Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

lenovov

TOP 50 - Najlepsze komiksy w historii

Autor: Tomasz Drozdowski
27 września 2017

Ostatnimi czasy komiks w Polsce ma się całkiem nieźle - kilka periodycznych kolekcji pojawiających się w salonikach prasowych czy wydawnictwa, które co miesiąc zarzucają nas wspaniałymi tytułami - to tylko niektóre przykłady prosperity, w jakiej przyszło żyć po macoszemu traktowanym dotąd fanom komiksu. Spośród całej fali tytułów wyróżnić można zarówno te, których brak na półce jest plamą na honorze, jak i te, na których szkoda złamanego grosza. Oto 50 najlepszych komiksów, które znać wypada i mieć trzeba. 

Sprawdź również:

Najlepsze filmy o superbohaterach

Najlepsze horrory w historii!

Najlepsze baki i animacje dla dzieci!

Najlepsze filmy akcji


50. Brian Lee O'Malley - Scott Pilgrim kontra świat

Zdobycie wyśnionej kobiety nie jest łatwe - czasami o serce wybranki stoczyć trzeba boje nie tylko z jej wymaganiami i oczekiwaniami. Tytułowy bohater komiksu nie jest typem macho - bliżej mu raczej do stereotypowego obrazu geeka. Scott staje przed poważnym wyzwaniem, gdy na jego ścieżce staje piękna Ramona Flowers. Dziewczynę jednak prześladuje przeszłość, a konkretniej jej byli ukochani, którzy w wielu aspektach zdają się przewyższać nieporadnego Pilgrima. Ten, niezrażony, staje do walki i - trzeba przyznać - robi to efektownie. Przywodzące na myśl kreskówki rysunki O'Malley'a jeszcze bardziej podkreślą pełną lekkiej i zabawnej akcji atmosferę. W filmie z 2010 roku o tym samym tytule w głównego bohatera wcielił się Michael Cera, co było idealnym wyborem, zaś sam natrój produkcji był naprawdę komiksowy.

Scott Pilgrim


49. Jason Aaron, Cameron Stewart - Otherside

Wojna w Wietnamie odcisnęła na amerykańskiej kulturze niezatarte piętno, co widoczne jest szczególnie w kinematografii, ale w komiksie również znajdziemy ślad tego konfliktu. Jason Aaron i Cameron Stewart stworzyli historię o dwóch młodych mężczyznach, których los rzucił w sam środek wietnamskiej wojny - oczywiście po przeciwnych stronach. Zderzenie dwóch światów: nieprzystosowanego do wojennych realiów Amerykanina prześladowanego przez zjawy zabitych żołnierzy USA i natchnionego, walecznego, lecz z góry skazanego na klęskę Wietnamczyka pokazuje tę wojnę z zupełnie nowej perspektywy - bezlitosnej, odartej z jakiejkolwiek chwały, niosącej za sobą poważne konsekwencje. Jason Aaron debiutował tym komiksem z przytupem, a Cameron Stewart swymi rysunkami oddał hołd klasykom kina wojennego i dziedzictwu tego okresu w dziejach Stanów Zjednoczonych.

the other side


48. Jason – Skasowałem Adolfa Hitlera

Adolf Hitler zajmuje szczególną pozycję w świadomości ludzi - jeden z największych zbrodniarzy XX wieku, odpowiedzialny za śmierć milionów, zaczyna powoli tracić swój historyczny charakter na rzecz kontrowersyjnego, popkulturowego muppeta, jak miało to miejsce chociażby w filmie Kung Fury. Norweski artysta, znany jako Jason, podszedł do tematu nieco inaczej, choć również niebanalnie. Wyobraźmy sobie, że mamy maszynę czasu, dzięki której możemy cofnąć się w przeszłość i powstrzymać niespełnionego austriackiego malarza. Któż nie skorzystałby z okazji? Kłopoty przychodzą dopiero, gdy zamach na życie wodza III Rzeszy nie udaje się, a on sam znika wraz z wehikułem czasu w przyszłości, zostawiając nas na dodatek w jego epoce. Przewrotna fabuła i humor, subtelne przełamanie tabu i ascetyczność rysunków podkreślająca cały absurd sytuacji. 

