Cates nie próbuje zaprzeczać temu, co się wydarzyło. Zamiast tego szokuje od początku na tyle, byśmy na chwilę zapomnieli o Zielonych Wrotach. Po dramatycznych wydarzeniach, w których śmierć ponieśli niewinni, Banner postanawia uporządkować (który to już raz...?) swoją głowę. Wpada na genialny i szalony pomysł. Korzystając z technologii AIM, czyni z hulkowego ciała coś, co nazywa statkiem kosmicznym. Cybernetyczne wszczepy pozwalają mu na podział umysłu na kilka sekcji. Ot na przykład rozdzielenie i praktyczne wykorzystanie jaźni Hulka, by odnaleźć spokój dla wszystkich. Maksymalnie wykorzystując gamma-siłę i minimalizując jej destrukcyjność. A to dopiero początek, bo jak na prawdziwy statek kosmiczny przystało, Hulk/Banner wyrusza w odyseję poza nasz świat.
Autor God Country to człowiek odważnie prący z akcją naprzód. Hulk by Donny Cates to napędzana gammą rakieta, której kierunku nie sposób przewidzieć. Hulk już wielokrotnie trafiał w przedziwne miejsca niesiony prądem przypadku, ale tym razem zalicza nie dość, że alternatywny świat, w którym żelazną ręką włada prezydent Ross, to nieco później ląduje jeszcze na Planecie Hulków. I powiązania między tymi miejscami nie są przypadkowe. Dzieje się wiele i to pewna odskocznia od runu Ewinga, ale Cates, niczym jego zielony bohater, daje ponieść się emocjom w finale, gdzie dzieje się za dużo i zbyt dziwnie... Dopóki jednak trzyma się sprawdzonych rozwiązań fabularnych, jest więcej niż dobrze. A tych jest tu sporo.
Cates nie jest innowatorem. Czyż Hulk nie bywał już, parafrazując Axla Rose’a, w rajskich krainach, gdzie trawa jest zielona, a dziewczyny piękne? Jarella i jej mikroskopijne uniwersum. Caiera i planeta Saakar. I powrót do wściekłości i destrukcji. Ale to niejedyny stały motyw. Dochodzi do tego mroczna, skryta osobowość, przy której reszta Hulków to chuchra. Tym razem to coś więcej i może w tym punkcie Cates powinien nieco przyhamować, bo jak pisałem wyżej, potrafi wcisnąć gaz do dechy, ale zapomina o hamulcu. Idzie w motywy magiczne, których jakieś wyjaśnienie odnaleźć możemy w Nieśmiertelnym Hulku, ale ich pełnię ujrzymy pewnie dopiero za jakiś czas. Nieco zgrzyta to z psychologią Bannera, ale przynajmniej nie iskrzy.
W całym zielonym szale znalazło się i miejsce na psychologię. Banner w swoim umyśle ma nawet odpowiednik doktora Samsona, z którym prowadzi terapię. Dowiadujemy się coraz więcej na temat jego mrocznego dzieciństwa, a wszystko to w samym środku dynamicznych wydarzeń. Nie jest to może tak intensywne jak u Petera Davida czy wspomnianego już Ala Ewinga, ale nie grzebie tej części hulkowego lore, po prostu proporcje akcji i głębi ustawione są inaczej. Szczęśliwie bez szkody dla całej opowieści.
Ryan Ottley to człowiek odpowiadający za sporą część sukcesu Invincible'a. Rysownik, zachowując superbohaterski etos, przełamywał go brutalnością, a w tym wszystkim potrafił stworzyć intymny, osobisty nastrój, ukazujący te głębsze kwestie życia Marka Graysona. Hulk by Donny Cates to krok dalej. Uniwersum Marvela wzbogaciło się o kolejne szalone światy. Po raz kolejny Hulk siał zniszczenie, ale od dawna nie wyglądało ono tak spektakularnie. Już na poziomie projektu cybernetycznych wszczepów autor dał prawdziwy popis, nie mówiąc już o Planecie Hulków czy głównym czarnym charakterze tej historii. Ottley udźwignął pomysły Catesa z krzepą godną Jadeitowego Giganta. To mocny punkt tego komiksu i dla wielu to właśnie Ottley, a nie Cates, będzie argumentem „za”.
Hulk by Donny Cates to nie tylko miażdżenie, muskuły i wściekłość napędzana promieniami gamma. Cates w swoim widowisku znajduje nieco miejsca na kontynuację co ważniejszych wątków nie tylko z runu Ewinga, ale i jego poprzedników. W większości to jednak czysta rozwałka, w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Scenarzysta pozostawił akcję w dość stabilnym punkcie, unikając heroizowania Hulka, ale nie dając do końca pewności, co będzie dalej. Czekam na dalsze występy Hulka na naszym rynku, pełen nadziei na dobre historie. Wszak czy nie ma ona barwy zieleni?
Tytuł oryginalny: Hulk by Donny Cates Vol.1: Smahtronaut!, Hulk by Donny Cates Vol.2: Hulk Planet
Scenariusz: Donny Cates, Ryan Ottley
Rysunki: Ryan Ottley
Tłumaczenie: Dariusz Stańczyk
Wydawca: Egmont 2025
Liczba stron: 300
Ocena: 75/100
Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.