Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

galapagos

Mroczny kryzys na Nieskończonych Ziemiach tom 2 - recenzja komiksu

Autor: Tomasz Drozdowski
15 lipca 2024
Mroczny kryzys na Nieskończonych Ziemiach tom 2 - recenzja komiksu

Ze wszystkich Kryzysów wydanych przez DC najbardziej lubię tytuł, który kryzysowy jest tylko z nazwy. Kryzys tożsamości bowiem w pełni wykorzystuje bogactwo świata DC, robi małe zamieszanie, a przy tym nie stroszy piórek. Choć i kryzysowa trylogia prezentuje godny poziom. Gorzej z późniejszymi rewoltami. Mroczny kryzys na Nieskończonych Ziemiach tom 2 to dalszy ciąg walki z Wielka Ciemnością i jej pariasem - Pariasem.

Strona komiksu Mroczny kryzys na Nieskończonych Ziemiach tom 2


O fabule napiszę krótko. Wielkie boksowanie ze złolami jest kontynuowane. Czasem pojawia się nadzieja na zwycięstwo, szybko wbita w ziemię przypływem mocy antagonistów, ale i tak są oni na straconej pozycji. Wszak to główne uniwersum i herosi muszą zarabiać w kolejnych historiach. Główna historia przeplatana jest tie-inami, wśród których bodaj tylko ten z Batmanem zapadł mi w pamięć. Ale jak na standardy historii z Gackiem to również lżejszy format. Brzmię jak maruda, niszczyciel dobrej zabawy? I owszem, wyjaśnię nawet dlaczego.

Zawartość epickości w epickości przekracza tu stężenie krytyczne do tego stopnia, że komiks przestaje być epicki, a staje się nudny. Jak podstarzały artysta, który próbuje udawać, że ma tę samą formę i głos, co kiedyś. Historii nie można jednak odmówić pewnej komiksowej energii. Fani lekkiego, niezobowiązującego DC będą zadowoleni. Ale muszą to być ci, którzy nie znają za bardzo historii wydawnictwa, a zwłaszcza tych lepszych opowieści o podobnej skali, jak chociażby oryginalny Kryzys na Nieskończonych Ziemiach.

Strona komiksu Mroczny kryzys na Nieskończonych Ziemiach tom 2

Zwykle nie porównuje jednego eventu do drugiego, nawet jeśli są ze sobą powiązane. W tym przypadku wydawca jednak sam się o to prosił i już sam epitet „Mroczny” zmusza do pewnej weryfikacji. Historia Wolfmana i Pereza była festiwalem superbohaterstwa. Chwilami męczącym, ale w większości robiącym wrażenie i wyciskającym z DC to, co najlepsze. Mroczny kryzys na Nieskończonych Ziemiach jest w porównaniu z nim jak cudaczny elektryk udający rasowego muscle cara z dawnych lat. Czymś, co imituje, ale w pokraczny sposób, za to z całą bezczelnością i brakiem szacunku do oryginału. A za wszystko odpowiada wesolutki pan scenarzysta Joshua Williamson.

Ceniłem Williamsona za Flasha. Była to przyjemna, nieszkodliwa seria, ale bez szans na wybitność, choć czasami autor tak jakby chciał się jakoś zapisać, niestety bez powodzenia. Gdy zasiadł za sterami dużego projektu, wiedziałem, że może być ciężko. Że powaga wydarzeń i sceny pełne dramatyzmu będą przeplatane śmieszkującymi dialogami, a czarne charaktery będą czarniejsze niż perspektywa cen energii na przyszłe lata w UE. Do granic absurdu. Po skali postaci Perpetui i Batmana, Który się Śmieje liczyłem, że kolejny wielki arcywróg będzie mniejszy w potędze, a większy w charakterze. I obecność Pariasa czy Slade'a nawet wskazywała, że gdzieś tam para poszła w gwizdek. Choć mogło być gorzej.

Strona komiksu Mroczny kryzys na Nieskończonych Ziemiach tom 2

Brakowało jeszcze, by DC zepsuło rysunki. Na szczęście w tej kwestii album trzyma poziom, ale bezbarwność historii wymaga, aby nie poszły one w ambitniejszą stronę. Czego zresztą nie oczekiwałem, choć taki Greg Capullo pasował do równie monumentalnego Metalu, a jakoś nie odejmowało mu to swobody akcji. Nawet rysownicy z tie-inów snyderowskiego crossoveru mieli pewną wizję swych dzieł. Tu Sampere i spółka nie sprzedają nam co prawda amatorszczyzny, a wprost przeciwnie - dostajemy prawdziwe superbohaterskie supershow. Ale skoro ten kryzys ma być mroczny... Nie oszukujmy się. Chciałoby się czegoś więcej niż dobrych i widowiskowych plansz, choć pojawiają się i niezłe momenty. Nawet w tak nieznośnie lekkiej fabule.

Mroczny kryzys na Nieskończonych Ziemiach tom 2 może się podobać tym, którzy bezgranicznie kochają DC Comics, nie oczekują po komiksie niczego poza wybuchowym widowiskiem i finalnie nie pragną, by cokolwiek cały ten ambaras zmieniał. Tak jak miłośniczka telenoweli, która po milionowym odcinku pragnie jedynie, by jej bohaterowie dostarczali rozrywki pozorując kryzysy małżeńskie, zawodowe i nawet czasem siląc się na niespodziewane zmiany. Ale bez rewolt i ambicji. Ot papka na leniwe popołudnie. Mroczny kryzys na Nieskończonych Ziemiach jest Klanem komiksu superbohaterskiego. No, może nie aż tak, bo dialogi nie są pisane jakby przez mściwą maszynę, a gdyby podciągnąć (czasem mocniej, czasem mniej...) kilka rzeczy, to całość dałoby się zjeść bez heroicznej zgagi. Tymczasem DC Comics smaży kolejny event, gdzie złolem jest Amanda Waller, która ma w sobie więcej skur****ństwa niż kosmiczni anty-bogowie. Więc czekam.


Tytuł oryginalny: Dark Crisis On Infinite Earths Tome 2
Scenariusz: Joshua Wiliamson, Jeremy Adams, Mark Waid, Tini Howard, Stephanie Philips, Simon Spurrier, Ram V, Alex Paknadel, Dan Watters, Delilah S. Dawson, Dennis Culver, Matthew Rosenberg 
Rysunki: Daniel Sampere, Leila Del Duca, Clayton Henry, Ryan Sook, Amancay Nahuelpan, Daniel Bayliss, Tom Derenick, Brent Peeples, Rafa Sandowal, Jack Herbert, Dan Jurgens, Norm Rapmund, George Kambadais, Freddie E. Williams II, Fernando Pasarin, Serg Acuna, Caitlin Yarsky, Giuseppe Camuncoli, Cam Smith 
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca: Egmont 2024
Liczba stron: 392
Ocena: 50/100  

Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.