Nawet nie zdawałem sobie sprawy, jak wiele czasu minęło od ostatniego albumu ze współczesnymi przygodami Najemnika z nawijką – seria ze scenariuszem Skottiego Younga na polskim rynku dobiegła końca w połowie 2022 roku. Blisko dwa lata później Egmont serwuje nam wydany w jednym tomie run autorstwa Kelly Thompson (Hawkeye – Kate Bishop, Jessica Jones) z 2019 roku, który uświadomi Wam, jak bardzo stęskniliście się za Wilsonem. Przed Wami Król Deadpool, stanowiący świetną przystawkę przed zbliżającym się wielkimi krokami trzecim filmem kinowym. 

Deadpool zawsze miał o sobie bardzo wysokie mniemanie, ale żeby tak od razu uczynić go królem? Doświadczona scenarzystka Kelly Thompson miała na to całkiem zgrabny pomysł – po ubiciu dotychczasowego władcy potworów Wade Wilson całkiem niespodziewanie odziedziczył tytuł, tron na Staten Island i… całe królestwo pełne dziwacznych stworów, przypominających raczej pierwszoroczniaków w pierwszym lepszym komiksie o X-Menach. 

Swoje panowanie Wade rozpoczyna oczywiście od kłopotów. Nie dość, że sam Kapitan Ameryka osobiście przybył objawić swój sceptycyzm, to jeszcze po wyspie pałęta się seksowna łowczyni potworów Elsa Bloodstone, a niebezpieczne i niesforne stwory przyciągają jeszcze jedno indywiduum – na scenę wkracza nowy Kraven Łowca, który do swojej kolekcji trofeów chciałby dodać świeżo upieczonego monarchę. 

Król Deadpool to pełna akcji komediowa przygoda, utrzymana w klimacie, do którego przyzwyczaili nas Joe Kelly, Brian Posehn, Gerry Duggan i wspomniany już Skottie Young. Nowa scenarzystka czuje się w ich butach bardzo komfortowo, serwując bezkompromisową, szaloną, krwawą, ale przeważnie dość zabawną jazdę bez trzymanki. Dokładnie taki powinien być Deadpool, także jeśli lubicie tę postać, to niniejszy album jest dla Was pozycją obowiązkową. 

Thompson wypełnia kolejne zeszyty gagami, ale nie zapomina o duszy. Przecież Wade Wilson, oprócz tego, że jest absolutnym świrem, miewa czasem złote serce i jest zdolny do wielu poświęceń dla swoich najbliższych i protegowanych. Dlatego kiedy pod jego opiekę trafa podarowany mu przez Gwenpool mały, słodki, uroczy lądowy rekin Jeffrey… zresztą przeczytacie sami. Jeff kradnie show od pierwszego kadru, nawet uzbrojony w ostre ząbki (a czasem i w ostry nóż) i przyznam szczerze, że od razu po lekturze zacząłem szukać oficjalnej pluszowej zabawki na licencji… To jest prawdziwy Baby Shark!

Rysunki w Król Deadpool mogą się podobać, chociaż pierwsze zeszyty są specyficzne, ze względu na nieco karykaturalną i rozchwianą kreskę niepodrabialnego Chrisa Bachalo (m.in. Shade – Człowiek przemiany). Jego styl dość łatwo określić brzydkim, ale dla mnie ma on swój niepowtarzalny sznyt. Mimo ogromnej renomy tego rysownika, muszę przyznać jednak, że o wiele bardziej podobały mi się przepiękne i dynamiczne plansze Gerardo Sandovala (Amazing Spider-Man), z kilkoma naprawdę niezapomnianymi kadrami. 

Król Deadpool się po prostu udał, bo jest tu wszystko, czego potrzeba w takim komiksie – od burzenia czwartej ściany, przez epickie pojedynki z potworami, gościnne występy innych postaci jak X-Men, aż po jednozeszytowy crossover z Królem w czerni. Wade ma czadowego sidekicka, sprawuje władzę przy „okrągławym” stole i znów rzuca one-linerami, wkurzając wszystkich wokół. Tytuł nastawiony jest na rozrywkę, ambitnych treści tu nie znajdziemy, ale przecież nie wszędzie muszą być, prawda? 

Run Kelly Thompson zakończył się przedwcześnie – zaledwie po 10 zeszytach – i myślę, że możemy tego żałować. Autorka dobrze czuła postać Deadpoola i jego świat, wiedziała, na co położyć nacisk, zachowała charakterystyczne elementy i znalazła dobry balans pomiędzy gadką i wygłupami, a akcją. Schedę po niej w 2023 roku przejęła Alyssa Wong, którą z pewnością kojarzą fani Star Wars i pewnie prędzej czy później sprawdzimy, czy poszło jej równie dobrze. Oby stało się to raczej szybciej. 

Tytuł oryginalny: Deadpool by Kelly Thompson
Scenariusz: Kelly Thompson
Rysunki: Chris Bachalo, Gerardo Sandoval
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski
Wydawca: Egmont 2024
Liczba stron: 252
Ocena: 85/100