Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

lenovov

Artykuł: Remake i reboot, czyli reaktywacja przeszłości

Autor: Katarzyna Janicka
15 listopada 2015

Jesteśmy na takim etapie rozwoju światowej popkultury, że wszyscy twórcy i studia produkcyjne chętnie sięgają po sprawdzone filmy i seriale z przeszłości. To, co było obecne w kinie, już od jakiegoś czasu zaczęło również wchodzić do telewizji. Z jednej strony wracają kultowe seriale, a z drugiej filmy adaptowane są na potrzeby małego ekranu. Pytanie tylko, czy warto? Z punktu widzenia pieniędzy okazuje się, że nie zawsze. Z artystycznego punktu widzenia też niekoniecznie.

Z tymi powrotami często wiążą się pojęcia remake i reboot. Na początek wyjaśnijmy, czym one są. Pierwsze z nich odnosi się do nowych wersji starych filmów. Zazwyczaj twórcy sięgają po ten sam scenariusz i odświeżając go, tworzą nowy film. Przykładem remake’u może być „Człowiek z blizną”. Film z 1983 roku jest nowym podejściem do historii zaprezentowanej w roku 1932. Reboot dotyczy sytuacji, kiedy tworzy się nowy scenariusz, który podejmuje tematykę poprzednich filmów czy seriali, ale nie jest ich bezpośrednią kontynuacją. Tutaj znakomitym przykładem może być nowa seria filmów o Batmanie, zapoczątkowana filmem „Batman: Początek” z 2005 roku. Oba te terminy używane są teraz nie tylko w kontekście filmów, ale też seriali i gier.

Kino i telewizja. Czy na pewno aż tak różne?

Jakiś czas temu aktorów można było podzielić na tych filmowych i serialowych. Jeżeli ktoś był zobowiązany projektem telewizyjnym, raczej nie pojawiał się w produkcjach kinowych i odwrotnie. Teraz ta granica się zaciera. Bardzo wielu aktorów kieruje swoje kariery właśnie w stronę telewizji. Dlaczego? Po pierwsze, seriale są coraz lepsze i coraz ambitniejsze. Po drugie, postaci tworzone w telewizji są bardzo kompleksowe i przemyślane, a aktorzy mają więcej czasu na ich zbudowanie. Po trzecie, nawet wybitni scenarzyści i reżyserzy filmowi zaczynają przenosić się na mały ekran. Po czwarte, wydaję mi się, że telewizja w tej chwili daje bardziej różnorodne możliwości rozwoju, niż kino. I tak w serialach mogliśmy zobaczyć m.in. takich aktorów jak Kevin Spacey, Matthew McConaughey, Anthony Hopkins, Martin Freeman, Nicole Kidman, Billy Bob Thornton czy Kirsten Dunst.

Fala serialowych powrotów

Najpierw było „24: Live Another Day”, potem NBC ogłosiło powrót „Heroes” pod postacią „Heroes: Reborn”. Powrót tego drugiego bardzo mnie ucieszył. Pierwsze zdjęcia, zapowiedzi i inne informacje o obsadzie i fabule sprawiały, że nakręcałam się coraz bardziej. Uwielbiałam „Heroes”. Był to jeden z pierwszych seriali, oglądanych przeze mnie regularnie i mam do niego ogromny sentyment. I na to właśnie liczy NBC. Sprawdzony format, oddani fani – hit gwarantowany. W kilka miesięcy posypało się mnóstwo newsów i kolejnych powrotów. W styczniu pojawi się 6 nowych odcinków „The X-Files”, trwają też prace nad „Twin Peaks”, którego sezon wydłużył się już do planowanych 19 odcinków. Fakt, większość zapowiadanych powrotów ma być jednorazowym wydarzeniem, chociaż w przypadku „The X-Files” twórcy nie wykluczają kontynuacji, a „24″ ma pojawić się w odświeżonej formie, z całkowicie nową obsadą. Do telewizji jesienią wróciły również Muppety. ABC postanowiło zrobić „The Muppet Show” dla dorosłych, w formie mockumentary (prześmiewczy dokument). ABC mocno uderzyło z promocją serialu, kiedy na konferencji prasowej Kermit i Piggy ogłosili, że się rozstają, a za jakiś czas wypłynęła informacja, że Kermit ma nowy obiekt westchnień. Wróci też „Full House”. Za sitcom wziął się Netflix, więc można się spodziewać wysokiej jakości. Fabuła „Fuller House” skupi się na D.J., która ze swoimi dwoma synami wraca do rodzinnego domu. Wiadomo, że w serialu pojawi się większość oryginalnej obsady. Ostatnio CBS ogłosiło, że za ich sprawą do telewizji wróci kultowy „Star Trek”. Kolejne wiadomości o wielkich powrotach już nie robiły takiego wrażenia, a wręcz wzbudzały  niezadowolenie wśród fanów seriali. Następne w kolejności było wznowienie „Prison Break”, „Świata według Bundych” oraz informacje o wznowieniu „Xeny: Wojowniczej Księżniczki”, czy nawet „Alfa”. I w sumie nic dziwnego. Wszystkie te produkcje odniosły sukces, mają swoich oddanych fanów i to na nich właśnie liczą stacje telewizyjne i platformy streamingowe. Nie trzeba takich produkcji specjalnie promować: można odwołać się do tego, co większość z nas już zna i przyciągnąć nowych widzów. Kolejne sukcesy wznawianych produkcji tylko przemawiają za panującym trendem.

