Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

lenovov

Cezary Pazura - Byłbym zapomniał... - recenzja książki

Autor: Piotr Pocztarek
26 lutego 2020

Cezarego Pazury nie trzeba nikomu przedstawiać, wszak już od lat 80-tych znajduje się w absolutnej czołówce polskich aktorów. Przez wielu mylnie i nieco krzywdząco sprowadzany do roli etatowego komedianta, podobnie jak niegdyś Leslie Nielsen czy Robin Williams, „Wujek Czarek” to przecież także znakomity aktor dramatyczny, mający na koncie szalenie istotne role teatralne i występujący u największych nazwisk reżyserii. Jednak życie Cezarego Pazury nigdy komedią nie było, a jeśli nawet, to taką pełną absurdów i pomyłek. Istne Nic  śmiesznego. Dzięki książce Byłbym zapomniał… możemy lepiej poznać historię życia człowieka, którego filmografia wykracza przecież daleko poza Psy, Kilera, Chłopaki nie płaczą i 13 posterunek.

Byłbym zapomniał… nie jest już książką bardzo nową, ale dopiero niedawno wpadła mi w ręce. To zbiór bardzo interesujących historii i historyjek, anegdot i wspomnień sięgających nieraz wczesnego dzieciństwa Pazury. Z pozornego chaosu – bo Czarek to urodzony gawędziarz i często zdarza mu się w trakcie owej gawędy przeskakiwać po wątkach – wyłania się obraz człowieka sympatycznego, mądrego i nieprawdopodobnie wrażliwego – wręcz naiwnego w swojej wierze w ludzi i dobro. Naprawdę nie sposób po lekturze nie zapałać do niego jeszcze większą sympatią.

Pazura z rozbrajającą szczerością pisze przede o wszystkim o tym, co go boli, co lubi a czego nie, co go denerwuje i czego nie rozumie. Rozlicza się też z przeszłością, niejednokrotnie sygnalizując, że ze światem dzieje się coś niedobrego. Przykładowo – opowiada czytelnikom o swoim trudnym dzieciństwie, dorastaniu w rodzinie, gdzie się nie przelewało, ojciec miewał ciężką rękę, a pieniądze trzeba było skołować dokonując często rzeczy niemożliwych (ale zawsze w granicach prawa). Imponujący jest szacunek, z jakim autor odnosi się do swoich rodziców, szczególnie do mamy. Czuć, że zarówna ta, jak i inne zasady zostały mu wpojone i składają się na jego silny moralny kompas.

Cezary Pazura nie unika innych trudnych tematów. Ci, którzy śledzą jego biografię, z pewnością pamiętają dwa nieudane małżeństwa, szczególnie pierwsze, które zakończyło się życiową tragedią i miało ogromny wpływ na życie aktora – ba, pewnie nawet ma ten wpływ po dziś dzień. Niekoniecznie jest to więc tylko opowieść o sławie, pieniądzach i obściskiwaniu się z fanami – o wiele częściej to historia ciężkiej pracy, momentów załamania, goryczy i samotności. Nie sposób nie identyfikować się z autorem, który nie stawia się na piedestale i uczciwie mówi też o swoich błędach i złych decyzjach.

W Byłbym zapomniał… Pazura wspomina zacne grono osób, które odcisnęły na jego życiu niemałe piętno. Zenon Laskowik, Zbigniew Zamachowski, Adam Hanuszkiewicz, Olaf Lubaszenko, Bogusław Linda to tylko kilku z nich. Nie szczędzi też gorzkich słów w kierunku osób, na których się zawiódł, które go oszukały, lub które zachowują się zwyczajnie nie w porządku wobec siebie i innych. Można powiedzieć, że książka stanowi więc dla Pazury poniekąd funkcję terapeutyczną – mógł się wygadać i wyrzucić, co mu na sercu leży, oczywiście robiąc to ze swadą i polotem, a zatem bez szkody dla czytelnika.

W żadnym wypadku Byłbym zapomniał… nie jest jednak tylko potokiem narzekań i wyrzutów. Pazura często pisze też o momentach radosnych, pełnych humoru, chociaż nie błaznuje i nie opowiada głupich dowcipów, często za to przytacza przezabawne cytaty czy sytuacje. Nadzieje niosą ze sobą natomiast rozdziały poświęcone Edycie – jego obecnej żonie – które pokazują, że nawet człowiek z ogromnym bagażem doświadczeń i przekonany o tym, że dla nikogo nie jest ważny, może – i to zupełnym przypadkiem – wpaść na swoją miłość życia nawet i w pociągu. Dosłownie. Nigdy nie jest więc za późno żeby znaleźć swoje szczęście – niech takie przesłanie będzie tym najważniejszym one-linerem podsumowującym książkę.

W tym wszystkim najmniej pasują mi rozdziały krytykujące promocję homoseksualizmu w postaci ulicznych parad (tu sto procent zgody z autorem) czy narkotyki same w sobie. Oczywiście piętnowanie zła jest zawsze mile widziane, ale te wtręty niespecjalnie składają się z pozostałą zawartością książki. Na szczęście rozdziały te są bardzo krótkie, więc osobiste, subiektywne poglądy autora nie przejmą władzy nad całością. Poszczególne sekcje wzbogacone są obszerną kolekcją fotografii, zarówno czarno-białych, jak i kolorowych, sięgających często nawet czasów dzieciństwa Pazury. To miły dodatek uprzyjemniający lekturę.

Byłbym zapomniał… to z pewnością pozycja dla fanów popularnego polskiego aktora, ale nie tylko. Ja wprawdzie zaliczam się do jego ogromnych sympatyków (ku mojej uciesze dane mi było nawet poznać go osobiście w zeszłym roku, chociaż żałuję, że było to tylko dwuminutowe spotkanie), a i tak dowiedziałem się wielu nowych i często zaskakujących dla mnie rzeczy. Jednak nawet ci, którzy aktorem są zmęczeni lub nie darzą go sympatią, znajdą w książce coś interesującego dla siebie – nawet jeśli miałoby być to tylko pole do polemiki.

A sam Pazura wydaje się być dobrym człowiekiem, dobrym kumplem i dobrym narratorem – człowiekiem, z którym chciałoby się spędzać czas. Gdyby do mnie zadzwonił i powiedział „Panie Piotrze, może sobie pogadamy?” poleciałbym do niego z butelką dobrej whisky, żeby po prostu posłuchać tego, co ma do powiedzenia – z pewnością znalazłoby się jeszcze historyjek, anegdotek i ciekawostek na przynajmniej kilka kolejnych książek. Spragnionych wysyłam do prężnie działającego kanału aktora na YouTube.

P.S. Książka Byłbym zapomniał… dostępna jest też w formie audiobooka, czytanego przez…Cezarego Pazurę.


https://assets.gildia.pl/system/thumbs/000/346/164/346164/1505394074/800.jpg

Autor: Cezary Pazura Tytuł: Byłbym zapomniał... Wydawca: Helion 2017 Stron : 320 Ocena: 85/100

PR-owiec, recenzent, geek. Kocha kino, seriale, książki, komiksy i gry. Kumpel Grahama Mastertona. W MR odpowiedzialny za dział komiksów, książek i gier planszowych.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.