Garfield – Tłusty koci trójpak tom 16 zbiera komiksowe paski z samej końcówki 2004 roku, całego 2005 i sięgające sierpnia odcinki z roku 2006, upchane w książeczki o tytułach: Garfield zaczyna sypać, Garfield dostaje, co mu się należy, a także Garfield będzie jadł za jedzenie. Jeszcze sporo tomów przed nami, jeśli więc podobnie jak ja jesteście miłośnikami cynicznego kocura, możecie już szykować się na gigantyczną dawkę śmiechu.

Jim Davis jest nieskończoną kopalnią pomysłów na niesamowite gagi i chociaż każdego roku robi pewien ich recykling, nawet na chwilę nie przestaje rozśmieszać czytelników do łez. I tak oto Garfield przeżywa nadejście kolejnych urodzin (a mam wrażenie, że z każdym rokiem żarty z jego „starości” stają się coraz bardziej brutalne), użera się z psami, myszami, pająkami i oczywiście z Odiem, oddaje błogiemu lenistwu na różne sposoby, a także pożera nieprzebrane tony wszelakiego jedzenia.
Garfield oczywiście nadal jest złośliwy, cyniczny i sarkastyczny, ale i na swój sposób słodki. O dziwo jednak – chociaż kocur jest tu niekwestionowanym głównym bohaterem – sporo miejsca dostaje tym razem nasz ukochany nieudacznik Jon. Jego kolejne próby umówienia się na randkę są tyleż zabawne, co bolesne. Tym bardziej wdzięczny jestem Davisowi za to, że sprezentował właścicielowi Garfielda chociaż namiastkę pojedynczej udanej randki ze słynną weterynarz Liz. Czy coś z tego będzie na dłuższą metę? Nie sądzę, ale zobaczymy w kolejnych tomach.

Chociaż od publikacji zawartych tu pasków minęły dwie dekady, nic nie straciły one ze swojej aktualności. Świadczy to o tym, jak dobrym obserwatorem rzeczywistości jest Jim Davis, którego opus magnum jest ponadczasowe. Żarty śmieszą kolejne pokolenia tak samo, podobnie jak odniesienia do wszędobylskiego konsumpcjonizmu. Jako przykład mogą służyć sceny, w których Garfield ogląda różne, coraz głupsze i bardziej absurdalne programy w telewizji. Wystarczy na moment włączyć odbiornik chociażby dziś wieczorem, żeby przekonać się, iż problem nie tylko jest taki sam, ale wręcz eskalował.
Garfield – Tłusty koci trójpak tom 16 to więcej tego samego – doskonałej zabawy w sporej, potrójnej dawce. Puenty są krótkie i celne, ostrze satyry siecze boleśnie, a w postaciach niejednokrotnie możemy się sami przejrzeć. Bo któż z nas nie lubi być całkowicie bezproduktywnym od czasu do czasu? Albo nażreć się pod korek, a może nawet i siarczyście beknąć? No dobra, nie przyznam się. A może jednak…?

Bardzo się cieszę, że Egmont wrócił do wydawania komiksów z Garfieldem, a mój wewnętrzny komplecista podskakuje z radości pod sam sufit. Oczywiście nie musicie znać całej serii na pamięć, bo w te opowiastki można wsiąknąć na amen sięgając po dowolny tom, ale dam Wam szczerą radę: nie róbcie sobie tego. Nie przegapcie ani paska, bo po prostu warto postawić sobie na półce wszystkie albumy zbiorcze. Niech żyje Garfield!

Tytuł oryginalny: Garfield – Fat Cat 3-Pack vol.16
Scenariusz: Jim Davis
Rysunki: Jim Davis
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Wydawca: Egmont 2025
Liczba stron: 288
Ocena: 90/100
PR-owiec, recenzent, geek. Kocha kino, seriale, książki, komiksy i gry. Kumpel Grahama Mastertona. W MR odpowiedzialny za dział komiksów, książek i gier planszowych.