Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

galapagos

Adam Przechrzta - Antykwariat pod salamandrą - recenzja książki

Autor: Tomasz Drozdowski
11 czerwca 2024
Adam Przechrzta - Antykwariat pod salamandrą - recenzja książki

Istotną rolę w gatunku urban fantasy pełni, i tu was nie zaskoczę, miasto. Oczywiście prym wiodą wielkie metropolie, same w sobie będące w pewien sposób magiczne i to bez nadprzyrodzonych mocy. Ale co z resztą? Adam Przechrzta pokazuje, że mniej wielkomiejska od Warszawy i historyczna od Krakowa Zielona Góra może być prawdziwie magiczna i stanowić arenę dla widowiskowych wydarzeń. A nawet posiadać swój magiczny odpowiednik w innym świecie...

Janusz Magnuszewski prowadzi antykwariat z prawdziwego zdarzenia. Nie taki z książkami o wymiętolonych okładkach, które cudem nie skończyły na stercie makulatury, ale z prawdziwymi starodrukami, o wartości nie tylko pieniężnej. Magnuszewski jest bowiem synem wielkiego maga, zarządcy tajemnej części duszy Zielonej Góry. I po śmierci ojca splot wydarzeń sprawia, że musi zająć jego odpowiedzialne stanowisko, wymagające nie tylko wiedzy i siły, ale też charakteru. Nie jest on jednak sam. Ojciec czuwa zza grobu, czasem dosłownie, czasem w przenośni.

Antykwariat pod salamandrą ma dwa fundamenty. Jednym z nich są spektakularne wydarzenia o charakterze magicznym. Odparcie wrogich oddziałów magów, pojedynki i wyprawy do Głębokiego Świata. Drugim natomiast jest polityka i intrygi. Przechrzta pokazuje, że nie wystarczy być magicznym siłaczem, by znaleźć się na szczycie. Liczą się koneksje, podwieszenia, znajomości, ale nie obawiajcie się magicznej wersji polskiego systemu polityczno-biznesowego. To po prostu świat ludzi o magicznych zdolnościach, ale wciąż - tylko ludzi.

Książka jest z pewnymi kwestiami na bieżąco. Główne zagrożenie pochodzi ze wschodu, a tu objawia się pod postacią Mongołów podległych rosyjskiej jurysdykcji. I tym faktem Przechrzta budzi u mnie zaciekawienie najbardziej. Bo czy konflikt ten rozwinie się na większą skalę? I czy otrzymamy przy okazji pewien komentarz polityczny? Pisarz wielokrotnie pokazywał, że rozumie duszę ruską. Z całą jej potęgą i grozą.

Przechrzta lubi budować swoich bohaterów od zera. Razumowski czy Rudnicki są tego dobrymi przykładami, ale to Magnuszewski jest z nich najbardziej skrajny. Na początku antykwariusz ledwo zna się na czarach. Coś tam liznął, ale nieznacznie i bardziej obchodzą go wiekowe książki niż pójście śladem ojca. W finale zaś to sprawny mag, choć wciąż o wielu ograniczeniach i dość słabowity na tle innych. Prawdziwe postępy zawdzięcza swemu charakterowi, czasem straceńczo wręcz bezczelnemu, ale w świecie bestii warto pokazać, że jest się największą z nich. Nawet jeśli każda może w dowolnej chwili nas rozszarpać.

Materia Prima to cykl, który nadal uważam za najlepszy w dorobku Adama Przechrzty. Ale pierwszy tom Mons Virdis Magicus ma szansę na równorzędność. Antykwariat pod salamandrą to początki kariery Janusza Magnuszewskiego, pełne zwrotów akcji, ciężkie od magii, ale bez błazenady i trzymające standardy solidnej polskiej fantastyki. Może tylko chwilami autor za bardzo dawał do pieca, ale nie przeszkadzało to nadto, a wręcz motywowało do dalszej lektury. Liczę na rychłą kontynuację, bo rodzima fantastyka od Fabryki Słów zawsze znajdzie miejsce na mojej półce.


Autor: Adam Przechrzta
Wydawca: Fabryka Słów 2024
Liczba stron : 438
Ocena: 75/100  

Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.