyniesioną ze szkolnych murów do rzeczywistości. Wracając do listy lektur, wydaje mi się, że wiele klasyków sprawia wrażenie przestarzałych, bo brakuje wyjaśnienia. Lekturę takich książek powinno się uzupełniać wiedzą o czasach, w których były tworzone. Moim zdaniem poświęca się temu za mało uwagi. Zamiast skupiać się, na dokładnej znajomości szczegółów powinniśmy raczej traktować te książki jak wehikuł czasu, który przenosi nas do epoki innych myśli. Porzućmy temat szkoły i wróćmy do twojej książki. Masz 17 lat. Jak więc czuje się młoda kobieta, która osiągnęła sukces tak wcześnie? Napisałaś książkę, kiedy w tym czasie większość twoich rówieśników przegląda strony ze streszczeniami lektur. Abstrahując od tego, że dalej w to nie dowierzam, jestem najzwyczajniej przeszczęśliwa. Kocham pisać i do komputera siadam zawsze z wielką radością. Od najmłodszych lat wiedziałam, że pragnę coś w tym kierunku robić, dlatego fakt, że udało się Cały ten czas wydać, pokazał mi, że marzenia się spełniają. Nie dzieje się to samoistnie, to my i tylko my jesteśmy w stanie sprawić, że to co sobie założyliśmy, rzeczywiście się wydarza. Wiem, że wiele przede mną, wiele wyzwań i trudności, jednakże nie opuszcza mnie ekscytacja z tym związana. Skoro mowa o ekscytacji. Co najbardziej ekscytuje, a co przeraża początkującą pisarkę? Przeraża mnie to, że książka przestała być wyłącznie moja. Biorąc ją do ręki, czytelnik także staje się jej częścią. Jako czytelniczka wiem, jak różne książki zaczynają we mnie żyć. Ta świadomość nakłada na mnie swego rodzaju odpowiedzialność. Ciężko jest wyjść ze strefy komfortu i skonfrontować się z tym, jak twoją książkę przeżywać będzie drugi człowiek.  Niezwykle buduje mnie pozytywny odbiór mojego debiutu. Wiadomości od rówieśników, którzy dziękują mi za udowodnienie, że spełnianie marzeń ma sens, dają mi olbrzymią motywację do kontynuowania tego, co robię. Jak radzisz sobie z krytyką, tą konstruktywną? Jestem wdzięczna za każdą szczerą recenzją. Doceniam szczególnie te elementy opinii, które zwracają uwagę na niedociągnięcia. Jako początkująca pisarka zdaje sobie sprawę, że nie jestem w stanie wychwycić wszystkiego. Podchodzę z pokorą i otwartością do takiej formy krytyki. Czy za główną bohaterką – Mariolą Berkel – kryje się jakaś fascynacja Angelą Merkel, a może to tylko zbieg okoliczności? To jest najlepsze pytanie, jakie kiedykolwiek dostałam (śmiech). Nazwisko Mar jest inspirowane układem okresowym i jednym z pierwiastków.  Jaki serial wciągnął Hanię Czaban tak mocno, że obejrzała go w jeden dzień? Gambit Królowej. Nie jest to wielkie osiągnięcie na skalę ludzkości z uwagi na jego długość, mimo to bez wątpienia jest to serial genialny. Co dalej po Cały ten czas? Czy możesz coś zdradzić o planach na przyszłość? Książki! Na pewno nie zrezygnuje z pisania. W kwestii przyszłości pozostanę na tą chwilę przy fantastyce. Zależy mi na przetestowaniu swoich umiejętności w dłuższej formie, marzy mi się stworzenie serii. Pomysł już jest, wstępne prace też są rozpoczęte, jednak z uwagi na maturę, którą mam w maju, na tę chwilę pisanie nie jest dla mnie priorytetem. Ale pomysły buzują mi w głowie tak mocno, że nie mogę doczekać się chwili, gdy w pełni poświęcę się pisaniu. Komu polecasz Cały ten czas? Jest to książka z półki literatura młodzieżowa, mimo to nie zamyka się stricte na tę grupę wiekową. Traktuję ją przede wszystkim jako powieść przygodową z wartko zawiązaną akcją, która spodobać może się każdemu, kto oczekuje od książki emocji. Dziękuję za rozmowę i nie mogę doczekać się, co nowego przyniesie twoja twórczość. Również dziękuję!
ilustracja wprowadzenia: materiały promocyjne/We need YA

Pasjonat popkultury i ludzkiej złożoności, amator w opowiadaniu historii. Niektórzy mogą mnie znać z Instagrama, gdzie jako PlayStation_Dreamer pobudzam marzenia i bawię się sztuką

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.