Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Wielka rozrywka w SkyShowtime!

Barry - recenzja finałowego sezonu. To już jest koniec...

Autor: Jakub Siwiec
29 maja 2023
Barry - recenzja finałowego sezonu. To już jest koniec...

Barry to serial przechodzący bez większego echa, a mimo to zdobywa sporo nagród. Niewiele z moich znajomych nawet słyszało o tej pozycji, a szkoda, bo to porządny obraz. Wyprodukowanych zostało tak dużo produkcji, których klimat jest na pograniczu komedii i akcji, że nie wszystko da się obejrzeć ani zapamiętać. A jednak Barry ma to coś, czego duża część produkcji może pozazdrościć. Nawet w scenach akcji można się uśmiać za sprawą inteligentnego prowadzenia żartów. Całe szczęście brak tu slapstickowego humoru.

Barry to historia płatnego zabójcy, który zaczyna czuć pustkę w środku. Przypadkowo trafia na lekcję aktorstwa i podczas niej dociera do niego, czym chciałby się zajmować. Niestety, nie tak łatwo jest mu uciec od mafii i zleceń zabójstw. Podczas trwania poprzednich trzech sezonów byliśmy świadkami, jak tytułowy Barry przeżywa życiowe wzloty i upadki. Tak ciekawa historia musiała dostać satysfakcjonujące zakończenie. Serial doczekał się wielu nagród i nominacji, lecz mimo to można odnieść wrażenie, że jego popularność jest wciąż za niska.

Zobacz również: Mała syrenka – recenzja aktorskiego remake’u w wersji z polskim dubbingiem. Nie rzucim się przez morze

Pochwałę zacznę od tego, czego doświadczać mogliśmy już w poprzednich sezonach. Świetnie tu widać, że odcinki nie są w żaden sposób przedłużane. To, co powinno zostać przekazane w odcinku, zostało w nim przekazane bez zbędnego gadania i rozciągania. Ta krótkość to jeden z największych plusów tej produkcji. To nie jest żaden tasiemiec. Nawet przeskok czasowy w tym sezonie w atrakcyjny sposób wprowadza mnóstwo nowych elementów, które jeszcze lepiej dopełniały zakończenie. Z racji tego przeskoku, stawka żyć bohaterów została jeszcze bardziej podniesiona i teraz dosłownie każdy miał dużo do stracenia. Barry - recenzja finałowego sezonu. To już jest koniec... Jeżeli chodzi o aktorstwo, to czuć, że każda ważniejsza postać jest tutaj potrzebna, a ich wątki są równie ciekawe, co główny wątek. Barry i Fuches trafiają do więzienia i próbują pogodzić się ze swoim losem. Oczywiście każdy robi to na swój sposób. Sally również próbuję odnaleźć się w nowej rzeczywistości, lecz ona robi to w zupełnie innym miejscu – swoim rodzinnym mieście. Niestety powrót do korzeni jest bardziej nieznośny niż życie w Los Angeles. Gene za to stara się spopularyzować swoją tragedię. Jego ego wybrzmiewa w tym sezonie jeszcze mocniej niż wcześniej. Natomiast Noho Hank i Cristobal chcą zacząć normalnie żyć. Ale czy to możliwe kiedy ściga ich przeszłość? Niestety, nie każdy z tych bohaterów dostaje na sam koniec to, na co zasługiwał. Ale to akurat plus pokazujący słodko-gorzki smak życia.

Zobacz również: QUIZ: Rozpoznaj filmy z Tomem Hanksem

Pomimo wielu zwrotów akcji i momentów mrożących krew w żyłach, serial nie traci swojego humoru. To komedia sensacyjna i to było dla mnie niemałe zaskoczenie, kiedy włączyłem sobie pierwszy odcinek pierwszego sezonu. Spodziewałem się dramatu psychologicznego, w którym główny bohater będzie starał się pogodzić nowe życie z demonami przeszłości. I tak faktycznie jest, lecz wszystko jest podane z dużą dozą humoru, której się nie spodziewałem, a ta stała się nieodłącznym elementem tego serialu. Czasami jest też nieco groteskowo jak np. stoisko z bronią w sklepie zaraz koło regałów z zabawkami dla dzieci. Są momenty, podczas których łapałem się za głowę z przypływu emocji. Napięcie jest budowane tak szybko, że cały humor momentalnie znika, dzięki czemu poważniejsze sekwencje mogły wybrzmieć. Jest też sporo krwi i przemocy. Sceny akcji są jak zawsze przedstawione w bardzo realny sposób, a moment próby zabójstwa w więzieniu to majstersztyk. Barry - recenzja finałowego sezonu. To już jest koniec... Barry to produkcja, w której kibicuje się postaciom, nawet jeżeli się za nimi nie przepada. Widza cieszy to jak główny bohater stara się stać dobrym człowiekiem, niestety przez przeciwności losu ciągle jest wikłany w nowe spiski i problemy. Świetne jest to, że każda scena ma tutaj znaczenie. Z pozoru nieistotny szczegół jest w stanie zmienić bieg wydarzeń.

Zobacz również: Miłość i śmierć – recenzja serialu! Kochać to nie znaczy zawsze to samo

Produkcja porusza poważne tematy. Na pierwszym miejscu stawiane są próby bycia dobrym człowiekiem. Niestety, przez niesprzyjające okoliczności Barry jest zmuszany do dalszego zabijania pomimo chęci podążania prawidłową ścieżką. Im bardziej chce uciec od morderstw, to w tym większe kłopoty wpada. I tak oto nasz weteran wojenny, który kiedyś nie miał żadnego problemu w odbieraniu innym życia, wpada w coraz większe rozterki czy śmierć drugiej, często nieznajomej osoby to dobry sposób na życie. To właśnie takie problemy uprzyjemniają seans. Widz może sam zacząć się zastanawiać, czy przemoc jest potrzebna, a jeżeli faktycznie jest potrzebna, to w jakiej ilości. Duży szacunek dla Billa Hadera odgrywającego główną rolę. Aktor dodatkowo jest odpowiedzialny za wyreżyserowanie serialu wraz z Alecem Bergiem. Ich poczucie humoru sprawia, że produkcja nie męczy nowymi żartami, a w odpowiednich chwilach atmosfera gęstnieje, a napięcie sięga zenitu. Jeżeli szukasz dość krótkiego serialu, podczas którego się pośmiejesz, obejrzysz krwawe morderstwa i zastanowisz się jak być lepszym człowiekiem, to serdecznie polecam. Finałowy sezon spełnił moje oczekiwania i żałuję, że nie obejrzę już więcej przygód Barry’ego.
Ilustracja wprowadzenia: HBO Max

Hakuna Matata.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.