Dziki Zachód to miejsce pełne niebezpieczeństw, szczególnie dla kobiet oraz osób czarnoskórych. Olivier Bocquet i Anlor kreślą jednak te czasy dość topornie – praktycznie każdego mężczyznę przedstawiając jako zboczoną świnię, a praktycznie każdą kobietę jako tłamszoną, lecz odważną i niezłomną ofiarę. Jeśli nie przeszkadza Wam to kłujące w oczy uproszczenie, to z pewnością docenicie te surowe realia, gdzie aby przetrwać, trzeba wykazać się siłą i sprytem, a niejednokrotnie po prostu szybciej wyprowadzić cios lub pociągnąć za spust.
W tych nieprzyjaznych okolicznościach przyrody nasze przyjaciółki trafiają w Ladies with Guns tom 3 do więzienia, za wszystkie życia, które odebrały próbując się bronić. Oczywiście jest to męski kompleks, gdzie jedyną kobietą jest mieszkająca w domku obok żona naczelnika, a i ona niezbyt przychylnie patrzy na nowe lokatorki. Przez bohaterkami otwierają się zupełnie nowe płaszczyzny wstydu i upokorzeń, na dodatek na każdym kroku czyha na nie groźba pobicia lub zbiorowego gwałtu. Biorąc pod uwagę miejsce, w którym osadzona została fabuła trzeciego tomu, wśród najgorszego elementu i obojętnych na ludzką krzywdę strażników, uproszczenia dotyczące charakterystyki płci przestają tak przeszkadzać.
Ze względu na jedność miejsca akcji, dynamiki wydarzeń jest tu jakby mniej, ale to nie znaczy, że na kartach Ladies with Guns tom 3 niewiele się dzieje. Kathleen, Chumani, Daisy i Cassie zdają sobie sprawę, że długo nie przetrwają w murach więzienia, rozpoczynają więc przygotowania do brawurowej ucieczki z Prison Breaka rodem. Cztery panie muszą ułożyć plan, a biorąc pod uwagę, że ściany mają uszy, może nie być to łatwe. Zaraz, cztery? Jak to cztery? Ano poza kratami przebywa Abigail, która może być jedyną nadzieją uwięzionych, kiedy znów zainteresuje się nimi pewien stary znajomy.
Przyznaję bez bicia – na tym etapie zaakceptowałem i nawet polubiłem konwencję komiksu, więc po prostu przymykam oko na naciąganą wojnę płci, jaka się tutaj rozgrywa. Skupiam się na wyrazistych postaciach, które da się polubić, ale i na tych, które łatwo znienawidzić z powodu ich sk****syństwa. Polubiłem cartoonowy, nieco przerysowany i nazbyt ekspresyjny styl Anlor, balansujący gdzieś na granicy realizmu i groteski. Polubiłem też blockbusterowy scenariusz, który na wielki ekran pewnie świetnie przeniósłby Quentin Tarantino, robiąc z tego prawdziwą ucztę przemocy i niezapomnianych scen.
Na szczęście Oliver Bocquet nie zapomina o humorze – bo bez tego pewnie ciężko byłoby przełknąć całość. Bohaterki dogryzają sobie, zioną cynizmem i mają dystans do całego fali zła i niesprawiedliwości, która spływa na nie od pierwszej strony. Ladies with Guns tom 3 to niezobowiązujący rozrywkowy komiks, po który pomimo pewnych mankamentów polecam sięgnąć, szczególnie, że teraz czyta się go jeszcze lepiej niż wcześniej. Przygoda trwa, a przed naszymi paniami jeszcze wiele zagrożeń. Byle do kolejnego tomu.
Tytuł oryginalny: Ladies with Guns 3
Scenariusz: Olivier Bocquet
Rysunki: Anlor
Tłumaczenie: Jakub Syty
Wydawca: Non Stop Comics 2024
Liczba stron: 72
Ocena: 75/100
PR-owiec, recenzent, geek. Kocha kino, seriale, książki, komiksy i gry. Kumpel Grahama Mastertona. W MR odpowiedzialny za dział komiksów, książek i gier planszowych.