Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

galapagos

Hombre - księga II - recenzja komiksu

Autor: Tomasz Drozdowski
5 lipca 2024
Hombre - księga II - recenzja komiksu

Niektórzy twierdzą, że człowiek to z natury istota dobra i szlachetna. Korona Stworzenia, wykreowana na obraz i podobieństwo Boga. Inni z kolei mówią, że to nic więcej jak bezwłosa małpa, żarłoczny ssak wiedziony instynktami. Czytając komiks Hombre - księga II można dojść do wniosku, że homo sapiens to właśnie ów małpolud. Ale Segura i Ortiz czasem w ciemności błyskają światełkiem. Niestety, tylko czasami.

Strona komiksu Hombre - księga II

Pierwszy tom Hombre ukazywał wędrówkę bohatera po zniszczonym przez masowy kataklizm świecie. Czasami autorzy pozwalali mu odpocząć, a czasem wprost przeciwnie - rzucali go w paszczę okrutnej rzeczywistości. Tu częściej bywa jakby spokojniej, a sam Hombre wydaje się być bardziej osadzony w swej rzeczywistości. Co nie zmienia faktu, że to rzeczywistość dzika i brutalna. Może jest tak dlatego, że bohater dostaje swoją genezę, ma za kim tęsknić i wydawać by się mogło - nawet kogo kochać. Ale cytując słowa piosenki - czy to prawdziwe życie, czy tylko fantazja?

W Hombre - księga II nieco lepiej poznajemy przyczynę zagłady ludzkiej cywilizacji. I tu autorom się udało, bo nie jest to kolejna banalna wojna atomowa czy inwazja obcych, a cały koktajl różnorakich katastrof, które spiętrzone obaliły ludzki porządek. Udało się stworzyć nawet pewien realizm, bo hekatomba wygrywana jest naraz przez kryzys energetyczny, zarazy i pomniejsze tąpnięcia, a nie wspomniane wyżej literackie oczywistości. Globalnie więc komiks podbudowany jest solidnie i aż chciałoby się wiedzieć jeszcze więcej na temat początków czasu zagłady, jak i samego Hombre. Ale tu wchodzi znany już system rozmaitych, luźno zawieszonych opowiadań, które niestety miewają różny poziom...

Strona komiksu Hombre - księga II


Segurę czasem ponosi wyobraźnia. Niekiedy bywa autorem niemalże doskonałym, jak w przypadku ofensywy na pewną farmę połączonej z flashbackami z młodości głównego bohatera. A czasem zdarzy się kolejna banalna opowiastka o tym, jak to Hombre został napadnięty i niemal zabity/zjedzony/spalony, ale cudem uchodzi z życiem. Duża część historii urywa się też w niespodziewanym momencie. Puff i mamy koniec, co podkręca jeszcze nikły ciąg przyczynowo- skutkowy i zerowa chronologia. No i brak jasnych powiązań z pierwszym albumem też robi swoje.

A sam bohater? Hombre to nadal zły hombre, choć wyraźnie inny niż w poprzednim tomie. Mężczyzna wielokrotnie okazuje serducho. Warczy, pokazuje kły i pazury, ale gdy nie trafia na kogoś, kto nie chce zrobić mu kuku, po rytualnym robieniu groźnych min okazuje się być dobrym wujciem. Przekonują się o tym pewien lekarz i jego urocza córka, a nawet pewna grupa zdziczałych dzieciaków. Gdyby autorom chciało się jeszcze jakoś uporządkować jego historię...

Strona komiksu Hombre - księga II


Hombre - księga II spodoba się miłośnikom pierwszego tomu. Album bywa miejscami bardziej przemyślany, choć narracyjnie to nadal chaos i odmalowywanie wszystkiego w dość jednolitych barwach. O ile sprawdzało się to na początku, tak teraz chciałoby się jakiejś stabilizacji, punktu odniesienia większego niż mglista geneza głównego bohatera. Fani brudnego i brutalnego postapo będą zadowoleni. Hombre to trochę Mad Max bez dieselpunkowych przerysowań, za to z równie wielkim obłędem toczącym świat. Sam jestem fanem postapokalipsy z większym socjologicznym zacięciem i niezobowiązujące przygody Hombre miejscami dawały mi w kość, ale całokształt robi wrażenie. Porządna europejska robota, choć z powiewem upadłego amerykańskiego snu.


Tytuł oryginalny: Hombre 
Scenariusz: Antonio Segura 
Rysunki: Jose Ortiz 
Tłumaczenie: Jakub Jankowski 
Wydawca: Lost In Time 2024
Liczba stron: 304
Ocena: 70/100

Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.