Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Wielka rozrywka w SkyShowtime!

Wywiad z Dawidem Nickelem - twórcą filmu Ostatni Komers

Autor: Szymon Góraj
10 czerwca 2021
Wywiad z Dawidem Nickelem - twórcą filmu Ostatni Komers

Już 18 czerwca do kin wejdzie Ostatni Komers, rewelacja Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Z tej okazji odbyliśmy rozmowę z Dawidem Nickelem, reżyserem i scenarzystą produkcji.

https://www.youtube.com/watch?v=rNbfuw6MTSs Szymon Góraj: Co Cię zainspirowało do stworzenia tej historii? Dawid Nickel: Wszystko zaczęło się od tego, że idąc do Szkoły Wajdy szukałem tematu na film, który mnie interesuje. Miałem taki plan w głowie, że napiszę scenariusz krótkometrażowy i pójdę z tym do Szkoły Wajdy. Pojechałem do domu, żeby szukać tam inspiracji. Podczas tych poszukiwań miałem taki pomysł, żeby napisać historię osobistą, która gdzieś dotyka moich własnych przeżyć, zamiast wymyślać problemy z kosmosu. Natrafiłem na album ze zdjęciami ze swojego komersu, czyli imprezy na zakończenie gimnazjum. Tam zauważyłem zdjęcie, na którym byłem ja i chłopak mojej przyjaciółki. Ja wtedy się w nim zakochałem. Oglądając tamto zdjęcie, przypomniałem sobie o uczuciu, które do niego żywiłem. I ja wtedy uznałem, że to był dla mnie taki super początek odkrywania własnej tożsamości. Stwierdziłem zarazem, że to historia, którą chciałbym zobaczyć przy odkrywaniu tożsamości seksualnej w kontekście ostatniej imprezy gimnazjalnej. To takie symboliczne zakończenie i zarazem wejście w zupełnie inną świadomość człowieka. Przygotowałem z tego historię krótkometrażową, ale dofinansowania nie dostałem. Zacząłem się więc zastanawiać, jak zamienić to na formę pełnometrażową. Robiąc scenę warsztatową w Szkole Wajdy, zapraszając naturszczyków do tego, odkryłem jeszcze inny punkt widzenia. Jeden z zaproszonych opowiedział mi swoją historię, gdy sam zakochał się w o wiele starszej od siebie kobiecie, gdy miał 17 lat, a ona 35. Wciąż jednak było to za mało na dłuższy metraż, więc sięgnąłem po książkę Ani Cieplak Ma być czysto, ponieważ pamiętałem, że to się dzieje w bardzo podobnym świecie do tego, który ja tworzę. I to wszystko się tak super zgrało we współczesną historię nastolatków, gdzie każdy ma jakiś emocjonalny problem. Pozostając w temacie inspiracji, czy podczas pracy posiłkowałeś się dorobkiem jakichś znaczniejszych twórców, może jakimiś konkretnymi twórcami? Czasami pojawia się takie pytanie w trakcie wywiadów. Jest to pytanie, którego bardzo nie lubię, bo poprzez jakąkolwiek odpowiedź bardzo się definiujesz. Kiedy ktoś odpowiada „kocham Tarantino, kocham Von Triera”, to niby od razu definiujesz, jakie robisz filmy. No tak, jeszcze od razu przytkną łatkę z cyklu np. „polski Von Trier”. (śmiech) No tak. Wiesz co, nie mam inspiracji jakichś konkretnych. To też zależy od czasu, kiedy coś oglądam. Jednak mimo wszystko w dużej mierze inspirują mnie rzeczy poza filmem. Nawet siedzenie na Pintereście czy Instagramie, chodzenie na spektakle, performance – to mnie inspiruje. A to co oglądasz, to co lubisz, to też przetwarzasz po drodze, więc wydaje mi się, że wszystko może posłużyć za inspirację. Jeżeli chodzi o Ostatni Komers, to on dość mocno bazował na jakichś archetypach highschoolowych filmów seriali. Ja oczywiście też o tym myślałem, też będąc nastolatkiem oglądałem Beverly Hills, Plotkarę i Wredne dziewczyny. Ale nie mogę powiedzieć, żeby coś z tego było konkretnie jakąś moją inspiracją w tworzeniu filmu. To jest takie zabawne pytanie, bo zawsze oczekuje się jakichś ambitnych kierunków. No właśnie byłem ciekaw, co odpowiesz, choć jestem świadom, że takie pytanie mogło być już zadane nieraz. Tak się składa, że to było pierwsze pytanie, które zadał Błażej Hrapkowicz na konferencji prasowej w Gdyni. Tam w ogóle była moja pierwsza rozmowa na temat filmu po dość długim czasie. Ona się miała odbyć, nie odbyć, ten Komers czekał na swój moment, no i to pytanie mnie tak trochę zmroziło, nie wiedziałem co mam powiedzieć (śmiech). Ale tak właśnie jest.
fot. Jakub Socha
