Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Wielka rozrywka w SkyShowtime!

Wywiad z Mikołajem Matczakiem - odtwórcą jednej z głównych ról w Ostatnim Komersie

Autor: Szymon Góraj
16 czerwca 2021
Wywiad z Mikołajem Matczakiem - odtwórcą jednej z głównych ról w Ostatnim Komersie

Ostatni Komers wejdzie do kin pod koniec tego tygodnia, czyli 18 czerwca. Z tej okazji rozmawiamy z Mikołajem Matczakiem, wcielającym się w jedną z najważniejszych postaci w filmie.

https://www.youtube.com/watch?v=rNbfuw6MTSs Szymon Góraj: Co właściwie Pana skłoniło do zagrania w filmie Dawida Nickela? Mikołaj Matczak: Szczerze mówiąc, nie pamiętam dokładnie, w jaki sposób się to odbyło. Po prostu otrzymałem scenariusz i zapytano mnie, co o tym myślę. Pierwsza myśl, jaka mi zaświtała, to możliwość zagrania rzeczy, które są najdalsze od mojej prywatności. A tym bardziej podobała mi się perspektywa zagrania postaci, którą mógłbym stworzyć psychologicznie. Co więcej, mogłem poznać zupełnie kogoś nowego - kogoś, kogo w życiu wcześniej nie znałem, czyli młodego chłopaka poszukującego swojej seksualności. Zwłaszcza, że jestem z Warszawy, wielkiego miasta, a historia dzieje się w mniejszym mieście. Ona sama też mnie bardzo zaintrygowała, bo wiedziałem, że stawiam sobie wysoko poprzeczkę, a bardzo lubię takie rzeczy. Do tego jeszcze miałem dużo ciekawych aktorskich rzeczy, jak na przykład nauka tańca Hakken, odbywającego się podczas imprez techno. Miałem bardzo wielu znajomych, którzy się tego uczyli i dzięki temu filmowi też poszedłem w ich ślady. Dodatkowo miałem możliwość zafarbowania włosów czy ogolenia się na łyso - zawsze chciałem w ten sposób poświęcić się dla roli. Co najważniejsze jednak, specjalnie do tej roli schudłem 9 kilogramów w zasadzie na własną rękę. Porozmawiałem z Dawidem [Nickelem - przyp. red.], bo grałem mimo wszystko postać dla niego najbliższą i bardzo dużo z nim rozmawiałem o tym, jak to jest być takim chłopakiem. Jako że sam bardzo dużo ćwiczę i w związku z tym mam sportową fizjonomię, zrozumiałem, że chcę go stworzyć od strony bardziej delikatnej. Przed zdjęciami na własną rękę stworzyłem sobie własną dietę. Wielu kolegom-aktorom zalecam w ramach profesjonalnego budowania postaci, żeby stworzyli ją pod względem fizycznym. Zbudować masę mięśniową czy też odchudzić - w zależności od sytuacji. Sam inspirowałem się trochę Christianem Bale'em, też chcę tworzyć diametralnie odmienne od siebie postacie. Dlatego też postać Tomka w Komersie jest tym, z czym chciałem się zawsze zmierzyć i po prostu chcę iść dalej, kierować tą zasadą. No właśnie, a jak już jesteśmy przy Tomku, co może Pan o nim powiedzieć? Jest on na pewno bardzo poszukującą postacią. Starałem się go stworzyć jako bardzo wrażliwego, delikatnego. Zauważyłem, że grając go najlepiej jest wykonywać małe, ale mocne gesty. Na przykład w jednej ze scen w łazience z "Łysym" miałem zagrać scenę, w której widz miał widzieć, że coś do niego czuję. I dzięki temu, że analizowałem jak to zrobić, uznałem, że najlepiej jest to robić bez słów. W tym przypadku - bardzo intensywne spojrzenie. A jaki był najtrudniejszy element w tworzeniu tej postaci?  Wydaje mi się, że poznanie tego świata. Pochodzę z bloków z Mokotowa, jestem bardzo zakochany w swojej dziewczynie, jestem byłym katolikiem i wychowałem się w zupełnie innej kulturze. Idąc do szkoły aktorskiej, chciałem wyrzucić wszelkie granice. Zrozumieć świat, człowieka. Dlatego też Tomek był dla mnie o tyle ciekawy, że jest bardzo zagubiony. I dlatego też poszukiwałem jego skrytości wewnętrznej.
kadr z filmu Ostatni Komers

