Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Wielka rozrywka w SkyShowtime!

"Ról kobiecych jest mniej i są mniejsze, ale to się zmienia" - wywiad z Ireną Melcer o filmach Lokatorka, Sonata, Aida i innych rzeczach..

Autor: Łukasz Kołakowski
1 grudnia 2021
 Ról kobiecych jest mniej i są mniejsze, ale to się zmienia  - wywiad z Ireną Melcer o filmach Lokatorka, Sonata, Aida i innych rzeczach..

Od najbliższego piątku do zobaczenia w głównej roli w Lokatorce Michała Otłowskiego, chwilę później w świetnie przyjętej przez widzów Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni Sonacie. A jeśli mało mam jej w nadchodzącym kinie polskim, to w niektórych kinach studyjnych na pewno jeszcze znajdziecie wybitną Aidę, w której również pojawiła się w drugoplanowej roli. O tym gorących dla niej okresie, a także pasjach zajęciach i kilku innych tematach rozmowę z Ireną Melcer przeprowadził Łukasz Kołakowski.

Zaczniemy może od czegoś luźniejszego, spotykamy się bowiem po tym jak uciekłaś od naszej jesiennej szarzyzny na krótkie wakacje. Gdzie byłaś i co robiłaś?

Zabrałam mamę do Bari, do Włoch. Byłam tam przed pandemią. To piękna tego kraju, która wyróżnia się tym, że na wakacje tam jeżdżą bardziej Włosi. To się oczywiście zmienia, bo jest coraz więcej, także tanich, połączeń, co zresztą skusiło też mnie. Było dużo zwiedzania pięknych miasteczek i lokalnego jedzenia.

Oprócz tego jesteś również instruktorką pilatesu. Skąd się wzięła ta zajawka? 

Ruch towarzyszył mi od najmłodszych lat. Jak byłam młodsza to tańczyłam, później również praktykowałam jogę i to o zostaniu joginką myślałam przed szkołą filmową. Później to wróciło, jednak po drodze znalazł się pilates, który wydał mi się, bardziej niż joga, pasujący do mojego temperamentu. Jest wzmacniający i nieco bardziej dynamiczny, cały czas pozostając treningiem wymagającym pełnego zaangażowania tu i teraz. Później poczułam, że ta zajawka może być dla mnie dodatkowym zajęciem oprócz aktorstwa, które jak wiadomo, nie jest pewnym kawałkiem chleba i niezbyt stałym zawodem. Rozpoczęłam więc swoją drugą pracę, zaczęłam uczyć.
fot. Paulina Pawłowska

W międzyczasie przybyło Ci wielu obserwatorów na Instagramie.

Tak, czas pandemii zmusił aktorów do kreatywności, stąd to moje większe wejście w social media. Nie bardzo mnie to wcześniej kręciło, jak i czułam się nieco skrępowana, używając ich. Okazało się to jednak nie do końca słusznie, ponieważ dostałam dużo bardzo pozytywnej energii zwrotnej. Ludzie mówili że to dobre, potrzebne, że lepiej się po tym czują. Pomyślałam sobie, że jednak social media nie są takie złe.

A czujesz jakiś duży przypływ popularności, czy to podczas festiwalu w Gdyni, czy przez tą właśnie działalność?

Raczej nie, choć po lockdownach miałam zabawne sytuacje, kiedy to ludzie zaczepiali mnie ludzie na ulicy, mówiąc - O, to Ty jesteś tą dziewczyną, z którą ćwiczyłam w czasie pandemii. W Gdyni wiadomo, zbierają się ludzie zainteresowani kinem, stąd gdy spotkają Cię potem na ulicy mają jakieś szybkie reakcje w związku z filmem, w którym dopiero co wystąpiłam. Tam konkretnie mogłam mówić o małym, błyskawicznym przypływie, potem już raczej nie 😊

Miałaś okazję w ogóle pooglądać tam filmy?

Nie widziałam wszystkiego, ale tak, oczywiście. Miałam okazję obejrzeć kilka z nich. Poziom w tym roku był bardzo wysoki, kilka filmów dosłownie wbiło mnie w fotel i zapadło w pamięci jeszcze na długo po seansie. Mam jednak wrażenie, że troszkę niepotrzebnie wprowadza się tam element rywalizacji. Filmy są tak różne, poza tym, że są polskie, nie mają zbyt wiele wspólnych cech. Dlatego też mógłby to pozostać przegląd, bez jakiegoś porównywania.

Nagrody jednak wręczyć trzeba…

Tak, jednak filmy naprawdę były dobre i równe.

Od 2015 w Movies Room, od 2018 odpowiedzialny za działalność działu recenzji filmowych. Uwielbia Wesele Smarzowskiego, animacje Pixara i Breaking Bad. A, no i zawsze kiedy warto, broni polskiego kina. Kontakt pod [email protected]

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.