Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

„Myślę, że animacja może przekraczać granice." - wywiad z reżyserem Flow

Autor: Hanna Kroczek
23 stycznia 2025
„Myślę, że animacja może przekraczać granice.  - wywiad z reżyserem Flow

Gints Zilbalodis to łotewski reżyser, scenarzysta i animator, znany z tworzenia niezwykle osobistych i minimalistycznych filmów animowanych. Jego debiut pełnometrażowy, Away, zdobył uznanie za poetyckie podejście do narracji oraz wizualną prostotę. W 2024 roku zaprezentował film Flow, który kontynuuje jego charakterystyczny styl, łącząc subtelną symbolikę z urzekającą estetyką. Przy okazji polskiej premiery Flow porozmawialiśmy z reżyserem o procesie tworzenia tej produkcji oraz o jego wrażeniach po Złotych Globach. Zapraszamy do lektury!

 

Hanna Kroczek: Zacznijmy od początku: jak wpadłeś na pomysł stworzenia Flow?

Gints Zilbalodis: Zaczęło się, gdy byłem jeszcze w szkole. Miałem kota i nakręciłem o nim krótki film, w którym bardzo bał się wody. Po latach nakręciłem wersję pełnometrażową i tym razem skupiłem się bardziej na strachu kota przed innymi zwierzętami, więc dodaliśmy kilka dodatkowych postaci.

Czyli inspirowałeś się własnymi zwierzętami.

Tak, jest tam pies inspirowany dwoma psami, które miałem. Do tego kapibara, lemur i ptak. Stworzyliśmy cały zespół postaci, co jest dość trudne do zrobienia bez dialogów, umieszczając ich w tak ograniczonej przestrzeni. Chciałem, żeby każda z nich była interesująca i miała swoją własną podróż. Nie ma tu antagonistów – widzowie mogą zobaczyć siebie w każdym bohaterze. Myślę, że to sprawia, że opowieść jest jeszcze bardziej intrygująca.

Jeśli nie wśród bohaterów, to może wśród żywiołów znajdziemy antagonistę?

Może antagonistą jest natura – powódź. Ale nawet ona staje się mniej przerażająca, gdy kot przezwycięża swoje lęki.

Myślę, że Flow jest tak interesujące i świeże, ponieważ kiedy oglądamy animacje Pixara czy Disneya, zwierzęta mówią i zachowują się jak ludzie albo ich alter ego. W twoim filmie mamy do czynienia z prawdziwą naturą. Czy taki był plan od początku?

Cóż, wiedziałem, że nie będzie dialogów, a zwierzęta miały pozostać zwierzętami. Wszystkie filmy, które zrobiłem, są zresztą bez dialogów. Nie musiałem nawet podejmować decyzji – po prostu to czułem. Nie widziałem, żeby zwierzę mogło być głównym bohaterem, może czasami pojawiało się jako postać drugoplanowa. Ekscytował mnie pomysł stworzenia takiego protagonisty. Nasze zwierzęta są naprawdę zabawne, a jednocześnie bardzo ekspresyjne. Myślę, że są na tyle interesujące, że nie musimy ich sztucznie zmieniać, by opowiedzieć historię. To był mój cel – zachować tę autentyczność.

fot. materiały prasowe SoFILMS

Tak jak mówisz, w Flow można zobaczyć i usłyszeć zwierzęta. To samo dotyczy natury. Czy wszystkie te dźwięki zostały nagrane przez was, czy stworzone później w produkcji?

Tak, użyliśmy prawdziwych głosów zwierząt. To nie są ludzie, którzy je naśladują – to prawdziwe koty i psy. Bardzo mi na tym zależało. Widziałem nagrania pokazujące zwierzaki oglądające Flow. Wydawały się żywo zainteresowane filmem. Myślę, że dźwięki miały w tym duży udział – w końcu słyszały prawdziwe odgłosy. To jednak nie było łatwe zadanie. Nie wiedziałem, że różne koty mają zupełnie inne głosy, więc nie mogliśmy mieszać ras. Większość odgłosów pozyskaliśmy od jednego kota. Podobnie było z psami – inaczej szczeka Chow Chow, a inaczej Shiba. Jedynym zwierzakiem, z którym mieliśmy trudności, była kapibara. Nasz dźwiękowiec próbował nagrać ją w zoo, ale brzmiało to słabo. W rzeczywistości kapibary prawie nigdy nie wydają żadnych dźwięków. Są ciche, a ich głos – bardzo wysoki i lękliwy. Potrzebowaliśmy czegoś spokojniejszego, więc w końcu użyliśmy małego wielbłąda.

