Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

grafted

Oglądaj Paramount Network i wygraj podróż do Los Angeles!

Somna - recenzja komiksu

Autor: Tomasz Drozdowski
10 marca 2025
Somna - recenzja komiksu

Każemy jej malować się i tańczyć, 
Jeśli nie chce być niewolnicą, mówimy, że nas nie kocha, 
Jeśli jest sobą, mówimy, że próbuje być mężczyzną. 
Upokarzając ją, udajemy, że jest ponad nami

Tak śpiewał Lennon w piosence swej żony Yoko Ono, o dziś już niepoprawnym tytule Woman is the nigger of the world. Niemniej jej treść nadal jest ponadczasowa i o ile świat Zachodu stawia na równość, tak są miejsca na świecie, gdzie kobiety nie mają się dobrze. Somna Becky Cloonan i Tuli Lotay przenosi nas do XVII wieku, gdzie w skrajnych przypadkach mniej spolegliwe kobiety płonęły na stosach, a wszystkiemu winien był pro-kościelny system, ale też i ludzkie grzeszki.
 

Strona komiksu Somna

Ingrid to żona baliwa Rolanda, człowieka zajmującego się wykrywaniem i osądzaniem czarownic. Jeśli spodziewacie się kogoś, kto bohatersko walczy z czarną magią, to nie trafiliście. Mężczyzna tropi niewinne kobiety, które ośmieliły się wyjść nieco przed szereg. I chyba nie muszę wspominać, że niewiele trzeba było, by wtedy trafić na stos. Wydawać by się mogło, że Ingrid to najbezpieczniejsza kobieta w mieście. W końcu nawet jak coś przeskrobie, to ukochany ją ochroni. Ale mężuś to człowiek oddany swej pracy i wprost odwrotnie oddany żonie. A mroczne siły krążą. Zarówno te z ludzką, jak i nieludzką twarzą…

Początkowo myślałem, że Somna okaże się jakąś wersją 365 dni Blanki Lipińskiej w wersji folk-horrorowej. Cloonan i Lotay nie szczędzą bowiem czytelnikowi erotyki, często z damskiego punktu widzenia, ale daleko im do osławionej powieści. Na nasze szczęście. Ich dzieło bowiem to nie opowieść o babie, co mąż jej nie dogadzał, więc skumała się z diabłem. To historia ukazująca pozycję kobiety w tamtym świecie, której potknięcia czujnie wypatrywały nie tylko organa moralności, ale i cywile. Zło w Somnie ma wiele twarzy i żadna z nich nie jest jednoznaczna i oczywista. Pojawia się też inny dość silny wątek, ale o nim później. 

Strona komiksu Somna

Somna nie jest komiksem obrazoburczym i uderzającym w uczucia religijne. W konkurencji z takim Kaznodzieją czy Hellblazerem wypada w tej kwestii wręcz blado. Lokalny pleban to kapłan będący produktem swej epoki. Nie jest to przerysowany, opętany okrucieństwem wariat, a człowiek chłodno oddany ówczesnemu pojmowaniu wiary. Gorzej jest z Rolandem. Nie jest duchownym, a kimś w rodzaju śledczego na zleceniu Kościoła. Pracoholik, człowiek niebywale miękki, choć w pewnym momencie autorki niemal pozwoliły mi uwierzyć, że pozwoli on sobie na bunt. Główne zło to jednak nie wymienieni panowie, a system, który ich ukształtował. Ich i osobę, która podobnie jak Ingrid znajduje się na niższych szczeblach drabiny społecznej, ale z sumieniem, powiedzmy, bardziej elastycznym niż żona baliwa. A diabeł? Jest i diabeł, choć nie taki zły, jak go malują.

Nocna mara, która nawiedza Ingrid, a właściwie jej realność, jest dyskusyjna. Interpretuję ją  dwojako - jako syntezę pragnień bohaterki i sił, które na nie odpowiadają. Sama Ingrid zresztą do pewnego momentu jest bliższa moralności swych czasów i choć ulega pięknemu złu, to nie oddaje mu duszy. No i czy faktycznie ciemne moce można nazwać złem? Lotay i Cloonan nie dzielą świata przedstawionego na biel i czerń. Somna to komiks dość złożony, gdzie erotyka stanowi jedynie dodatek do pozostałej treści.

Strona komiksu Somna

Nie jestem pobożnym purytaninem, ale zwykle nie sięgam po Manarę ani żadnych innych autorów wyspecjalizowanych w komiksowej erotyce. Niniejsze dzieło jest wyjątkiem od reguły. Autorki podzieliły się rysunkami i tak Cloonan tworzy surowe i twarde sceny, w których Ingrid zderza się z rzeczywistością w świecie jawy. Dziewczyna żyje w surowych realiach epoki, zdominowanych przez barwy depresyjne, skłaniające do ponurej refleksji. A taka szarzyzna to zdecydowanie nie jej barwy. Prace Lotay to coś zupełnie innego. To zmysłowa, oniryczna erotyka, ubrana w mroczne, ale sensualne szaty, przy tym wspaniale spajająca się z ilustracjami Cloonan. Panie razem tworzą dzieło jednocześnie subtelnie erotyczne i brutalnie realistyczne, niewypaczające realiów epoki w żadną stronę. 

Somna to dzieło odważne, pełne erotyzmu, ale i oferujące coś więcej niż zmysłowe kadry. Cloonan i Lotay przedstawiają ponury obraz epoki, unikając banalnych klisz, jasnego podziału na dobro i zło, a przede wszystkim atmosferki soft porno ubranej w sztukę komiksową. To opowieść skierowana nie tylko by nęcić zmysły, ale wykorzystująca erotykę w debacie na temat wolności kobiet, ich roli i niedoli w wiekach słusznie minionych. Pojawia się krytyka mężczyzn, ale nie w stylu „samiec twój wróg!”, a systemowa, powiązana z kościelnymi naukami, czy może raczej zabobonami tamtych czasów. To tytuł, nad którym warto się pochylić, nawet jeśli dotąd nie gustowało się w tym gatunku.


Tytuł oryginalny: Somna
Scenariusz: Becky Cloonan, Tula Lotay
Rysunki: Becky Cloonan, Tula Lotacy
Tłumaczenie: Maria Lengren
Wydawca: Lost In Time 2025
Liczba stron: 200
Ocena: 85/100  

Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.