Skasowałem Adolfa Hitlera


 47. Mark Millar, Dave Johnson, Killian Plumkett - Superman: Czerwony Syn

Mówi się, że tytuły z Supermanem są nudne. Bo cóż może być ciekawego w kimś, kto jest praktycznie niepokonany i na dodatek jest chodzącym przykładem cnót wszelakich? Są jednak opowieści dające kłam takiej tezie. Superman: Czerwony Syn to elseworld - historia alternatywna, mająca ukazać klasyczną postać z kompletnie innej perspektywy. Mark Millar pozwolił sobie na coś więcej - oto jeden z największych symboli kapitalizmu i wolności rodem z USA ląduje na terenie Związku Radzieckiego, gdzie szybko staje się przybranym synem samego Stalina. Po jego śmierci Superman przejmuje władzę, lecz jego rządy są dalece inne niż Generalissimusa. Utopia, jaką tworzy, jest wręcz absurdalnie doskonała, lecz podły kapitalistyczny zapluty karzeł w postaci Lexa Luthora tylko czyha, by obalić jedynego słusznego wodza. Millar ukazuje Kal- ela z zupełnie innej perspektywy i czyni to znakomicie - nie robi z niego kuloodpornego tyrana, a udowadnia, że sprawiedliwa i dobra natura Supermana zawsze zwycięża. I to nawet w ustroju komunistycznym. Nie można również zapomnieć o tutejszej wersji Batmana mającym swój przaśny, sowiecki urok.

Superman Czerwony Syn


46. Chris Claremont, John Byrne- Uncanny X- Men: Mroczna Phoenix

W historii każdego superbohaterskiego zespołu istnieje chociaż jedno wydarzenie, które całkowicie zmienia jego oblicze, definiując go na przyszłe lata i od czasu do czasu, w mniej lub bardziej dosłowny sposób, powraca. Tak jest i z X-Menem - w całej swej historii przeżyli wiele, lecz kamieniem milowym ich historii była Mroczna Phoenix. Dzieło scenariusza Chrisa Claremonta i ołówka Johna Byrne'a wprowadziło grupę młodych mutantów w wiek dorosły, niestety, w dość bolesny dla nich sposób. Oto Jean Grey, jedna z pierwszych wychowanek Charlesa Xaviera i - jak się okazało - wybranka pradawnej kosmicznej mocy Phoenix, zaczyna tracić nad nią kontrolę. Do tego dochodzi dekadencki Hellfire Club, kosmiczne Imperium Shi'ar i miłosne rozterki na linii Summer-Grey. Uncanny X-Men: Mroczna Phoenix posiada cechy typowe dla komiksów swej ery, ze specyficzną narracją włącznie, lecz jest tak sprawnie skonstruowana, iż po kilkudziesięciu latach od premiery można bez problemu porównywać ją ze współczesnymi tytułami. 

Mroczna Phoenix


 45. Jeff Smith - Gnat

Widząc Gnata między pozycjami o „poważniejszej” kresce, można błędnie dojść do wniosku, że jest to pozycja skierowana wyłącznie do dzieci. Pierwsze kadry dzieła Jeffa Smitha przeczą jednak temu stwierdzeniu. Autor nie tylko stworzył zabawną i ogromnie wciągającą historię, ale zachował równowagę pozwalającą na wspólną lekturę z pociechą. Tytułowy bohater, Chwat Gnat, to uroczy osobnik na swoje nieszczęście posiadający dwóch nieco mniej uroczych braci - Kanta Gnata i Chichota Gnata. I o ile ten Chichot to nieszkodliwy wioskowy głupek, o tyle Kant to uosobienie negatywnego obrazu kapitalisty. Gdy cała trójca zostaje wygnana z rodzinnego Gnatowa, trafiają oni do miejsca, gdzie ich obecność nie jest taka przypadkowa, jak się na początku wydaje. Przyjazna atmosfera przeplatana z nieraz ciętym humorem czyni z Gnata pozycję wyjątkową i międzypokoleniową, którą dumnie można prezentować na półce obok klasyków komiksu.