Ciekawe rozwiązanie.

Prawda? Sound designer nie jest zwykłym technikiem, który po prostu idzie i wszystko nagrywa. Musi być bardzo kreatywny przy wyborze odpowiednich dźwięków. Czasem pewnych rzeczy nie słyszymy, bo nie są ważne, a inne zostają podkreślone, aby dopełniły opowieść. Na przykład dźwięki przepływających ryb. Nie możemy ich nagrać, bo nie wydają żadnych dźwięków. Podwodne bąbelki powietrza z węża ogrodowego stworzyły te odgłosy. Zapomniałem już, czego użyliśmy jako dźwięku żagla, ale wiem, że było to coś zaskakującego. To naprawdę świetna zabawa. Dźwięki tworzą historię i podpowiadają, jak mamy się czuć. Zadbaliśmy również o momenty ciszy. W animacjach muzyka często gra przez cały czas i narzuca emocje, zwłaszcza w produkcjach amerykańskich. W Japonii częściej używa się dźwięków natury. Chcieliśmy stworzyć atmosferę, która pozwoli widzowi zanurzyć się w świecie Flow. Bez muzyki to bardziej realne doświadczenie.

Myślę, że immersyjny aspekt filmu jest niezwykle ważny. Kiedy oglądałem Flow na festiwalu, sala była wypełniona ludźmi w różnym wieku. Były maluchy z rodzicami i dziadkami, nastolatki, młodzi dorośli, dziennikarze i edukatorzy. Wszyscy wyszliśmy z kina szczęśliwi, jakbyśmy naprawdę uczestniczyli w tej przygodzie. Czy taki był twój plan od początku? Znaleźć uniwersalizm opowieści?

Chodzi mi przede wszystkim o dostarczanie wrażeń. Filmy są jak muzyka – mają zabierać widza w emocjonalną podróż. Od tego wszystko się zaczyna, a potem odwracam to i zastanawiam się, jak osiągnąć te emocje. Myślę, że to ważne – zanurzyć się w kinie i nie rozpraszać. Usłyszeć dźwięki, orkiestrę, odczuć świat wokół siebie. Oglądając Flow w domu, jedząc obiad czy robiąc pranie, po prostu nie zrozumiałabyś tej historii. W dzisiejszych czasach wiele produkcji telewizyjnych można śledzić jednym uchem. My zrobiliśmy coś odwrotnego – film, który wymaga pełnego zaangażowania. Dzięki dynamicznej, aktywnej kamerze widz czuje, że jest częścią tego świata. W Flow są dwa ujęcia trwające po pięć minut, co w animacji jest rzadkością. Chciałem, by widz poczuł się jak zwierzę w lesie.

Gdybyś musiał wybrać postać z Flow, z którą najbardziej się utożsamiasz, to kogo byś wskazał?

Z założenia jest to kot. Chciałem opowiedzieć o swoim doświadczeniu pracy w zespole, bo wcześniej tworzyłem filmy sam. W Flow próbowałem się tego nauczyć. Kot jest najbliższy moim odczuciom, choć w każdej postaci jest cząstka mnie. Chciałbym być bardziej jak kapibara – znaleźć spokój w szalonych czasach.

fot. materiały prasowe SoFILMS

Mówiąc o szalonych czasach, jak czujesz się z sukcesem filmu? Właśnie zdobyłeś Złoty Glob za najlepszą animację. To coś niezwykłego. Spodziewałeś się tego?

Nie, nie mogłem się tego spodziewać. Żaden łotewski film nigdy nie był nominowany do Złotych Globów. Poza tym to pierwszy niezależny film animowany, który wygrał. Zazwyczaj nagradzane są duże studia, z ich budżetami marketingowymi i machiną reklamową. Jesteśmy małym, niezależnym projektem. Czuję jednak, że dynamika zaczyna się zmieniać. Mam nadzieję, że więcej filmów z Łotwy, Polski i innych krajów zyska podobne uznanie.

Trzymam za to mocno kciuki. Dziękuję za wywiad i za film. Mam nadzieję, że polscy widzowie pokochają Flow tak bardzo jak ja.

Bardzo dziękuję.

Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Hanna Kroczek

Dziennikarka

Studentka dziennikarstwa, miłośniczka szeroko pojętej popkultury. Fanka filmów Marvela, krwawych horrorów i Szekspira. W wolnej chwili czyta książki, robi zdjęcia i chodzi na koncerty. Od niedawna zapalona widzka dokumentów. Marzy o prowadzeniu zajęć filmowych dla dzieci i młodzieży.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.