Historię Pawła Skórzewskiego poznawałem jak większość czytelników. Od opowiadań w antologiach Wielkiego Grafomana, które doktor współdzielił z innymi bohaterami utworów Pilipiuka. Część z mieszczących się tu historii stanowi dla mnie powrót do przeszłości. Do wczesnych samodzielnych wyborów literackich, gdy książki Fabryki Słów były przeze mnie pochłaniane hurtowo. Wszystkie jednak są konsekwentną pracą autora nad niezwykłą postacią: trochę społecznikiem i badaczem o naukowym zacięciu, a trochę poszukiwaczem przygód i awanturnikiem, którego losy łączą czas zaborów z II wojną światową.
Celowo wspominam o okresie, w którym widzimy Pawła Skórzewskiego. Pilipiuk mocno akcentuje realia historyczne. Nie męczy przy tym archiwalnymi szczególikami co słabiej zainteresowane historią dusze, a w niemal magiczny sposób łączy przygodowy klimat z autentyzmem historycznym. Czarne charaktery są czarne, ale nie bezbarwne i płytkie. Fałszywe „fakty” historyczne są obalane w proch, ale najważniejsze jest to, że pisarz potrafił przedstawić całe zaplecze społeczne bez koloryzowania. Z całym folklorowym zapaszkiem, brutalnością i ciemnotą, choć bez epatowania przemocą i tym, co dobrze sprzedaje się w zachodniej popkulturze.
Istotny jest też język, jakim posługuje się Pilipiuk. Opowiadania ze Skórzewskim mają charakter przygodowy, choć bez tanich fajerwerków. We wszystkim jednak przebija się pewna refleksyjność i nostalgia za minionymi czasami. Niekoniecznie łatwiejszymi i prostszymi, ale zawierającymi elementy, które niestety utraciliśmy. Skala tematów jest szeroka. Od polityki, poprzez ludzką naturę, ale też elementy nadnaturalne, pojawiające się tu zresztą nierzadko, choć trzymające się raczej cienia, niż otwarcie pokazujące swe kły. I choć wydawać by się mogło, że właśnie one najbardziej przypadną mi do gustu, to wśród moich faworytów są i historie z ludzką twarzą.
Największym uwielbieniem darzę historię 2586 kroków, będącą bodaj najlepszą kwintesencją opowiadań o doktorze Skórzewskim. Politycznie bliska jest mi Czerwona gorączka, ukazująca hipotetycznie inną przyczynę powstania komunizmu. Z tych nieco młodszych wiekowo, a późniejszych chronologicznie oczarowały mnie Duchy Poveglii, gdzie być może klaruje się następczyni protagonisty... We wszystkich jednak opowiadaniach Pilipiuk zachowuje niezmienny klimat, choć wszystko wokół ulega transformacjom. Plastyczność wizji pisarza jest niesamowita, choć okiełznana przez jego literacki rozsądek. I może dlatego nawet nie zauważyłem, jak cała antologia została przeze mnie pochłonięta. Pozostawiając mnie w lekkiej zadumie, niczym po odsłuchaniu dawno niesłyszanej muzyki.
Traktat o higienie, czyli dzieje doktora Skórzewskiego to najlepsza rzecz, jaką dała nam Fabryka Słów w powoli mijającym roku 2024. Dla wieloletnich fanów Pilipiuka jest to powrót do przeszłości, ewentualnie uzupełnienie pewnych luk w historii jednego z jego bohaterów. Nowi czytelnicy dostają z kolei pięknie wydany zbiór historii o niebanalnym bohaterze, łączącym w sobie cechy inteligenta i poszukiwacza przygód. Jest to też kwintesencja twórczości Andrzeja Pilipiuka. Pisarza, który w całej dynamice i pomysłowości swych opowieści trzyma się własnych zasad i ram logiki, nie wspomagając się banalną sensacją i głupotkami. Jedyne, co nie wzbudza mojego entuzjazmu to fakt, że zbiorcze wydanie dziejów Skórzewskiego de facto oznacza ich zakończenie. Choć raz już bohater został uśmiercony, więc jest nadzieja na ponowne spotkanie...
Autor: Andrzej Pilipiuk
Wydawca: Fabryka Słów 2024
Stron : 976
Ocena: 90/100
Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.