Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Kino Świat

Rządy X: Hellfire Gala - recenzja komiksu

Autor: Tomasz Drozdowski
15 listopada 2024
Rządy X: Hellfire Gala - recenzja komiksu

Mutanci nigdy nie mieli lekko. Czystki, masakry, egzekucje, a nawet wymazanie przez jedną ze swoich. W końcu jednak karta losu się odwróciła i czytelnik dostał szansę przeczytania czegoś innego niż następnej historii o walce Dzieci Atomu o kolejny dzień. Jonathan Hickman dał mutantom niezależność i idzie nawet dalej. Daje im władze, wpływy i pieniądze. Daje im stabilność. Krakoa to bowiem nie szkółka Xaviera czy jakaś tajna baza Magneto, a kamień węgielny, na którym homo superior budują swą tożsamość. A Rządy X: Hellfire Gala to pokaz tego, co potrafią, gdy dana jest im szansa na rozwój.

Strona komiksu Rządy X: Hellfire Gala

Niechaj przemówi parafraza słów z filmu mistrza Barei. Hellfire Gala to odpowiedź na żywotne potrzeby społeczeństwa homo superior. To gala na miarę ich możliwości, która otwiera oczy niedowiarkom. I nie jest to ich ostatnie słowo. Ale do brzegu. Emma Frost i jej najbliżsi organizują wydarzenie, które ma nie tylko być pokazem siły, ale i załatwić parę spraw za jednym zamachem. Zamanifestować, że mutanci nie tylko mają szpony, laserowy wzrok i stalową skórę, ale i znają się na biznesie, polityce i wielu innych dziedzinach, które mogą przynieść ich ewolucyjnym przodkom korzyść. Akcja rozgrywa się więc na wielu płaszczyznach, a tylko jedna z nich jest związana bezpośrednio z grupą X-Men.

Na łamach Hellfire Gali dochodzi do uporządkowania sprawy z Arrako. I jednocześnie jest to potężna szpila w ego ludzi, bo nagle to ktoś inny sięga dalekich planet, radzi sobie lepiej niemal we wszystkich aspektach egzystencji i bezczelnie nie ma na tyle wrogich zamiarów, by wypowiedzieć mu otwartą wojnę. Są jednak i uśmiechy w stronę ludzkości. Do X-Men odbywają się wybory. Dotąd grupa kształtowała się jakoś tak jakby sama. Teraz wszystko idzie drogą demokracji i praworządności. I to nie tylko takiej, jak rozumieją ją mutanci. Dzieci Atomu idą drogą pokoju, ale zgodnie ze słowami Franklina Delano Roosevelta: Przemawiajcie łagodnie i nieście ze sobą gruby kij.

Strona komiksu Rządy X: Hellfire Gala

Z racji realiów naszego rynku komiksowego Egmont nie mógł pozwolić sobie na wydawanie każdej x-serii. Nie każda też jest tego warta, ale jeśli ktoś chce w pełni poczuć ducha krakoańskiego przepychu, powinien wiedzieć, co w trawie piszczy. Oprócz rozmaitych drużyn mamy tu bowiem też mutanckie korporacje jak X-Corp pod wodzą Angela i Monet. I ten tytuł rzeczywiście mógłby zagościć na naszym rynku. Mutanci działają tam bardziej zakulisowo i biznesowo, daleko od klimatów superhero. Wszystkie braki informacyjne można jednak łatwo nadrobić, choć treść albumu nie jest na tyle wymagająca, by było to konieczne do jej jasnego zrozumienia.

Rządy X: Hellfire Gala to więc zbiór zeszytów z kilku x-serii, w tym takich, które nie ukazały się i prawdopodobnie nigdy nie ukażą po polsku. Rysowników jest więc spora grupka, ale każdy z nich rozumie zamysł tej historii. Ma być pompatycznie, zjawiskowo i niech homo sapiens zbierają szczęki z podłogi. I to się udaje. Po pierwsze - kreacje. Naczelni mutanci noszą się odważnie, awangardowo, jakby żywcem zdjęto ich z wybiegu na pokazie mody. Prym wiedzie Emma Frost, ale niemal każdy robi tu wrażenie. Po drugie - otoczka całego wydarzenia. To nie skromny raut polityczny, a show, które jest pokazem siły. Krakoanie nie bawią się w dyplomatyczną skromność. Hellfire Gala to jak przyjęcie u tej bogatej, wrednej ciotki, która lubi pokazać swoją wyższość, ale i tak każdy przyjdzie, licząc, że coś mu skapnie z suto zastawionego stołu. No i nie mogło zabraknąć widowiskowego aspektu dynamicznego, ale utarczki są tu dość marginalne.

Strona komiksu Rządy X: Hellfire Gala

Rządy X: Hellfire Gala to event, który w zasadzie nie jest eventem. To kolejny etap krzepnięcia nowej pozycji mutantów, która nie podoba się ich dawnym prześladowcom. Bo oto nie dość, że ci z nadzwyczajnymi mocami jednoczą się pod wspólnym sztandarem, to jeszcze nie dają się kontrolować, mają własne zdanie i państwo. I na dodatek wywyższają się na swojej snobistycznej imprezce. Ale właśnie to ona jest paradoksalnie najbardziej rebeliancka. Oto grupa wykluczonych staje się grupą wpływów. I to mi się podoba. Jonathan Hickman i współpracujący z nim scenarzyści nie pozwalają mutantom spocząć na laurach. Na horyzoncie majaczą czarne chmury, niosące złe wieści zarówno z zewnątrz, jak i wewnątrz... Tymczasem jednak cieszmy się przepychem Gali Ognia Piekielnego, bo to Marvel, który ma przyszłość.


Tytuł oryginalny: X-Men: Hellfire Gala. The Red Carpet Collection
Scenariusz: Jonathan Hickman, Gerry Duggan, Benjamin Percy, Tini Howard, Zeb Wells, Vita Ayala
Rysunki: Marcus To, Pepe Larraz, Stephen Segovia, Matteo Lolli, Russell Dauterman, Joshua Cassara, Alberto Foche, Alex Lins 
Tłumaczenie: Marek Starosta
Wydawca: Egmont 2024 
Liczba stron: 400
Ocena: 85/100 

Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.