Na okładce Jestem ich milczeniem widnieje informacja, że jest to „kryminał barceloński”. Od razu na myśl przyszła mi seria Jazz Maynard, ale dzieło Lafebre’a wykracza daleko poza trylogię Raule’a i Rogera. Bohaterką komiksu jest Eva Rojas, wyjątkowo bystra, seksowna i krnąbrna 34-letnia psychiatra, która zresztą sama znajduje się pod nadzorem supervisora. Właśnie relacjonuje swojemu lekarzowi przebieg ostatniego tygodnia swojego życia. A działo się w nim sporo.
Eva, kobieta o wielu talentach, na prośbę swojej byłej pacjentki wybiera się do wielkiej posiadłości pewnej rodziny bogaczy, gdzie ma odbyć się odczytanie testamentu seniorki rodu, jeszcze za jej życia. Z pozoru niewinna wyprawa zamienia się w rasowy kryminał rodem z książek Agathy Christie. Mamy więc liczną familię skrywającą więcej niż jedną tajemnicę. Mamy też oczywiście zwłoki. No i każdy staje się podejrzanym, włącznie z Evą.
Siłą Jestem ich milczeniem nie jest jednak zagadka kryminalna, chociaż i ta jest bardzo przemyślana i dopieszczona, a postać głównej bohaterki. O tym, że jest bardzo inteligentna i atrakcyjna już wspomniałem, ale warto napisać o niej coś jeszcze. Przede wszystkim ma cięty język, a jednocześnie zmaga się z pewną przypadłością, przez którą widzi i słyszy duchy trzech nieżyjących już kobiet ze swojej rodziny. Właściwie nie tyle duchy, bowiem komiks pozbawiony jest elementów nadprzyrodzonych, co pewnego rodzaju projekcje. Eva po prostu wie, co w danej chwili zmarłe panie by jej powiedziały.
Przypadłość ta nadaje Evie zupełnie nowego wymiaru. To postać, którą polubimy właściwie już od pierwszego kadru, od pierwszego wypowiedzianego słowa, od pierwszego gestu. A że do tego jest odważna, zdeterminowana i nie daje się zdominować nawet największym dominującym samcym, to tym więcej sympatii czytelnicy i czytelniczki mogą do niej żywić. Na drugi plan schodzi intryga, chociaż obroniłaby się z każdą inną bohaterką czy bohaterem. Po prostu Eva kradnie całe show.
Komiks Jestem ich milczeniem znalazł się w oficjalnej selekcji Festiwalu w Angoulême w kategorii najlepszy kryminał 2024, całkowicie zresztą zasłużenie. Album jest dość krótki, ale Jordi Lafebre w udany sposób nakreśla wątki, szkicuje postacie i prowadzi fabułę do całkiem satysfakcjonującej konkluzji, chociaż akurat finał podobał mi się najmniej. Jego rysunki nie są może przesadnie szczegółowe ani realistyczne, nie wprowadzają do kryminału żadnego mroku – wręcz przeciwnie – rozjaśniają go. Ale to wcale nie szkodzi, bo mamy tu do czynienia po prostu z dobrym komiksem – zarówno na płaszczyźnie historii, jak i rysunków. Mam nadzieję, że autor uwikła Evę w jeszcze niejedną przygodę.
Tytuł oryginalny: Je suis leur silence
Scenariusz: Jordi Lafebre
Rysunki: Jordi Lafebre
Tłumaczenie: Jakub Syty
Wydawca: Non Stop Comics 2024
Liczba stron: 112
Ocena: 85/100
PR-owiec, recenzent, geek. Kocha kino, seriale, książki, komiksy i gry. Kumpel Grahama Mastertona. W MR odpowiedzialny za dział komiksów, książek i gier planszowych.