Ostatni tom serii to historia Eugene'a, agresywnego, wielkiego typa z kucykiem i ksenofobicznymi poglądami. I jak w przypadku każdej z poprzednich postaci, wszystko to okazuje się jedynie iluzją. Zewnętrzną warstwą, pod którą kryje się znacznie więcej. Gaet's przedstawia historię człowieka z osiedla przyczep, który zrządzeniem losu trafił do więzienia. A tam już prosta droga do degeneracji i finalnie trafienia do ekipy trupiarzy. Eugene to ostatni element układanki scenarzysty.
Na scenę powraca pierścionek, a afera wokół niego to coś mocno wykraczającego poza pojmowanie któregokolwiek z członków ekipy sprzątaczy. Nie jest to typowy skandal na górze, a zbiór przypadków, w których swój udział miał również Eugene i reszta. Gaet's w finale wychodzi obronną ręką i z podniesionym czołem. Każdy element układanki trafia we właściwe miejsce i cała intryga okazuje się nie tylko wielopoziomową konstrukcją, ale i narracyjnym popisem scenarzysty. Ukazanie różnych zdarzeń z kilku perspektyw, tak bardzo do siebie podobnych, to nie lada sztuka. Jeszcze większym wyzwaniem jest złożona konstrukcja postaci. Świetnie ukazuje to szósty tom. Eugene od początku jawił się jako burak, dupek i człowiek, od którego lepiej trzymać się z daleka. Tymczasem ma on drugą twarz, co jest cechą charakterystyczną postaci Gaet'sa.
RIP to znakomita seria, ale doradzałbym dawkowanie sobie jej ostrożnie. Zwłaszcza w miesiącach jesienno-zimowych, wesołych jak uderzenie szpadla. Gaet's na jej łamach przedstawia sylwetki postaci, których los nie oszczędzał, żyjących w świecie dalekim od choćby akceptowalności. Czary mroku dopełniają cytaty z różnych dzieł kultury, poumieszczane tu i tam w każdym albumie. Zdołałem się już na to uodpornić, ale jeśli dopiero teraz trafiliście na ten cykl i chcecie go pożreć za jednym razem, radzę wam konsumować ostrożnie. Zarówno dlatego, że to ponura rzecz, jak i z powodu sukcesywnego odkrywania kolejnych kart zaskakującej historii.
W ostatnim akcie nie mógłbym kolejny raz nie pochwalić prac Juliena Moniera. To jemu zawdzięczamy bowiem paskudny świat, w jakim egzystują bohaterowie. Twórca nie szczędzi nam widoków posępnych, wręcz turpistycznych, ale nie będąc przy tym ultrarealistą, robi to w sposób intrygujący. Przede wszystkim fizjonomie postaci ukazano z lekkim przerysowaniem. Atrakcyjna Fanette, zamknięty w sobie Derrick czy byczkowaty Eugene to postaci odlane zupełnie inaczej, których cechy charakteru uwidaczniają się w ich zewnętrzności. Jest w tym nutka karykaturalności, ale zachowująca zdrowy rozsądek. Potężne znaczenie mają tu także lokacje. Zwykle niezbyt zachęcające do ich wizytowania, ale obfitujące w detale, czasem całkiem ładne, choć gdzieś tam naznaczone mortualnym sznytem.
Seria RIP zasługuje na szczególne miejsce na półce. Gaet's i Julien Monier stworzyli opowieść kryminalno-obyczajową, która od początku do końca przykuwa uwagę nie tylko starannie utkaną intrygą, ale głównie żywotami jej bohaterów. Nie polecam jej osobom lubującym się w naiwnych, optymistycznych powiastkach z pozytywnym zakończeniem. Twórcy nie katują swych bohaterów i czytelnika w bestialski sposób, opierając swą historię na taniej sensacji, ale ich świat to zły świat. Egzystencjalny, niczym z teorii Schopenhauera i Ciorana. Ale warto się w niego zagłębić, bo to prawdziwy pokaz kunsztu narracyjnego i pomysłu na misterny scenariusz. Do tego zilustrowany w groteskowy i interesujący sposób. Ukłon dla Non Stop Comics za przybliżenie tej znakomitej serii polskiemu czytelnikowi.
Tytuł oryginalny: RIP 6 – Eugene – Toutes Les Bonnes Choses Ont Une Fin
Scenariusz: Gaet’s
Rysunki: Julien Monier
Tłumaczenie: Jakub Syty
Wydawca: Non Stop Comics 2024
Liczba stron: 112
Ocena: 85/100
Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.