Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Czasami po prostu lepiej nie wydać z siebie głosu, niż wydać go pięć razy w nieistotnej sprawie - wywiad z Grzegorzem Damięckim członkiem obsady serialu Nieobecni.

Autor: Tymoteusz Wójcik
16 marca 2021
Czasami po prostu lepiej nie wydać z siebie głosu, niż wydać go pięć razy w nieistotnej sprawie - wywiad z Grzegorzem Damięckim członkiem obsady serialu Nieobecni.

Która z ról dubbingowych zapadła Panu w pamięć najbardziej?

Największą satysfakcję miałem przy dubbingowaniu Tumnusa w Opowieściach z Narnii. Było tak po pierwsze dlatego, że bardzo lubię aktora, który grał fauna (Jamesa McAvoya). Po drugie, podobała mi się ta produkcja i moje dzieci były zafascynowane książką. Miałem, więc dużą motywację. Mój bohater się jąkał, więc zadanie było piekielnie trudne.
fot. kadr z filmu Opowieści z Narnii: Lew, Czarownica i stara szafa

Jak kwarantanna i czas pandemii wpłynęły na Pana życie i pracę?

Jako zwierzę towarzyskie, które bardzo lubi szum widowni chciałbym, żeby ten dziwny czas się skończył. Słabo znoszę samotność artystyczną. Ten wyjątkowy rok uzmysłowił mi, że w pracach, które wykonuję muszę bardzo uważnie przyglądać się jakości tekstów. Nie mogą to być rzeczy błahe. Jesteśmy słabymi zapisami wideo zaśmiecani, wszędzie ich pełno. Czasami jest po prostu lepiej nie wydać z siebie głosu, niż wydać go pięć razy w nieistotnej sprawie. Tylko praca w mocnym towarzystwie ludzi, którzy są rzeczywiście profesjonalistami może przynieść dobry efekt. W tej pracy trzeba budować inny sposób odczuwania, inny rodzaj gotowości i dobrego napięcia artystycznego. Ten proces poszukiwania bywa dla mnie odkrywczy. Wciąż nie chodzi o to, żeby zasłużyć na jakiś bulgot tanimi chwytami. Takie działanie zawsze było mi obce. Celem jest, jak mówił mój mistrz pan Gustaw Holoubek, żeby widownia oddychała równo z aktorem. I właśnie o ten wspólny oddech jest teraz trudno.
fot. kadr z serialu Nieobecni

Wciela się pan w głównego bohatera w serialu W głębi lasu. To również jest kryminał. Czy to zbieg okoliczności, czy jednak przyciągają Pana role w tym gatunku?

To absolutny zbieg okoliczności. Dbam o to, żeby nie dać się wpuścić w szufladę. W opowieści kryminalnej poznajemy zawsze bohaterów w drastycznym momencie swojego życia. W takim wypadku w bardzo ciekawy sposób ujawnia się cały wachlarz ich możliwości psychologicznych. W dużym skrócie, gatunek ten daje możliwość penetrowania psychologii i różnych postaw czasami skrajnych. Być może dlatego historie kryminalne mocno do mnie przemawiają.
fot. kadr z serialu W głębi lasu

Wspomniany serial jest na podstawie książki Harlena Cobena. Czy uważa Pan, że przekładanie zagranicznych dzieł na polskie realia to dobry pomysł?

Powielanie pewnych pomysłów, schematów zachodnich często szkodzi scenariuszom.  Myślę, że w tym wypadku pomysł był jednak jak najbardziej udany. Mając takie okienko na świat jakim jest Netflix, otrzymaliśmy możliwość zaprezentowania się. I nie chodzi o jakąś moją czy czyjąś popularność. Mam na myśli etnografię polskich realiów lat dziewięćdziesiątych, to wszystko co się działo w nastroju społecznym tamtego czasu. Co się działo w sferze na przykład muzycznej. Świat nie zna wielu naszych kapitalnych artystów, jak choćby Grzegorz Ciechowski. Po projekcji W głębi lasu miałem sygnały ze świata, że masa osób zaczęła się interesować polską muzyką alternatywną końcówki 20. wieku. I to jest dla nas wielkie osiągnięcie.
fot. kadr z serialu W głębi lasu

A czy zna Pan być może przykład innego dzieła, które mogło by się przyjąć jako kolejna zagraniczna fabuła na polskich realiach?

Dawno temu był taki amerykański serial pod tytułem Korzenie.  Opowiadał o latach niewolnictwa na podstawie konkretnych losów pewnej rodziny. I tak sobie pomyślałem, że można by to przełożyć na język opowieści historycznej na temat polskich chłopów. Dlaczego na przykład były takie dysproporcje pomiędzy warstwami społecznymi. Tamto dzieło opowiadało skąd są amerykanie i skąd jest podział funkcjonujący do dziś i różne sposoby myślenie na temat niewolnictwa. W Polsce również funkcjonuje podział między mieszkańców wsi i miast, a jego źródło jest bardzo ciekawe. Bardzo interesowałby mnie taki rzetelny scenariusz na ten temat. Szedł by przez wieki do współczesności.
fot. plakat serialu Korzenie

Jedną z pierwszych produkcji, w której Pan wystąpił był film Lista Schindlera. Jak wspomina Pan po ponad 28 latach pracę na planie tej produkcji?

Niezwykła przygoda. Nakład środków był dla mnie wtedy niewyobrażalny. Pamiętam, że Spielbergowi dostarczano z całego świata wiele rekwizytów, chociażby samochody z epoki. Stały w Krakowie na płycie lotniska, a Spielberg chodził i wybierał. Ten będzie grał, ten będzie grał i ten będzie grał, a te odeślijcie. Tak samo robił przegląd parowozów.  Przyjeżdżali do niego na plan, do nawet najdrobniejszych epizodów, aktorzy z całego świata. Jeden z członków obsady, z którym grałem, na dwuminutową scenkę pokonał drogę, aż z Wiednia. W foyer jednego z krakowskich hoteli stał, poskładany z wielu różnych stolików, jeden ogromny. Leżały na nim zdjęcia aktorów z przeróżnych stron świata, a Spielberg zestawiał i dobierał kto w jakiej roli, w jakim kostiumie zagra. Zrobił na mnie ogromne wrażenie. Oczywiście temat produkcji był bardzo smutny i mroczny, ale uprawianie zawodu było dla niego zabawą. Jeżeli można tak powiedzieć, on się bawił jak małe dziecko kręcąc ten film.  Spielberg otoczony był fenomenalnymi specjalistami. Był człowiek od mundurów, od znajomości epoki pod względem obyczajowym, od motoryzacji, była niesamowita dbałość o detal, coś z czym się nigdy wcześniej nie spotkałem. Ludzi, których wybierał do współpracy, traktował jak własną drużynę i w jakimś sensie ich kochał. Jeżeli spodobała mu się twarz, jeżeli na kogoś się uparł, to człowiek ten był wyciągany z podziemi i sprowadzany na plan.  A my byliśmy zachwyceni, że on się upiera właśnie na nas!
fot. kadr z filmu Lista Schindlera

Dziękuję bardzo za rozmowę.

Dziękuję panu serdecznie. Do zobaczenia w teatrze, mam nadzieję.
Ilustracja wprowadzenia: kadr z serialu Nieobecni

Absolwent szkoły muzycznej I stopnia. Miłośnik kina i szeroko rozumianej popkultury. Korespondent z Festiwalu Filmowego w Cannes. Były zawodnik footballu amerykańskiego, a także Mistrz Polski Juniorów w tej dyscyplinie.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.