Bo wiecie, od samego początku bardzo bałem się, że nie ma. Relacja pomiędzy Batmanem i Jokerem była już ukazywana na rózne sposoby, w tym przez takich gigantów jak Alan Moore (Zabójczy żart jest tu zresztą cytowany), że do kolejne próby, tym razem w formie komediowej mangi, podchodziłem jak pies do jeża. I o ile pierwsze strony dzieła Satoshi Miyagawy i Keisuke Gotou faktycznie wzbudziły sporo moich obaw, o tyle z każdą kolejną przerzuconą stroną było po prostu coraz lepiej.
Podczas jednego z pojedynków Gacka z Jokerem dochodzi do wypadku – Mroczny Rycerz wpada do… kadzi z tajemniczą cieczą. Deja vu? O ile dla Jokera skończyło się to nieodwracalnymi zmianami fizycznymi i stopniowym popadaniem w szaleństwo, o tyle dla Bruce’a Wayne’a owocuje drastycznym odmłodzeniem, jako że specyfik właśnie za to odpowiada. Nie myślcie o cofnięciu siwizny i wygładzeniu zmarszczek – dzięki tajemniczej miksturze Batman zamienia się w… niemowlaka.
Co w takiej sytacji robi Joker, powszechnie znany nieobliczalny morderca i psychopata? Czyżby wykorzystuje szansę, by pozbyć się swojego przeciwnika raz na zawsze i skręcić bezbronnemu małemu kark? A może pozwala mu utonąć? Ależ skąd. Joker przygarnia malca na wychowanie, aby pomóc mu wyrosnąć na obrońcę Gotham, jakiego wszyscy znamy. Bo wiecie, tylko w ten sposób kosztem swojego nemesis będzie mógł dalej udowadniać, że sprawiedliwość jest krucha i żałośnie słaba. Tak właśnie zaczyna się Joker – Operacja specjalna tom 1 i sami przyznacie, że nie brzmi to najlepiej.
Joker przez cały tom opiekuje się maleńkim Gackiem. Przewija go, robi dla niego zakupy, gotuje posiłki, bawi się z nim, pilnuje, by nic mu się nie stało, szuka miejsca w żłobku, co nie jest takie proste. Oczywiście robi to wszystko na swój szalony i absurdalny sposób. Miyagawa i Gotou kreślą pełną kopniętego humoru historię, w której Książę Zbrodni, zamiast okradać banki i torturować ludzi, zaczyna żyć życiem ojca, opiekuna i niańki w jednym.
Twórcy w Joker – Operacja specjalna tom 1 portretują codzienność, z jaką od zawsze borykają się świeżo upieczeni rodzice – nieustanny płacz, nieprzespane noce i zachwyt nad tym, jak dziecko po raz pierwszy poznaje świat, samodzielnie przekręci się na brzuszek czy zrobi pierwszy krok. Młode matki mówią, że nie pamiętają smaku ciepłej kawy, a Joker nie ma czasu nawet nałożyć swego upiornego białego make-upu. Przecież trzeba wykąpać dziecko i umyć mu siusiaka. A przy okazji pilnować się, żeby potworna natura szalonego mordercy nie doszła do głosu.
Scenariusz pełen jest lekkiego humoru i ma pewnego rodzaju sitcomowy vibe. Niczego nie można tu brać na poważnie, chociaż rysunki Keisuke Gotou są bardzo realistyczne i miejscami piękne. Joker wygląda na nich jak skrzyżowanie Heatha Ledgera z Jackiem Nicholsonem, ale nie może rozwinąć swojego potencjału mrocznego antagonisty, bo akurat zmienia pieluchę. Ten eksperyment teoretycznie nie miał prawa się udać, ale w jakiś szalony sposób się udał – pod pewnymi względami nawet lepiej niż „poważne” ujęcie w ukazującej się równolegle mandze o Batmanie.
Joker – Operacja specjalna tom 1 mnie zaintrygowało, a początkowe obawy i lekkie ciarki żenady odeszły w zapomnienie wraz z końcem lektury. Pokazanie Jokera od zupełnie innej niż zazwyczaj strony po prostu zagrało, podobnie jak usunięcie z obrazka jego odwiecznego konfliktu z Batmanem. I ten dziwaczny efekt końcowy wypadł lepiej, niż się spodziewałem. Oczywiście to nic wybitnego, ale oryginalny sposób ujęcia tych dwóch antagonistów okazał się więcej niż satysfakcjonujący.
Tytuł oryginalny: Joker One Operation vol. 1
Scenariusz: Satoshi Miyagawa
Rysunki: Keisuke Gotou
Tłumaczenie: Paweł Dybała
Wydawca: Egmont 2024
Stron : 144
Ocena: 75/100
PR-owiec, recenzent, geek. Kocha kino, seriale, książki, komiksy i gry. Kumpel Grahama Mastertona. W MR odpowiedzialny za dział komiksów, książek i gier planszowych.