Przejdźmy może do samej struktury filmu, trudnych do przeoczenia przecinających się skrajnych motywów. Bo z jednej strony masz typowe elementy środowiska dorastającej młodzieży – imprezy, seks itd. – z drugiej elementy sakralne, jak chórek w kościele. Jednocześnie nie dostrzegłem żadnych prób skandalizowania czy wartościowania, jakie dość często można zaobserwować w filmach w ostatnich latach. Co chciałeś w ten sposób osiągnąć? Chciałem osiągnąć zestawienie elementów, które są w naszym życiu. Kościół funkcjonuje w naszym życiu kulturowo. Będąc nastolatkiem, chodziłem do Kościoła katolickiego. Teraz oczywiście nie utożsamiam się z tą wiarą, ale ja tam chodziłem, ponieważ tam byłem nauczany, tam funkcjonowałem, ale ciężko powiedzieć, żeby oni byli jacyś wierzący. Po prostu to wszystko składanie się na obecne w ich życiu aspekty – tak jak alkohol czy narkotyki. Osobiście nie lubię, gdy w filmach pewne rzeczy są nakreślane grubą kreską i u mnie też tego nie ma. Może dla niektórych nie jest to zbyt wyraźne, ale ja nie lubię takiej przesady, że nagle oni wszyscy mieliby mieć np. HIV, jak w Kids, i nagle się z tego robi temat, który jest mocny. Chciałem ustawić te rzeczy na równi, tak żeby nie zrobił się z tego skandal. Choć oczywiście jest wielu ludzi, dla których to może być skandaliczne. Jak sam określiłeś, Ostatni Komers wyzbyty jest dosłowności. Czy w trakcie pracy nad filmem trudno Ci było wymóc coś takiego na obsadzie? Wiesz co, trudno było, ale z tego względu, że część z nich to byli amatorzy. Michał Sitnicki, czyli filmowy Kuba „Łysy” – z nim jednak było najciężej, ponieważ jak robimy film fabularny, to pewne rzeczy funkcjonują poza tym, co jest napisane. Aktorzy, którzy są doświadczeni, nawet jeśli są na pierwszym czy drugim roku, mają jednak doświadczenie za sobą, wiele z tych spraw już rozumieli. Ja też miałem z nimi tak, że bardziej poszukiwałem pewnych rzeczy niż robiłem jakieś konkretne układy. Na przykład sceny z chłopakami czy sceny z Agnieszką Żulewską są inaczej poprowadzone niż sceny Oliwii z Chomikiem. Te ostatnie są bardzo mocno aktorskie, są nastawione na tekst już napisany. Postępowałem z nimi jak z dorosłymi aktorami – czytamy, napisane, realizujemy. W przypadku scen chłopakami przybrało to formę bardziej dokumentu, gdzie tekst był tylko bazą. Z kolei w scenach z Agnieszką i Michałem Sitnickim to był wręcz performance. Pomagała przy tym Kasia Szugajew, która ułożyła choreografię do ich sceny. Nie da się więc jednym zdaniem odpowiedzieć na to, bo to wszystko jest bardzo indywidualnie dopasowane do każdego z bohaterów. A tak już z bardziej ogólnych pytań, w świecie filmowym działasz aktywnie jakoś od niespełna dekady. Jakie doświadczenie sprzed reżyserowania cenisz sobie najmocniej? Wydaje mi się, że jednak nieuniknione jest, żebym wskazał tutaj współpracę z Szumowską i z Michałem Englertem, z którymi byłem bardzo mocno związany, pracując przy filmach fabularnych. To doświadczenie mnie najbardziej ukształtowało, nauczyło sporo rzemiosła, pewnego spojrzenia na otaczający świat. Czy możemy w najbliższym czasie spodziewać się czegoś nowego od Ciebie? Pójdziesz za ciosem, czy może jakaś przerwa? Ja akurat lubię pracować, a przy pracy nad Ostatnim Komersem zauważyłem temat, który jest interesujący na kolejny film fabularny. Jest to film o toksycznej męskości. Chciałbym to zgłębić w moim drugim filmie – też w świecie nastolatków i w małym mieście. Tylko tutaj bym się bardzo konkretnie skupił na tej toksycznej męskości i na stereotypach męskości. To jest kierunek, który mnie interesuje i wydaje mi się być naturalną kontynuacją Ostatniego Komersu. Ostatni Komers będzie miał swoją premierę w kinach 18 czerwca. Ilustracja wprowadzenia: Jakub Socha

Miłośnik literatury (w szczególności klasycznej i szeroko pojętej fantastyki), kina, komiksów i paru innych rzeczy. Jeżeli chodzi o filmy i seriale, nie preferuje konkretnego gatunku. Zazwyczaj ceni pozycje, które dobrze wpisują się w daną konwencję.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.