Gnat


44. Grant Morrison, Frank Quitely - We3

Pies, kot i królik w jednej drużynie walczące w obronie ludzkości - brzmi to jak pomysł na scenariusz produkcji familijnej; naiwnej, jowialnej i sprzecznej z naturą bohaterów. Gdy jednak firmowany jest on nazwiskiem Granta Morrisona i Franka Quitely'ego, możemy być spokojni - autorzy ci nie słyną z poczciwych fabułek. We3 mówi o trzech wyżej wymienionych zwierzakach, odpowiednio - rzecz jasna - wyposażonych i zmodyfikowanych, aby odgrywać rolę cudownej broni, która bez udziału człowieka rozniesie w pył siły wroga. Natury nie da się jednak przechytrzyć elektroniką i futrzasto-metalowe trio rusza w świat, który nie do końca jest dla nich przyjazny. Bezpośrednia, krwawa, lecz zawierająca wiele pozytywnych treści opowieść o międzygatunkowych relacjach, które nie zawsze są pełne ludzkiego szacunku i opieki. 

we3


43. Bill Willigham i inni - Baśnie

Uwspółcześnienie tradycyjnych wierzeń, mitologii czy baśni jest dziś zjawiskiem powszechnym. Niektórym wychodzi to dobrze, innym - nieco gorzej. Bill Willigham i współpracujący z nim autorzy to jednak mistrzowie przedstawiania tradycyjnych postaci konfrontujących się z naszym często im nieprzyjaznym światem. W ich wizji szybko jednak okazuje się, że pozornie niewinne postaci z dziecięcych opowieści potrafią o siebie zadbać w naszych brutalnych realiach, a nawet zdobywać uprzywilejowane pozycje. Autorzy konsekwentnie też łamią naiwne stereotypy - ot choćby Zły Wilk okazuje się całkiem miłym gościem, a ambicje Dżepetta nie ograniczały się wyłącznie do stworzenia egzemplarza drewnianego kłamcy. Seria ta wydawana jest w Polsce od niemal dekady i choć została w ostatnich latach przyćmiona wieloma głośniejszymi tytułami, warto po nią sięgnąć i dowiedzieć się, jak wygląda świat, w którym pośrodku Manhattanu stoi potężne zamczysko zwane Baśniogrodem.

Baśnie


42. Brian K.Vaughan, Pia Guerra – Y: Ostatni z mężczyzn

Pamiętam mój podziw dla dzieła Juliusza Machulskiego, który realizując Seksmisję, stworzył nie tylko kultową komedię, ale i obraz ukazujący ciekawą odmianę postapokalipsy - gendercide. Gdy usłyszałem o Y: Ostatni z mężczyzn, wiedziałem, że muszę sięgnąć po ten tytuł. Oto nieporadny i odbiegający daleko od stereotypu samca alfa Yorrick Brown zostaje jedynym posiadaczem chromosomu Y na planecie, ocalawszy wraz z jedynym samcem kapucynki Ampersandem, z niewyjaśnionej zagłady osobników płci męskiej wszystkich gatunków. Ktoś powie: to chłopak ma się dobrze! Nic z tego - słaba płeć okazuje się nie być taka słaba; niektóre z kobiet pojmują, że mężczyźni nie są im w ogóle potrzebni, a ten jeden jedyny mógłby dołączyć do swych martwych kolegów. Pod osłoną twardej rządowej agentki 355, w towarzystwie genetyczki próbującej wyjaśnić przyczyny tragedii, przemierza świat, prywatnie dążąc do spotkania z ukochaną - a oficjalnie, aby wyjaśnić przyczyny masowego pomoru mężczyzn. Przewrotny humor, niewybredne miejscami dialogi i odwieczna wojna płci pokazana w nieco mniejszej skali. Vaughan kieruje fabułą tak, aby skłonić czytelników do przemyśleń, których efekt może okazać się ciekawy.