Z kina do telewizji

Filmów adaptowanych na potrzeby telewizji jest mnóstwo, zdecydowanie więcej, niż zmartwychwstałych seriali. Był „Hannibal”, „Fargo”, „From Dusk Till Dawn”, „Transporter”, „12 Małp”, a będzie ich jeszcze więcej. Już w sezonie jesień/zima 2015 pojawiło się mnóstwo produkcji telewizyjnych, które inspirowane były filmami. Niektóre z nich są kontynuacją wydarzeń filmowych („Limitless”, „The Minority Report”, „Ash vs Evil Dead”), inne po prostu remakiem („Rush Hour”, „Uncle Buck”). Są też prequele, jak np. „Wet Hot American Summer: First Day of Camp”, animacje jak „Guardians of the Galaxy” i inne, takie jak „Damien”. Ostatnio pojawiła się również informacja o serialowej adaptacji „The Notebook”, za którą ma być odpowiedzialne The CW, czyli stacja nastawiona bardziej na widownię młodzieżową. Skąd takie zjawisko? Większość z tych filmów to stosunkowo stare produkcje, których młodzież mogła nie mieć okazji ich zobaczyć, a telewizja jest zdecydowanie bardziej dostępna, niż kino. Wobec generalnej mody na seriale, jest to całkowicie logiczne. Poza tym, pomysł na odświeżenie formatu jest genialny, bo wydaje się, że w telewizji można zdecydowanie więcej. Dodatkowo, tak jak w przypadku seriali, filmy również mają swoich oddanych fanów, którzy na pewno z czystej ciekawości sięgną po nową odsłonę ich ulubionej produkcji.

No i co z tymi filmami?

Mamy do czynienia z całkowitą samowolką w doborze remakowanych i rebootowanych produkcji. Sprawa wydaje się oczywista, jeżeli producenci decydują się na odświeżenie filmu, który niekoniecznie udał się za pierwszym razem. Gorzej, jeżeli ktoś zabiera się za film dobry lub wręcz kultowy. W tym roku mogliśmy nacieszyć oczy wieloma produkcjami z tej kategorii: „Kopciuszek”, „Annie”, „Robocop”, „Transporter”, „Hitman: Agent 47″, „Fantastic Four” i inne. Zapowiedziane zostały również kolejne np. „Beauty and the Beast” czy „Ghostbusters”. Ma pojawić się również nowy film z serii „Tomb Rider”, nowa „Akademia Policyjna”, „Power Rangers”, „Daredevil”, „Dirty Dancing”, „Jumanji” oraz filmowa wersja „Słonecznego Patrolu”. W niektórych przypadkach takie powroty są uzasadnione, jak przy „Kopciuszku” i „Pięknej i Bestii”. Dlaczego? Ostatni animowany film pełnometrażowy z udziałem tych disneyowskich księżniczek jest bardzo stary. Współczesnie, dzieci i młodzież niechętnie sięgają po animacje sprzed kilkudziesięciu lat. Odświeżenie historii, które są ponadczasowe, zawsze jest dobrym pomysłem. A czy faktycznie remake lub reboot to pomysł, który przekłada się na sukcesy tych filmów? Różnie. W tej grupie najlepiej poradził sobie „Mad Max” i „Kopciuszek”, które podczas swoich premier zanotowały wysokie miejsce w Box Office. Zdecydowanie gorzej wygląda „Fantastyczna Czwórka”, „Poltergeist” i „Hitman: Agent 47″.  Co zatem najbardziej opłaca się robić w Hollywood? Kolejne części sprawdzonych produkcji. Wśród pierwszych dziesięciu najlepiej zarabiających filmów, aż 6 to kontynuacje. W tym „Jurassic World”, który poradził sobie w tym roku zdecydowanie najlepiej i długo zajmował pierwsze miejsce Box Office 2015 i trzecie ogółem. Ale wysokie miejsce w Box Office wcale nie mówi nam, czy dany film jest dobry, tylko ile tak de facto zarobił. „Jurassic World”, mimo że był pierwszy, wcale najlepszym filmem tego roku nie jest, ale z kolei „Fantastyczna Czwórka” pretenduje do miana tego najgorszego. Prawda jest taka, nie ważne, czy dany film jest remakiem, rebootem, czy sequelem. Dla widza najważniejsza jest jakość. Miejmy nadzieję, że studia produkcyjne oraz twórcy telewizyjni i filmowi wkrótce postawią na oryginalność, a nie tak jak do tej pory, wtórność.

Większość wolnego czasu spędza na oglądaniu seriali i pisaniu o nich.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.