Katie jest uznaną szefową kuchni w odnoszącym sukcesie lokalu Seconds. Jednak to jej nie wystarcza. Tytanicznym wysiłkiem stara się otworzyć własną restaurację, decydując się na lokalizację ponad jej możliwości. Do tego dochodzi skomplikowane życie osobiste. Romansik z kolegą z pracy i wypierane wzdychanie do dawnej miłości. I tak Katie mieszka sobie w lokalu na poddaszu Seconds, w którym pewnego dnia pojawia się tajemnicza duchowa istota imieniem Lis... Daje możliwość zmiany popełnionych błędów, lecz tylko raz. Jednak bohaterka ma zupełnie inny plan…
Jak wspominałem na wstępie, mam skłonność do rozdrapywania ran. I zapewne mając możliwości takie jak Katie, poszedłbym podobną drogą. Bohaterka odnajduje w piwnicy tajemnicze grzybki, pozwalające po pewnym rytuale ich spożycia na poprawę decyzji. Co już samo w sobie jest niepokojące, ale niesamowicie kuszące. Jedna mała zmiana prowadzi do drugiej. A to do trzeciej, już nieco większej. Dalej manipulacja rzeczywistością wzrasta w tempie geometrycznym.
Opowieść jest prowadzona w tym samym humorystycznym stylu co Scott Pilgrim, ale znacznie dojrzalej i bez popkulturowych easter eggów. Seconds to nie komiks o dziwacznym millenialsie, a kobiecie, która ma już ugruntowaną pozycję, ale nadal chciałaby „być bardziej”. Lepiej. Bo zawsze można lepiej, czyż nie? O'Malley tworzy niezwykle autentyczną postać. Katie bywa niemiła, impulsywna i egoistyczna. Popełnia głupoty i czasem użala się nad sobą. Nie jest jednak pełna sztucznej, fikcyjnej dramaturgii, co często zdarza się w przypadku tworzenia literackich bohaterów. Cudowny wątek magicznych grzybków i duszka imieniem Lis to tylko zabieg nadający wszystkiemu dynamiki. Czasem bowiem kosmiczny wojownik z małpim ogonem jest autentyczniejszy niż tysiące postaci z powieści obyczajowych, a element fantastyczny tylko pomaga to ukazać.
Autor wyraźnie rozwinął się jako rysownik od czasu Scotta Pilgrima. Kadry i akcja są bardziej przemyślane, postaci bardziej wyraziste, indywidualne, ale znacznie więcej zmian zaszło w ich otoczeniu. Lokacje, w których przebywają bohaterowie, mają duszę. I nie chodzi o TĘ konkretną duszę, a ich charakter i smak. Również sceny bardziej fantazyjne prezentują się lepiej i czytelniej. No i kolory. Powstało wiele wybitnych dzieł w czerni i bieli, jednak kolory to dodatkowa warstwa przekazu. W tym przypadku istotna, choć bardziej estetycznie i narracyjnie niż fabularnie.
Podoba mi się ten komiks, jednak podświadomie odczuwałem niepokój po jego lekturze. Znów bowiem aktywował się mój tryb rozważań i tym razem zadałem sobie pytanie - co bym zrobił na miejscu Katie? Odpowiedź zachowam dla siebie, acz Seconds. Drugie szanse wyraźnie pokazuje, że czasem warto nie przedobrzać i zostawić wszystko tak, jak jest. W kilku momentach myślałem, że O'Malley wpadnie w pułapkę ckliwego banału, ale to nie ten rodzaj twórcy. Opowieść ma charakter, jest prawdziwa, zabawna i pełna. I stanowi dowód na to, że autor ten to nie tylko seria o niedojrzałym dwudziestolatku i jego batalii o panienkę.
Tytuł oryginalny: Seconds. A Graphic Novel
Scenariusz: Bryan Lee O'Malley
Rysunki: Bryan Lee O'Malley
Tłumaczenie: Elżbieta Janota
Wydawca: Nagle Comics 2025
Liczba stron: 336
Ocena: 85/100
Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.