Y- Ostatni z mężczyzn


41.  Jeph Loeb, Tim Sale – Spider-Man: Niebieski

Jeph Loeb i Tim Sale tworzą jeden z najciekawszych duetów w przemyśle komiksowym. Wspólnie tworząc takie dzieła jak Batman: Długie Halloweeen czy Catwoman: Rzymskie wakacje, pokazali, że mają własne spojrzenie na superbohaterów. Jednym z ich najbardziej cenionych i najgłośniejszych komiksów pisanych dla Marvela jest Spider-Man: Niebieski, gdzie tytułowy kolor nie symbolizuje bynajmniej optymistycznego letniego nieba. Peter Parker postanawia nagrać swoje wspomnienia, a konkretniej te dotyczące Gwen Stacy, na magnetofonową taśmę. Pamięcią cofa się więc do czasów młodzieńczych, gdzie już jako Spider-Man posiadał sporą galerię łotrów, ale sam jeszcze nie skończył szkoły i mieszkał z ciocią May. Sentymentalna podróż przepełniona gorzkimi refleksjami przedstawia na nowo klasyczne wydarzenia w bardziej dojrzałym i melancholijnym świetle, w których Peter Parker w pełni ukazuje swe ukryte emocje, dalekie od tego, co dane jest nam oglądać, gdy zakłada kostium Pająka.

Spider Man Niebieski

 40. Nakazawa Keiji - Hiroszima 1945 (Bosonegi Gen)

Zrzucenie bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki odcisnęło na Japonii silne piętno. Mimo iż zniszczenia były porównywalne do tych, które doznały europejskie miasta - zaskoczenie, jakim była potęga Little Boy'a i Fat Mana sprawiło, że nieustępliwi i dumni żołnierze Kraju Kwitnącej Wiśni skapitulowali. W obliczu wywieszenia białej flagi przez jedno z państw Osi nikt jednak nie zapytał o skutki użycia całkowicie nowego typu broni - a były one katastrofalne. Hiroszima 1945 opowiada o przeciętnej japońskiej rodzinie, która żyjąc zawieszona między tradycją, a coraz bliższą wojną, stara się żyć w miłości i rodzinnym cieple. Wszystko kończy się wraz ze zrzuceniem pierwszego ładunku na Hiroszimę - ojciec Gena ginie wraz z jego młodszym bratem, pozostawiając go z rotrzęsioną matką i małym dzieckiem. Niesamowicie emocjonalna, wzruszająca i dojrzała opowieść o piekle wojny, konsekwencjach użycia broni atomowej, dojrzewaniu i międzyludzkich relacjach, których nie jest w stanie zniszczyć zagłada.

Hiroszima 1945


39. Darwyn Cooke - Parker

Niezapomniany Darwyn Cooke ma na swoim koncie wiele perełek, a jedną z najpiękniejszych i nieco mniej znanych na tle tytułów superbohaterskich jest seria Parker. Nazwisko to kojarzy się wszystkim fanom komiksu pozytywnie, lecz tytułowy bohater Cooke'a to ktoś zdecydowanie inny niż Pajęczak. Jest to wręcz jego zaprzeczenie i pozornie ciężko go polubić - sęk w tym, że należy do tego typu badassów, którzy fascynują i przyciągają. Parker to komiksowa adaptacja prozatorskich dzieł Donalda Westlake'a, które z kolei doczekały się ekranizacji - nie oddają one jednak mroku tytułowej postaci tak dobrze, jak zrobił to komiks. Już pierwsze plansze ukazujące kameralnie łotra, jakim jest Parker, hipnotyzują i wciągają w klimat czarnego kryminału. 

Parker


38. Grant Morrison, Frank Quitel, Ethan Van Sciver i inni – New X- Men

Grant Morrison to twórca niezwykły i taki musiał być jego New X-Men. I to bynajmniej nie za sprawą neonowych strojów, a innowacyjnego, kontrowersyjnego i bezceremonialnego podejścia autora do tworzenia przygód mutantów. Tytułowa grupa od samego początku nie cieszyła się popularnością wśród ludzi. Ich odmienność pod względem gatunkowym sprawiała, że mogli jedynie pomarzyć o popularności Avengers czy Fantastycznej Czwórki, mimo że ich czyny były równie chwalebne. Nie inaczej jest u Morrisona - scenarzysta pozwala sobie jednak na dużo więcej, na starcie skazując sporą liczbę mutantów na zagładę i zmieniając dość drastycznie wygląd niektórych członków grupy, co wytłumaczył kolejnym etapem mutacji. A skoro już o niej mowa - scenarzysta odważnie ukazał dzieci atomu, których mutacja nie obdarzyła nadzwyczajnymi zdolnościami, a fizycznymi ułomnościami. Realistyczne i oryginalne podejście twórcy przedstawiającego homo superior jeszcze bardziej jako kolejny etap ewolucji otwiera mutantom nową ścieżkę, która przyczyniła się do znacznego rozwoju wszelkich serii z udziałem mutantów. 

