
Przeznaczenie X: X-Men tom 1 zaczyna się jak wszystkie inne historie z tą drużyną. Jest przeciwnik, jest walka i ostateczne zwycięstwo tych dobrych. Ale to nie czasy, gdy X-Men byli kolejną drużyną herosów. W Erze Krakoi to swoista reprezentacja mutantów, którzy pomimo całego hejtu na ich naród wciąż ratują ludzkości tyłek. Obok walki z MODOKiem dostajemy kolejne starcie w kosmicznym Świecie Gier i ochronę przed zgubnymi nastrojami Słońca. Gerry Duggan utrzymuje wszystko w duchu Hickmana, dodając jednak od siebie trochę kosmicznego wpływu. Gościnnie pojawia się Szop Rocket, a to zawsze miłe cameo.
Nieco słabiej prezentują się zeszyty związane z eventem Sądny dzień. Dostajemy jeszcze więcej tego samego, czyli walki mutantów z Krakoi z Heksami. Uproszczając - walki superludzi z Kaiju na smyczy Druiga. I choć narzekałem na brak pewnych rozdziałów w samym evencie i okrojenie go, tak przy sporej reprezentacji tie-inów nieco spuszczam z tonu w tej kwestii. Wyjątkiem od pewnej przeciętności jest tu wyrokowanie Protoplasty nad Cyclopsem. Lider X-Men okazuje się bardziej charakterny niż Logan czy Jean Grey i epizod z nim to jeden z najciekawszych momentów tego wydarzenia.

Niepodległość Krakoi nie odebrała niczego żadnemu z istniejących już państw, a jednak boli. Zwłaszcza organizację Orchis, która zdaje się nie obawiać rozwiniętej cywilizacji homo superior, co czyni z niej jednego z najgroźniejszych przeciwników w historii Dzieci Atomu. Tu poznajemy tożsamość jednego z jej kluczowych członków, co będzie miało reperkusje w kolejnym wielkim wydarzeniu ze świata mutantów. Na razie jednak panuje chwiejna równowaga, trochę przytłumiona wydarzeniami z Sądnego dnia, gdzie Orchis na chwilę stało po słusznej stronie.
Odnoszę wrażenie, że tło obyczajowe w świecie mutantów zawsze było lepiej rozbudowane niż w przypadku innych grup. A na pewno poruszało więcej społecznych wątków. Tu mowa jest o orientacji Icemana, relacji X-23 z Synchem, ale też cały Świat Gier wydaje się metaforą kupczenia ludzkimi losami w realnym świecie. Nie oznacza to, że Przeznaczenie X: X-Men tom 1 to dzieło wielowarstwowe, ale wystarczające, by być superbohaterską młócką.

Przeznaczenie X: X-Men tom 1 to na pozór kolejny typowy rozdział w Erze Krakoi, ale rozpoczęte tu wątki odbiją się w przyszłości głośnym echem. Ci, którzy na bieżąco śledzą ten okres, będą zadowoleni. Krakoański duch jest tu silny i nawet heroiczne wyczyny mają tu inny charakter niż dawniej. Duggan idzie po śladach Jonathana Hickmana i choć miejscami kusi go, by zejść na swoją ścieżkę, realia świata są surowe i nie da się ot tak zatrzymać pewnych procesów. Egmont wydaje albumy z Ery Krakoi w rozsądnym tempie i jeszcze jakiś czas będziemy cieszyć się niezależnością homo superior, ale i tak czekam na co bardziej dramatyczne epizody z tego czasu, które dopiero przed nami.

Tytuł oryginalny: X-Men by Gerry Duggan vol.2, X-Men #13-14
Scenariusz: Gerry Duggan
Rysunki: Pepe Larraz, C.F. Villa, Javier Pina
Tłumaczenie: Marek Starosta
Wydawca: Egmont 2025
Liczba stron: 180
Ocena: 75/100
Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.