Powiem absolutnie otwarcie, że w mojej ocenie ten remaster to klasyczny skok na kasę. Wiele rzeczy wygląda i działa lepiej, ale nadal mamy powtórkę z rozrywki jeśli chodzi o większość elementów sterowania. Opiszę dalej każdy z aspektów, jednak w ogólnym rozrachunku, gdyby było to wydane w formie rozszerzenia czy update'u za jakąś opłatą, mógłbym powiedzieć, że to dobra zmiana. Aktualnie musimy zapłacić pełnoprawną cenę za coś, co nie zostało za dobrze dopracowane.
Graficzne ulepszenia są jednym z największych atutów tej wersji – realistyczne modele postaci, szczegółowe oświetlenie i poprawione animacje robią wrażenie. Mimo wszystko wersja z PlayStation 4 to już staroć i dla wielu ogrywanie tej historii jest zapewne średnią przyjemnością. Jednak wprowadzone zmiany graficzne nie ratują całości – gra wciąż działa tylko w 30 klatkach na sekundę, co nie pasuje do dzisiejszych standardów na PS5, a dodatkowo wywołuje uczucie przestarzałości.
Skupię główną uwagę na oprawie graficznej, gdyż to serce każdego remastera. Nie podlega dyskusji fakt, że nowa wersja ma się o niego lepiej od tej z 2015 roku. Jednak wprowadzono pewien element, którego ja po prostu nie rozumiem i może nawet dla większości będzie bez sensu. “Cut scenki”, które są wygenerowane na tym samym silniku co gra, są przekomiczne. Dziwne ruchy kamery, zbliżenia i oddalenia, animacja raczej wywołuje parodiowy śmiech niż napięcie czy zainteresowanie fabułą. Mówiąc szczerze, te z poprzedniej wersji są dużo lepsze. Dlaczego? DLACZEGO?
Zmiana kamery na bardziej dynamiczną, z perspektywy trzeciej osoby, to krok naprzód, jednak rdzeń rozgrywki pozostaje nienaruszony. Niestety, nie wprowadzono wielu nowych mechanik – oprócz dodatkowej opcji „Stay Calm” zamiast „Don't Move”, gracz nadal głównie porusza się po wąskich ścieżkach i podejmuje decyzje w quick-time events (QTE). Brakuje tu innowacji znanych z późniejszych tytułów Supermassive, takich jak The Quarry czy The Dark Pictures Anthology, co sprawia, że remaster wydaje się mało świeży.
Podobnie jak w oryginale, gracz kontroluje grupę przyjaciół, których losy zależą od podejmowanych decyzji. Remaster rozszerza prolog i dodaje nowe sceny po napisach, ale nie wprowadza żadnych istotnych zmian fabularnych. Historia pozostaje niemal identyczna, co dla fanów oryginału może być rozczarowujące – brakuje tu nowego materiału, który w pełni usprawiedliwiłby wydanie gry w tej formie. Nie mniej, tutaj warto powiedzieć o najistotniejszej kwestii. Czy ktoś teraz, realnie, sięgnąłby jeszcze po wersję z 2015? Jedynym motywatorem byłaby cena.
Until Dawn, bo poprzednia wersja to teraz Until Dawn (2015) jak podaje PlayStation Store, to dobry pomysł, ale średnio udany projekt. Mam wrażenie, że Sony nie pierwszy raz stworzył coś bez większego planu, opierając się przede wszystkim na prototypowaniu. Mówiąc szczerze rok 2024 dla Sony Interactive Entertainment jest niczym 2020 dla całego świata, jednak w tym przypadku ten remaster zniszczyło bardziej lenistwo niż wszechobecnie panując wirus, którego nazwy nie wymienię dla dobra nas wszystkich #RIPConcord.
Wielbiciel kina o wszystkim innym niż szarej codzienności, gier oraz szeroko pojętej muzyki. Nie wzgardza nowinkami technologicznymi oraz wyprzedażami w Play Station Store. Gdyby Batman istniał naprawdę, wolałby chodzenie po ścianach i wielką moc, bo z nią przychodzi ...