New X- Men


 37. Alan Moore, John Rigway i inni - Hellblazer

John Constantine początkowo nie posiadał własnego komiksu, oscylując gdzieś w cieniu serii Swamp Thing, sukcesywnie dorobił się jednak występów solowych. Nic dziwnego - seria Hellblazer poruszała tematykę pełną kryminalno-magicznego klimatu, a sam jej bohater, wyglądem wzorowany na wokaliście Stingu, wydaje się żywcem wyjęty w filmów noir. Przez lata jego przygody prowadziło wielu znakomitych scenarzystów - na tyle dobrze, aby dzięki jej powodzeniu parający się ciężkim okultyzmem bohater mógł występować otwarcie u boku do bólu dobrego Supermana i jego kumpli w maskach. Nie spłyciło to na szczęście bohatera, a pozwoliło nawet na podstawienie w roli lidera Mrocznej Ligi Sprawiedliwości.

Hellblazer


36.  Garth Ennis i inni – Punisher MAX

Frank Castle od zawsze różnił się od standardowych herosów Marvela. Bezkompromisowe metody walki z przestępczością, militaryzm i kultowa czaszka na piersi zdecydowanie odcinały go też od współpracy z nimi - większość trykociarzy uznawała go nawet za równego łotrom i tylko z racji tego, że od czasu do czasu był przydatny, żadna z supergrup nie przyleciała po niego w pełnej obsadzie i nie załomotała nocą w drzwi. Garth Eninis w ramach serii wydawniczej Marvel MAX kreuje jeszcze bardziej brutalny i morderczy obraz Franka Castle'a. W tej wizji działa on jeszcze brutalniej, solidnie częstując ołowiem rozmaite organizacje przestępcze, nie dając im szans na złapanie oddechu. Punisher MAX to cykl dla ludzi rozsmakowanych czarnym humorem, którym nie przeszkadza przemoc, spora ilość krwi i flaków z domieszką seksu i wulgarności.. Ennis unika przesady, choć pozwala sobie na pewne przerysowania. Jego Punisher to człowiek bez zahamowań w swoich działaniach, ale też będący osobą daleką od typu tępego osiłka z giwerą. Jeżeli ktoś pragnie poznać Punishera z jego najciekawszej strony, niech sięga po ten cykl i pozostałe historie scenariusza Gartha Ennisa. Scenarzysta znakomicie wyczuwa tę postać i z drugoplanowego antybohatera tworzy postać złożoną i niełatwą do zaszufladkowania.

Punisher Max


 35. Frank Miller, Lynn Varley- 300

W historii ludzkości wielokrotnie zdarzało się, iż garstka śmiałków broniących swego przyczółka stawiała skutecznie czoła przeważającej sile wroga. Synonimem takiej defensywy jest obrona termopilskiego wąwozu przez grupę trzystu Spartan pod wodzą Leonidasa przed perskim najeźdźcą. Ich legendarny heroizm zainspirował Franka Millera i Lynn Varley do stworzenia jednego z najbardziej klimatycznych komiksów historycznych o dość prostym tytule 300. Miller jest mistrzem budowania nastroju będącego wręcz afirmacją męskości, swego rodzaju osobistą spowiedzią wojownika - co widoczne jest nie tylko w tym komiksie, ale również w tytułach związanych z superbohaterami. Miller tworzy też ciekawy kontrast - surowi i wyćwiczeni Spartanie z charyzmatycznym i twardym jak głaz Leonidasem na czele kontra błyszczący i bardziej efekciarscy niż efektywni Persowie pod wodzą egzotycznego i nienaturalnego Xerxesa. Oto opowieść wojenna o trzech setkach żołnierzy wartych więcej niż wielotysięczna armia, udowadniają, że walka to nie sprzęt i przewaga liczebna, a hart ducha i dyscyplina.