Zobacz również: Wywiad z Dawidem Nickelem – twórcą filmu Ostatni Komers

Patrząc na Pańską filmografię, Ostatni Komers jest najmniejszym projektem, w której Pan grał. Jakie są ogólne wrażenia, jeśli chodzi o porównanie z większymi planami? Na razie w ogóle większość filmów, w których rzeczywiście tworzyłem postać, nie jest jeszcze wpisana w sieci. Jak dotąd jedyną tego typu produkcją jest właśnie Ostatni Komers. Niebawem zapewne pojawią się dane o udziale w pozostałych, w których zagrałem diametralnie inne postacie od Tomka. W takiej Mowie ptaków nie ma co ukrywać, że nie zagrałem nic, pojawiłem się dosłownie na dwie sekundy. Potraktowałem ten występ jako swojego rodzaju warsztaty. Co do pytania o filmy mikrobudżetowe, ogromnie podoba mi się w tej kwestii to, że wszystkie biorące w nim udział osoby chciały zrobić ten film, i nie chodziło tam o pieniądze. A spotkałem się już z większymi produkcjami, gdzie czasami zapominano o drodze artystycznej i tym, co jest ważne w przekazie dla widzów. A ważne jest to, żeby projekt nie był pustym środkiem do zarabiania pieniędzy, żeby przekazać coś ciekawego dla ludzi, żeby do nich trafić. Zauważyłem, że w tym mikrobudżecie w ogóle nie patrzyliśmy na pieniądze - przynajmniej my, aktorzy - starając się stworzyć coś naprawdę ciekawego dla młodych ludzi. Otworzyć im głowy na to, że każdy człowiek jest zupełnie inny. Tworząc Tomka, bardzo zależało mi na tym, żeby pokazać, że ja - facet będący prywatnie z zupełnie innego środowiska - jest w stanie poznać i zaakceptować to. I wreszcie chciałem poprzez tę rolę pomóc innym zagubionym ludziom, pokazać, że wszystko jest możliwe. Wspominał Pan wcześniej, że stara się być aktorem zadaniowym, poświęcając się specjalnie do ról. Miał Pan już wcześniej sytuacje związane z podobną transformacją?  Jak najbardziej. Poszło to w odwrotną stronę, bo grałem w filmie Piotra Trzaskalskiego Na chwilę, na zawsze. Grałem chłopaka z poprawczaka, który zażywa narkotyki i gra na perkusji, wyrażając w ten sposób swoje emocje. Tam bardziej się skupiłem na wzmocnieniu moich mięśni, by pokazać chłopaka, który zawsze był chuliganem, człowiekiem, co bardzo dużo się bije. Na Instagramie mam też udostępnione zdjęcie, gdzie to jest bardzo widoczne (śmiech). Specjalnie do tej roli nauczyłem się również bardzo dobrze grać na perkusji, mimo że jestem po szkole muzycznej na fortepianie. Z kolei pierwszy filmem, w jakim zagrałem, był krótki metraż Marcina Filipowicza Chłopcy z motylkami - ciekawa historia z życia codziennego blokowisk, gdzie gram licealnego cwaniaka i podrywacza, zupełnie inną postać od Tomka w Komersie.
kadr z filmu Ostatni Komers

Zobacz również: Ostatni Komers – recenzja debiutanckiego filmu Dawida Nickela o dorastającej młodzieży

No dobrze, a już tak na zakończenie: czy celuje Pan w przyszłości w jakiś projekt pod kątem rozmachu produkcji? Przede wszystkim najważniejsze jest dla mnie to, żeby każda rola była trochę inna. Nie chcę się szufladkować, bo to jest najgorsze co może być dla aktora. Według mnie aktorstwo polega na tym, żeby stale tworzyć inną postać, więc nie ma dla mnie większego znaczenia czy produkcja jest większa, czy mniejsza, jeżeli scenariusz jest super, a ekipa naprawdę chce zrobić film. Zawsze jestem wtedy otwarty na propozycje. Jeszcze w ramach ciekawostki dodałbym pewną rzecz od siebie, jeśli można. Jasne, śmiało. Gdy zdawałem do szkół teatralnych, miałem dość niespodziewaną sytuację. Bo o ile zazwyczaj człowiek dostaje się do jednej szkoły, a ja jakimś cudem dostałem się do trzech: Warszawy, Krakowa i Łodzi. Patrząc na to, co się dzieje podczas egzaminów, uznałem, że moim marzeniem jest otwarcie w wieku 40-50 lat chciałbym otworzyć własną szkole teatralną nad polskim morzem. Chciałbym też zorganizować dofinansowanie dla studentów, którzy mogliby mieszkać w akademiku. Bardzo by mi zależało na tym, by stworzyć szkołę teatralną, która by zrewolucjonizowała aktorstwo, a nade wszystko podejście do samego zawodu aktora. Uważam, że w obecnym świecie jest to bardzo zabrudzone. Zamiast myśleć, żeby stworzyć naprawdę fajną, ambitną rzecz, ludzie zazwyczaj skupiają się na tym, żeby wystąpić na czerwonym dywanie, okładkach, zapominając o tym, co jest tak naprawdę najważniejszej - że tworzymy dla ludzi, którzy to oglądają.

Miłośnik literatury (w szczególności klasycznej i szeroko pojętej fantastyki), kina, komiksów i paru innych rzeczy. Jeżeli chodzi o filmy i seriale, nie preferuje konkretnego gatunku. Zazwyczaj ceni pozycje, które dobrze wpisują się w daną konwencję.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.