Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Rafał A. Ziemkiewicz - Walc stulecia - recenzja książki

Autor: Tomasz Drozdowski
16 listopada 2025
Rafał A. Ziemkiewicz - Walc stulecia - recenzja książki

Rafał A. Ziemkiewicz kojarzony jest dziś z publicystyką. Zanim jednak wszedł na polityczny poligon, tworzył znakomitą fantastykę, będąc jednym z członków Klubu Tfurców. Jego ostatnią powieścią z nurtu SF był Walc stulecia, książka pod wieloma względami prorocza, niestety w bolesny sposób. Oto historia, w której krążymy między erą niedalekiej przyszłości, a ostatnimi chwilami wielkich monarchii Europy. Pierwsze moje czytanie niniejszej książki miało miejsce gdzieś w szkole średniej. Wówczas powaliła mnie ona na łopatki, ale po latach pewne jej kwestie postrzegam inaczej…

Orin to twórca gier, mający na koncie pewne sukcesy związane ze złożonymi, ambitnymi tytułami. To wyrafinowany artysta, ale jako taki ma problem z wejściem w mainstream i sprzedaniem tego, co tworzy. Tytułowy „Walc stulecia” to kolejna jego produkcja, która od kilku lat ciągle jest przez niego modyfikowana i doszlifowywana, w efekcie czego Orina utrzymywać musi jego żona. Gdy duży deweloper ma już odrzucić cały projekt, na horyzoncie pojawia się nadzieja na wypuszczenie gry pod szyldem niszowego studia. I kobieta, która rozumie bohatera znacznie lepiej niż jego ślubna. Za wszystkim kryje się jednak szerszy plan, znacznie wykraczający poza medium gier.

Ważnym wątkiem jest małżeństwo Orina i Malaspiny. Człowieka o duszy niespełnionego idealisty dryfującego bez celu i twardo stąpającej po ziemi, choć wyrozumiałej dla ekscentryzmu męża kobiety. Ziemkiewicz przedstawia nam związek tragiczny. Nie taki z oper mydlanych, a z szarego życia. Jemu co prawda daleko do nałogowca w żonobijce, a jej do kastrującej herod-baby. Oboje wciąż do siebie coś czują, ale ich małżeństwu bliżej do formalnego kontraktu niż romantycznej relacji. Gdy w życiu Orina pojawia się druga kobieta, sprawa zaczyna się komplikować. Pod wieloma względami.

Mówi się, że Ziemkiewicz minął się z wizją całego procesu tworzenia gier. Podczas gdy dziś internet to moloch o niemal boskiej nieskończoności, a gry produkują zatrudniające setki osób studia, wizja RAZ-a wydaje się dość romantyczna. Oto samotny Orin, genialny w swej sztuce, tworzy dzieło przełomowe niczym pisarz powieść. I owszem, pewne kwestie techniczne nie są tożsame ze współczesnością, ale czyż wielcy fantastyki, jak Lem, Dick czy Asimov, również nie wykładali się na niuansach techniki? W fantastyce chodzi o coś więcej niż zimna mechanika…

Po pierwsze - społeczeństwo. Walc stulecia wypełniony jest konsumpcyjnymi, bezideowymi masami, które dążą donikąd. Dlatego pełen XIX-wiecznego romantyzmu Orin nie potrafi odnaleźć swojego miejsca w branży. Dlatego jego gry są traktowane jako kuriozum wśród całego nurtu tworów dla przeżuwaczy. Świat w książce to nie epoka rozumu czy serca. To czas krótkotrwałej  dopaminowej przyjemności. Lunatyczny ciąg. 

Po drugie - polityka. Ta cała sieć podwieszeń, powiązań, wszystkie te świństewka i spiski kryjące się za fasadą fałszywego majestatu i moralności nie są jedynie domeną dworów z początków XX wieku. Na dworze cara można było popaść w niełaskę władcy, narazić się wpływowym koteriom albo ostatecznie zostać usuniętym na różne sposoby. Na dworach XIX wieku anihilacja jednostki jest bardziej bezwzględna i absolutna. I choć nasze realia tkwią gdzieś pomiędzy tymi dwoma światami, przyszłość nadchodzi.

Podoba mi się klimat Europy początków XX wieku, który od czasu do czasu przewija się przez karty książki. To świat, którego prawidła bylibyśmy w stanie pojąć, a nawet w nim żyć, ale jakże inny od naszego. Rzeczywistość była mniej opiekuńcza, ale zarazem bardziej ludzka. Trzeba było „być”, aby „mieć”. Car, choć siedział wysoko, targany był swym człowieczeństwem. Rewolucja była krwawa, lecz napędzana wzniosłą na początku ideą. Właśnie dlatego Orin tak wiele czasu poświęca niepozornym detalom, jak lodówka Lwa Trockiego. Światu, gdzie produkuje się szczęście, chce pokazać, że leży w miejscu innym niż konsumpcyjny hedonizm, samemu tego do końca nie rozumiejąc. I tu znów wraca wątek damsko-męski. O ile Malaspina jest jego kotwicą w rzeczywistości, tak ukochana z bocznego łoża, Radu Michnea, pokazuje mu nowe aspekty jego własnego, nieracjonalnego „ja”…

Po latach Walc stulecia to dla mnie nadal równie dobra powieść, co za szkolnych lat. Bardziej jednak zwracam uwagę na aspekty obyczajowe, a realia społeczno-polityczne nie szokują mnie jak za pierwszym razem. Historia Ziemkiewicza nie zestarzała się w swym głównym przesłaniu, a drobnicę techniczną pal licho. Ważniejsze są te momenty pełne ludzkiego autentyzmu, w pesymistycznym tego słowa ujęciu. Walc stulecia to wizja przyszłości częściowo spełnionej i niestety spełniającej się. Szkoda, że autor całkowicie porzucił tworzenie fantastyki na rzecz publicystyki politycznej, ale kto wie? Może dostaniemy jeszcze jakąś powieść, bogatszą o dziennikarskie doświadczenia autora?


 

Autor: Rafał A. Ziemkiewicz
Wydawca: Fabryka Słów 2025
Stron : 446
Ocena: 90/100   


 [UsW1]Tak się mówi?

Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.