300


 34. John Wagner, Colin MacNeil – Sędzia Dredd: Ameryka

Jakiż byłby to ranking bez Sędziego Dredda? John Wagner i Colin MacNeil w komiksie Sędzia Dredd: Ameryka nie tylko zgrabnie ujmują najważniejsze elementy świata tytułowej postaci, ale też rozprawiają nad społecznymi ideami takimi jak sprawiedliwość czy wolność. Jakby tego było mało, dostajemy przepiękną miłosną historię pozbawioną egzaltowanych wyznań i pseudo-romantycznego melodramatyzmu. Dobrotliwy i budzący sympatię chłopak, Benny Beeny, zakochuje się w swojej sąsiadce imieniem Ameryka, która jest dość buntowniczą małolatą. Po latach, gdy osiąga wiele jako artysta sceniczny, spotyka ją ponownie. Ta jednak należy do organizacji pragnącej obalić rządy sędziów, lecz mimo to serce Benny' ego znów zaczyna bić mocniej, co niesie za sobą poważne konsekwencje dla obojga. Ameryka jest też dowodem przeczącym tezie, że Dredd to osobnik o ciasnych horyzontach, nadrabiający wyszkoleniem i bezwzględnością wszelkie ludzkie odruchy. Co nie znaczy, że Wagner zrobił z niego dobrodusznego dzielnicowego rozdającego lizaki dziatwie - Dredd to surowy i sprawiedliwy stróż porządku, który wie, kiedy być złym, a kiedy dobrym gliną.

Sędzia Dredd Ameryka


 33. Jason Aaron, R.M. Guéra - Skalp

Kultura masowa narzuca nam dość naiwny stereotyp współczesnego Rdzennego Amerykanina - według niej, jest to poczciwy człek kultywujący swą tradycję, żyjący przeszłością i czasami, w których dumnie władał amerykańską ziemią. Jak to bywa jednak z wygodnymi obrazkami dla szerszej publiki - jest to fałsz i uogólnienie. Jason Aaron w swoim Skalpie pokazuje prawdziwe realia indiańskich rezerwatów i kondycję samej indiańskiej ludności. Zamiast urokliwych skansenów, otrzymujemy kasyna, które często są podstawową formą utrzymania ogołoconych z godności plemion. A jako że hazard to dość psotna sztuka, idą za nim wszelakie patologie. Bohaterowie stworzeni przez twórcę Bękartów południa są w pełni z krwi i kości. Bezwzględny Lincoln Czerwony Kruk, nieodgadniony Catcher, buntowniczy Dino czy wreszcie główny bohater - Dashiell Zły Koń - który tylko z pozoru jest bitnym i gwałtownym zabijaką. Wszyscy oni są magnesem, który nie tylko przyciąga, ale i skłania do refleksji nad ludzką naturą. Skalp łączy kryminalne klimaty z indiańską mitologią - surrealistyczne widoki pojawiają się od czasu do czasu, a prace łównego rysownika R.M. Guéra są istnym mistrzostwemn zarówno w ukazywaniu przyziemnych spraw rezerwatu Praire Rose, jak i podczas chwil podniosłych i naznaczonych mistyką.

Skalp


32. Moebius - Garaż hermetyczny

Jeśli ktoś sądzi, że Indiana Jones widział dużo, niech zapozna się lepiej z postacią majora Grubera. Moebius, a właściwie Jean Giraud, przekracza w Garażu hermetycznym wiele granic - jego postać to barwny dżentelmen, niestroniący od fantasmagorycznych przygód, ale jednocześnie niebędący przykładem postaci, której nigdy nie nazwalibyśmy szaleńcem. Niesamowite rysunki Moebiusa przedstawiają psychodeliczne, deliryczne i przy tym wszystkim również klasyczne i znakomite warsztatowo obrazy będące dowodem na to, że nie tylko Anglosasi świetnie czują się w zachodnim komiksie.

