Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Nowy Klub Frajerów - wybieramy dorosłą obsadę drugiej części To

Autor: Łukasz Kołakowski
2 października 2017

To było zdecydowaniem najważniejszym i jednym z najlepszych filmów, jakie trafiły do naszych kin we wrześniu. A, bez wątpienia, nie zrobiłby takiego wrażenia, gdyby nie fantastyczna dziecięca obsada, która, tworząc Klub Frajerów, zdecydowanie podbiła serca widzów. Wiemy już, że za dwa lata obejrzymy sequel filmu Muschettiego. Wiemy też, że jego akcja dziać się będzie aż 27 lat później, dlatego będzie trzeba ten film obsadzić jeszcze raz. Dlatego dziś bawimy się w speców od castingu i podpowiadamy twórcom, kto byłby - według nas - najlepszy.

Zobacz również: To - recenzja filmu

Bill Denbrough:

Typ #1 (ŁK): Boyd Holbrook
Mój ulubieniec, najlepsza rola w pierwszej części. Aktor, który wcieli się w 27 lat starszego Billa, będzie miał spory ból głowy, chcąc dorównać fantastycznemu Jaedenowi Lieberherowi. Jego następca musi mieć charyzmę, być urodzonym liderem, a Holbrook sobie z tym radzi, co pokazał w Loganie. Poza tym, bardzo chciałbym usłyszeć, jak jąka się najważniejszy głos pierwszych dwóch sezonów Narcos.
Typ #2 (KS): Eddie Redmayne
Bill, kimkolwiek by się nie stał w przyszłości i jakiego sukcesu by nie odniósł, na zawsze pozostanie w naszych oczach załamanym jąkałą. Kiedy Pennywise powróci, to on znów będzie musiał stanąć na czele grupy i ponownie stanąć twarzą w twarz z koszmarem. Redmayne jak nikt inny potrafi zagrać bohatera jednocześnie skrytego, załamanego, ale dążącego do zrealizowania swych celów. Taki właśnie powinien być czterdziestoletni Bill: zmęczony życiem, zły, zasmucony, ale jednocześnie gotów raz na zawsze zażegnać prześladujące miasteczko Derry.

Beverly Marsh:

Typ #1 (ŁK): Brie Larson
Mówi się, że Sophia Lillis to młodsza wersja Amy Adams. Myślę jednak, że filmowi potrzeba w tej roli kogoś młodszego, także po to, aby pasował bardziej do reszty wytypowanej przeze mnie obsady. Nie, żebym wyrzucał Amy wiek, ale jeszcze trochę wody w Wiśle upłynie, zanim zaczną się zdjęcia do sequela. Wybór pada więc na Brie Larson, którą chętnie zobaczyłbym w lepszej roli podczas ciekawej przygody, niż w ostatnim Kongu.
Typ #2 (KS): Amy Adams
A właśnie, że Amy Adams! Już w samym filmie padła kwestia, wedle której Beverly jest podobna do Lois Lane, a co za tym idzie, do Adams. Sophia Lillis zagrała tu tak świetnie, że wątpię, by którakolwiek starsza aktorka zdołała wcielić się w postać Beverly w tak urzekający sposób. Jeśli ktokolwiek ma jednak na to choć cień szansy, to właśnie Adams. Powinna tylko wziąć kilka lekcji u Lillis. Urody już co prawda nie nadrobi, ale może uda jej się wypracować własny luźny styl. Oby.

Ben Hanscom:

Typ #1 (ŁK): Chris Pratt
Tutaj znowu ode mnie minimum oryginalności, maksimum świetnego efektu. Każdy film, przedstawiający grupkę znajomych, chciałby miec w obsadzie Chrisa Pratta, a Chris Pratt nie pasuje bardziej do nikogo, niż do Bena. Musiałby pewnie dorzucić parę kilo, bo Ben co prawda względem swojej dziecięcej wersji trochę schudł, ale jeszcze aparycji obecnego Chrisa Pratta nie ma. Tę sprzed paru lat już jednak jak najbardziej.
Typ #2 (KS): Matt Damon
Ben nie będzie spoczywał na laurach i nabierze nieco lepszej formy niż obecnie. Inteligentnego, pracowitego architekta, jakim się stanie, powinien zagrać właśnie Damon. Znany nam z Marsjanina i Jasona Bourne’a aktor potrafi wykreować postać jednocześnie bardzo uzdolnioną, jak i poniżaną i nieszanowaną. Czy takiego Bena będą nam chcieli przedstawić scenarzyści? Jeśli tak, to powinni w tej kwestii zaufać właśnie Damonowi.

