Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Wielka rozrywka w SkyShowtime!

Murder Falcon - recenzja komiksu

Autor: Tomasz Drozdowski
15 marca 2024
Murder Falcon - recenzja komiksu

Dla szarego zjadacza chleba gatunek muzyczny zwany metalem wonieje piekielną siarką, wściekłością, wrzaskiem i szeroko rozumianą bezbożnością. Jakby tego było mało, nie da się tańczyć do niego na weselisku, jak do Zenka, w samochodzie źle się tego słucha, a i nie przystoi, by radyjko grało Panterę czy Megadeth do niedzielnego rosołku. Na szczęście ta postawa odchodzi do lamusa, a metalowcy wchodzą na salony i do życia codziennego. Dzieła jak Murder Falcon pokazują, że żyjąc w rytmie ciężkich brzmień można żyć dobrze, pięknie i być dobrą duszą. Choć nieco rogatą.

Strona komiksu Murder Falcon

Jake to zdolny gitarzysta, który jednak porzucił wiosło z wielu nagromadzonych powodów. Żyje pół-życiem, izolując się od swej ukochanej żony, muzyki i kapeli. I mogłoby się to skończyć źle, gdyby nie inwazja potworów z innego wymiaru. Zwykle takie wydarzenia to domena historii popcornowych, gdzie akcja dominuje wszystko inne. Daniel Warren Johnson podchodzi jednak do tego inaczej i wielkie potyczki są wręcz tłem dla czegoś o wiele bardziej ludzkiego.

Autor Wonder Woman: Martwa ziemia to jeden z moich ulubionych współczesnych twórców. Pokazał już, że umie w superbohaterów, z serduchem potrafi ukazać wrestling, a teraz w ciekawy sposób oddaje hołd ciężkim brzmieniom. Murder Falcon ocieka soczystymi riffami, ale dzieli miejsce na scenie z głęboką obyczajowością. Jake to chłopak po przejściach, zarówno tych emocjonalnych, jak i fizycznych. Na początku historii jest cieniem samego siebie, a i w trakcie heroicznych wyczynów również zdarza mu się leżeć na deskach. To nie bohater idealny, ale nudny. Gadający morderczy Sokół i cały nadnaturalny inwentarz są dla niego wręcz terapią, a nie podbudową dla heroicznego ego. O wiele ważniejsze od tego, czego dokonuje na polu walki, są tu relacje z bliskimi czy wreszcie - pokonanie strachu.

Strona komiksu Murder Falcon

A ten ma dwa oblicza, wzajemnie się uzupełniające. Jake pokonał śmiertelną chorobę, która pozostawiła mocne ślady w jego duszy. Sprawiające, że jest ostatnim kandydatem na stanowisko zbawiciela świata. Naprzeciw niego staje nieco przerysowany łotr, mogący być jakimś lovecraftowskim dzieciątkiem, niejaki Magnum Chaos. To osobnik żywiący się złymi i mrocznymi emocjami i czynami ludzkości, które w końcu pozwoliły mu wleźć ze swymi hordami do naszego świata. Walka z nim na pierwszy rzut oka ma wymiar fizyczny. Ale pod tym wszystkim kryje się coś więcej, bo łotr wrażliwy jest nie na napalm i rakiety, a przeciwieństwo tego, czym się żywi. I nie chodzi tu o górnolotne emocje rodem z tanich powiastek, a człowieczeństwo w jego pozytywnym, codziennym wydaniu. Nieidealne i słabe, ale śmiertelnie niebezpieczne dla wszystkiego, co depresyjne, wywołujące strach i każące się wycofać i odpuścić. Coś, czego brakuje we współczesnej kulturze masowej.

Ponownie rysunki DWJ nie zawodzą. Po pierwsze - team Jake/Sokół. Kontrast między nimi jest spory. Jake to zwyczajny chłopak z gitarą, a jego kompan to szalony projekt humanoidalnego ptaka z metalową ręką i opaską w stylu Rambo na głowie. Ale jakże to współgra! Po drugie - Johnson nie hamuje się w skali swej opowieści. Mamut, wielki samuraj czy morski jaszczur - to wszystko stoi po stronie ludzkości w walce z Magnum Chaosem. Brzmi trochę jak senne wizje małolata, ale doskonale sprawdza się w tej historii, pozwala rozluźnić napięcie wynikłe z emocjonalnej warstwy historii i robi show. No i nie mogło obyć się bez gościnnego pojawienia się legend metalu. Podobnie jak w przypadku Z całej pety!, kolorami zajął się Mike Spicer i temu panu również należy się ukłon.


 

Strona komiksu Murder Falcon

Murder Falcon to coś zupełnie innego, niż oczekiwałem. W pozytywnym tego słowa znaczeniu. To piękna opowieść o przyjaźni i emocjach, walce z wewnętrznymi trudnościami i przełamywaniem własnych słabości, nawet jeśli ma się świadomość, że te słabości prędzej czy później pozbawią nas życia. Ale komiks ten to też widowiskowy teatr walki, zawstydzający nawet wielkie kinowe hity i komiksowe crossovery. Mamy wielkie potwory, walecznego człeko-sokoła i kapelę przyjaciół łojących zło w metalowym stylu. Na każdym kroku autor potrafi zaskoczyć - czy to na smutno, czy na popkulturowo. Nagle Comics zrobiło wielką rzecz, sięgając po komiksy Johnsona, którego kolejne dzieło, Extremity, zostało zapowiedziane już na czerwiec.


Okładka komiksu Murder Falcon

Tytuł oryginalny: Murder Falcon
Scenariusz: Daniel Warren Johnson
Rysunki: Daniel Warren Johnson
Tłumaczenie: Marceli Szpak
Wydawca: Nagle Comics 2024
Liczba stron: 208
Ocena: 85/100 


 

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.