Złośliwi zarzucą (jak co roku zresztą), że nowa odsłona piłki nożnej od EA Sports nie różni się niczym od poprzedniczki, a kanadyjskie studio jedynie podliftingowało tytuł z zeszłego roku. Ciężko się z tym stwierdzeniem zgodzić; zeszłoroczna edycja, ta z numerkiem 17, wprowadziła sporo gry defensywnej, przez co mechanika stała się bardziej toporna, a futbol – fizyczny. Tym razem trochę spuszczono z tonu, stawiając na otwartą i piękną, ofensywną piłkę, bogatą w dryblingi i strzały zza pola karnego. Jeszcze większe znaczenie odgrywa taktyka, jaką obierzemy na rywala. Wszelkie niuanse taktyczne ustawia się bardzo intuicyjnie i pozwala to poczuć się może nie jak Napoleon, ale jak rasowy trener piłkarski. Nie jest to poziom bardziej symulatorskiego PES-a, ale tu pojawia się już kwestia tego, co kto woli. W oba tytuły gra mi się przyjemnie, ale co to za frajda grać klubem North London, kiedy można zagrać Arsenalem Londyn – jeśli wiecie, do czego piję.
https://www.youtube.com/watch?v=pjR51wO7vII
Zobacz również: TOP 15 – Najlepsze gry dostępne wyłącznie na konsole PlayStation
Radość z rozgrywki psuje niestety polski komentarz. Kiedy wydaje się, że gorzej być już nie może, Pan Dariusz Szpakowski zaczyna wykrzykiwać w dziwny i nienaturalny sposób nazwiska zawodników, którzy są bliscy zdobycia bramki. Na początku to szokuje, potem rozluźnia atmosferę i wywołuje śmiech, kiedy miażdżysz kolegę czterema bramkami – jednak wciąż psuje klimat i otoczkę meczu. Laskowski był za małym powiewem świeżości i wydaje mi się, że dobrym posunięciem polskiego oddziału EA Sports byłoby odesłanie pana Szpakowskiego na zasłużoną emeryturę i danie szansy komuś innemu. Nie chcę niczego sugerować, ale Tomasz Hajto byłby idealną truskawką na torcie.
Dużo mówiło się o dodaniu trybu street, czyli ulicznej piłki nożnej. FIFA Street doczekała się 4 odsłon i prezentowała bardzo wysoki poziom – tym bardziej szkoda, że nie znalazła ona miejsca w FIFIE 18. Jeśli chodzi o inne tryby gry, zmiany są raczej kosmetyczne. Tryb menadżera (mój osobisty ulubieniec, począwszy od mojej pierwszej Fify, tej z numerkiem 06) dla przykładu, zyskał negocjacje transferowe w specjalnie przygotowanych filmikach, gdzie dostajemy opcje dialogowe rodem z Mass Effect oraz o wiele więcej możliwości kontraktowych. Tak zwany FUT, czyli Fifa Ultimate Team, którego fanem nigdy nie byłem (lecz w tym roku to się zmieniło) także doczekało się kilku ulepszeń, w tym nowe karty – Ikon. Dostaniemy szansę zagrania takimi legendarnymi zawodnikami jak Diego Maradona, Thierry Henry czy Ronaldo (ten jedyny, prawdziwy).
Zobacz również: Everybody’s Golf – recenzja zaskakująco przyjemnej gry o golfie
Alex Hunter kontynuuje swoją przygodę; tryb fabularny rok temu był sporym powiewem świeżości, jednak – koniec końców – bliżej było mu do napompowanego balonika, aniżeli udanego trybu. Twórcy przysiedli i napisali bardzo filmowy oraz – co ważniejsze – dopracowany i zróżnicowany scenariusz. Gracz już nie jest ograniczony jedynie do angielskiej Premier League, ale wybiera się na wycieczkę po całym świecie. Ale, co najważniejsze, do dyspozycji gracza została dodana opcja… zmiana fryzury Alexa. Przygoda młodego piłkarza nie obfituje już w tyle nudnych momentów, co jej pierwsza część; Hunter na swej drodze spotka kolejne piłkarskie legendy – od Cristiano Ronaldo, poprzez Rio Ferdinanda, na Thierrym Henrym kończąc, a gracza czeka spora dawka ciekawych wydarzeń i decyzji.
Czepianie się gier z serii FIFA o to, że nie wprowadzają żadnych rewolucji w rozgrywce, jest dla mnie trochę jak krytykowanie gier wyścigowych, że ciągle się w nich jeździ samochodami czy motocyklami. Co jeszcze można ulepszyć w czymś, co jest właściwie kompletne? Malkontenci znajdą się zawsze, ale piłce nożnej od EA nie brakuje w zasadzie niczego. Dlatego też zapewnia sobie miano najlepszej piłki nożnej w świecie elektronicznej rozgrywki – niezmiennie już od kilku lat.
Gra była recenzowana na platformie Playstation 4
Ilustracja wprowadzenia: easports.com