Richie Tozier:

Typ #1 (ŁK): Jesse Eisenberg
Co by o Eisenbergu nie mówić, to jednak jeśli scenarzysta z reżyserem się nim zaopiekują (nie tak jak w BvS), to potrafi być na ekranie znakomity. Wystarczy założyć mu okulary i kazać gadać. Gadać z sensem, luzem i humorem, ale akurat o to po występie Richiego w jedynce jestem spokojny. Scenariusz pewnie znowu da mu pole do popisu. Samograj!
Typ #2 (KS): Joseph Gordon-Levitt
Wyszczekany dzieciak, jakiego zobaczyliśmy na ekranie, w przyszłości stać ma się… równie wyszekasznym muzykiem. Dołóżmy do tego charakterystyczne okulary i przeciętną posturę. Gordon-Levitt jak znalazł! Jeśli tylko udałoby mu się pozbyć swojego opanowania i spokoju, byłby wręcz idealnym kandydatem. Ten aktor, jak dobrze wiemy, dzięki takim tytułom jak The Walk, potrafi zagrać postać nietypową. Dlaczego by więc nie?...

Mike Hanlon:

Typ #1 (ŁK): Donald Glover
Tutaj będę chyba najmniej oryginalny, ale trudno jest mi sobie wyobrazić w roli jedynego czarnoskórego w ekipie kogokolwiek innego, niż wcielającego się w młodego Lando Carlissiana aktora. Klubowi frajerów nie brakuje charyzmy i luzu w młodych wcieleniach, więc w tych starszych nie może być inaczej. Dlatego Mike’a musi zagrać właśnie ten gość. 
Typ #2 (KS): Terrence Howard
Jeśli twórcy pozostaną wierni materiałowi źródłowemu, Mike pozostanie w Derry jako wiodący spokojne, ale smutne życie bibliotekarz. Nauczyciel i badacz historii w średnim wieku byłby rolą pasującą idealnie dla byłej gwiazdy Marvel Cinematic Universe. Jest w idealnym wieku i mógłby ukazać dramatyczną postać Mike’a w bardzo realistyczny i ludzki sposób. Byle tylko dali mu na to szansę!

Eddie Kaspbrak:

Typ #1 (ŁK): Taron Egerton
Eddie przez te 27 lat, jakie ma dzielić akcje tych dwóch filmów, powinien dorosnąć do tego, żeby mógł go zagrać Taron Egerton. Taron Egerton, czyli największy przystojniak w ekipie i gość, który zawsze przystopuje zapędy Richiego. A jeśli twórcy uznają, że nie dorósł, zawsze mogą ucharakteryzować go jak Eddiego Edwardsa w Eddiem zwanym Orłem. Tak czy siak - pasuje.
Typ #2 (KS): Mark Ruffalo
Nie myślmy o Ruffalo wyłącznie jako o Hulku! Ma na swoim koncie przecież role w takich tytułach jak Wyspa tajemnic czy Spotlight. Czy poradziłby sobie w roli biznesmena, który z ramion nadopiekuńczej matki wpadł w sidła… nadopiekuńczej żony? Z pewnością! W tym zestawieniu w nikogo nie wierzę mocniej, niż w niego.

Stanley Uris:

Typ #1 (ŁK): Oscar Isaac
Stanley jest trochę wycofany, nieśmiały i najmniej wybijający się z całej ekipy frajerów. Jednak poza tym, co zresztą jest swego rodzaju plusem, bo stanowiłoby wyzwanie aktorskie dla urodzonego w Gwatemali gwiazdora, nie widzę lepszej opcji, choć w obsadzie Gwiezdnych wojen ma całkiem niezłego konkurenta. U mnie mu jednak nie zagroził.
Typ #2 (KS): Michael Fassbender
Rola Stanleya w pierwszej części, choć skromna, nadal pozostaje o wiele większa od tej, jaką przyjdzie mu odegrać w kontynuacji. Osoby zaznajomione z książką znają powód tego stanu rzeczy. Fassbender nie miałby więc zbyt wiele do roboty na planie, ale mógłby się za to wcielić w postać idealną dla jego gry aktorskiej: skrytej, prześladowanej przez tajemnice minionych koszmarów, starającej się uchować swe problemy przed bliskimi i kierująca się określonymi zasadami w życiu.

Zobacz również: To, czyli nie taki klaun straszny, jak go malują

Pennywise:

Typ: Bill Skarsgård
W tym przypadku po prostu Status Quo. Chyba każdy, kto oglądał To, widział, że Pennywise nie jest postacią, która w jakikolwiek sposób jest w stanie ukraść show dzieciakom, które grają tam pierwsze skrzypce. W dodatku, abstrahując od tego, klaun zagrany był bardzo dobrze. I niech tak zostanie.


Obsadę wybierali:

Kamil Serafin

Łukasz Kołakowski

Od 2015 w Movies Room, od 2018 odpowiedzialny za działalność działu recenzji filmowych. Uwielbia Wesele Smarzowskiego, animacje Pixara i Breaking Bad. A, no i zawsze kiedy warto, broni polskiego kina. Kontakt pod [email protected]

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.