Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Avengers tom 10: Łowcy śmierci - recenzja komiksu

Autor: Tomasz Drozdowski
22 grudnia 2024
Avengers tom 10: Łowcy śmierci - recenzja komiksu

Avengers Jasona Aarona to prawdziwe fajerwerki jego wyobraźni i autor z każdym kolejnym tomem pozwala sobie na więcej. Ale jak to bywa z zabawą pirotechniką, czasem trzeba uważać, aby nie zrobić krzywdy sobie i innym. Avengers tom 10: Łowcy śmierci zbliża się niebezpiecznie do granicy rozsądku, ale Jason Aaron w ostatniej chwili cofa się przed przepaścią banalności. Choć może właśnie geometrycznie rosnące widowisko jest tym, co ostatecznie zaprowadzi nas do czegoś bardziej wysublimowanego?

Strona komiksu Avengers tom 10: Łowcy śmierci

W poprzednich tomach dowiedzieliśmy się, że matką Thora nie jest, jak wszyscy dotąd myśleli, Freya, a Phoenix. Nie chodzi oczywiście o Jean Grey, a raczej o awatar kosmicznej mocy sprzed wielu tysięcy lat. Rozmowę Gromowładnego i Starka przerywa jednak gwałtowny atak. W tym samym momencie ofensywa odbywa się też na bazę Avengers i choć herosi mają w swoim składzie takie potęgi jak Starbrand i Phoenix/Echo, to siły są dość wyrównane. Pojawia się też epizod z Jane Foster, której najwyraźniej brakuje mocy Thor…

Przejawem lekkiej megalomanii wizji Aarona jest debiutująca tu grupa łotrów. Działają oni na skalę multiwersalną, a pochodzą z różnych alternatywnych światów. Jest Black Skull, czyli mariaż Red Skulla i Venoma, gdzie niestety obaj na tym tracą, tworząc łotra rodem z minionych dekad komiksu. Jest młodsza wersja Thanosa, ale nie spodziewajcie się rozdartego i skomplikowanego dzieciaka z Thanos Powstaje, a irytującego gówniarza, który jeszcze nie dorósł do swojej dorosłej klasy i masy. To typowe twory aaronowej wyobraźni i szczerze mówiąc - nie potrafię określić czy są dobre, czy złe. A to wszystko przez mój stosunek do tej wersji Avengers.

Skłamałbym, gdybym powiedział, że run Aarona nie przypadły mi do gustu. To prosta, widowiskowa wizja, która nijak nie pasuje mi do człowieka, który dał nam Skalp czy Thora Gromowładnego, ale najwyraźniej można jednocześnie pisać rzeczy dojrzałe, jak i te pozostałe. Może to efekt mojej miłości do Marvela, a może czasem rozrywkowe superhero jest mi po prostu potrzebne. Najważniejsze, że po raz dziesiąty lektura spełnia swe zadanie. Choć nawet w tym przypadku potrzebuje pewnej idei przewodniej, a tego runowi Aarona odmówić nie można.

Strona komiksu Avengers tom 10: Łowcy śmierci

Istotną częścią i wyróżnikiem pomysłów Aarona są Mściciele z neolitu. W tym tomie po raz kolejny przenosimy się więc tysiące lat wstecz, mniej więcej w okres narodzin Thora. Widzimy trudną relację jego ojca z Phoenix, która miała charakter miłosny, ale niezbyt długotrwały. Ten, kto zna ego Odyna i wolnego ducha Phoenix, pewnie domyśli się dlaczego tak było. Ich burzliwy romans zrodził Gromowładnego, ale całość jest nieco bardziej skomplikowana. Wciąż jednak mi tego mało. Jaskiniowi Avengers zasługują na dużo więcej czasu kadrowego, zwłaszcza, gdy przygody tych współczesnych to głównie festiwal superbohaterstwa.

Nowa ekipa łotrów to zarazem słaba i mocna strona tego tomu. Słaba, bo to po prostu powykręcane w nieco koślawy sposób wersje klasycznych złoli. Mocna, bo show musi trwać i takie przeszarżowane idee potrafią je rozkręcić. Najlepiej prezentuje się jednak zeszyt z Avengers sprzed dziesięciu tysięcy lat, narysowany przez Keva Walkera i z kolorami Deana White'a. Walker nie odchodzi zbytnio od stylu prac kolegów, ale nadaje wszystkiemu pewien mitologiczny sznyt, ładnie zgrywający się z narracją scenarzysty.

Avengers tom 10: Łowcy śmierci ujawnia nam nieco więcej z głównego zamysłu Aarona. Avengers z czasów prehistorycznych nie są już takim kuriozum jak na początku, a istotnym elementem jego runu. Z kolei sukcesywne rozwijanie wątku Mephisto wychodzi całości na dobre. Choć treść i charakter jego historii aż prosi się o lekki odbiór, to warto skupić się na szczególikach i cierpliwym budowaniu większej wizji. Utrzymanej w tonach mocno blockbusterowych, ale przyjemnych i obiecujących coś więcej w przyszłości. I oby to nie było tylko moje chciejstwo...


Tytuł oryginalny: Avengers by Jason Aaron vol. 10: The Death Hunters
Scenariusz: Jason Aaron
Rysunki: Javier Garron, Iban Coehlo, Juan Frigeri, Kev Walker
Tłumaczenie: Marek Starosta
Wydawca: Egmont 2024 
Liczba stron: 180
Ocena: 70/100 

 

 

 

 

Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.