Garaz Hermetyczny


31. David Petersen – Mysia Straż

Średniowiecze to epoka kojarząca się dość ponuro - i na nic wszystkie bajki o rycerzach i księżniczkach. Podobnie rzecz ma miejsce z uroczymi gadającymi zwierzątkami. David Petersen pozwolił sobie zaryzykować i umieścił sympatyczne kreskówkowe myszy w realiach wieków średnich, z całą ich egzotyką. Urocze gryzonie chwytają za broń sieczną oraz obuchową i ruszają w bój z rozmaitymi przeciwnikami, będącymi również przedstawicielami świata zwierząt. Idąc tym tylko tropem, łatwo można popaść w niesmaczną makabrę i przesadę. Petersen zdołał zachować balans, tworząc wciągającą przygodę i ilustrując ją w piękny i kunsztowny sposób. Oto baśń dla nieco starszych czytelników, którzy zatęsknili za opowieściami z dzieciństwa, ale nie potrafili cieszyć się już z tego, co niegdyś kochali. 

Mysia Straż

  30. Ed Brubaker, Greg Rucka, Michael Lark – Gotham Central

Gotham City to niejako synonim podłej, żarłocznej metropolii, będącej uosobieniem miasta-demona. Na straży stoi wprawdzie sam Batman i jego poplecznicy, ale naprzeciw niego mamy Jokera i całą ferajnę z Arkham. Nie wspominając o drobniejszych łotrzykach i kilku gangach. Na szczęście w cieniu działań Mrocznego Rycerza działa specjalny Wydział Poważnych Przestępstw gothamskiej policji, zajmujący się sprawami ekstraordynaryjnymi. Ten, kto pomyśli, że w jego skład wchodzą gliniarze rodem z głośnych filmów policyjnych, ten będzie w błędzie - funkcjonariusze WBB to dość zwyczajne osoby, co nie znaczy, że nie są w stanie stawić czoła Two-Fce'owi czy Szalonemu Kapelusznikowi. Brubaker i Rucka podzielili się scenariuszem - jeden odpowiada za zmianę dzienną, drugi - za nocną. Daje to ciekawy dysonans, niedzielący jednak skrajnie obu zespołów. Większą część serii ilustrował Michael Lark, potrafiący pokazać Gotham z jego bardziej niebezpiecznej strony i z perspektywy innej niż Jaskinia Nietoperza. A gdzie sam jej rezydent? Batman czasem się przewija, lecz przez większą część policjantów jest traktowany jak niechciany członek rodziny, który jednak od czasu do czasu się przydaje. Oderwanie od Wayne'a i wyróżnienie bezkompromisowych glin jest naprawdę świetnym zabiegiem czyniącym z tego komiksu pozycję obowiązkową zarówno dla fanów Batmana, jak i dobrych kryminałów.

Gotham Central


 29. Neil Gaiman, Dave McKean - Czarna orchidea

Neil Gaiman w swoich dziełach ukazuje mrok w niezwykły sposób, nieco baśniowy, mistyczny, a przez to bardziej niepokojący niż ten nacechowany brutalnością i dosłownością. Dave McKean z kolei to człowiek rozumiejący swą powinność w sposób znacznie szerszy niż przeciętny ilustrator - nie ogranicza się on do samego ołówka, a tworzy kolaże, będące połączeniem rzeźby, fotografii i wielu innych rozmaitych sztuk plastycznych. Nic dziwnego, że współpraca obu panów od lat jest tak sukcesywna - rozumieją się oni lepiej niż wieloletni towarzysze broni, a synteza ich twórczości rodzi właśnie takie perełki jak Czarna Orchidea. Historia ma miejsce w klasycznym świecie DC, a tytułowa Czarna Orchidea to dość wyjątkowa superbohaterka. Jej historia wydaje się być zbyt hipnotyczna, aby mogła być realna. Oniryczna, nieco melancholijna opowieść o poszukiwaniu własnej tożsamości i przeszłości, które lepiej zostawić w odmętach niepamięci.

Czarna Orchidea


28. Will Eisner - Umowa z Bogiem

Willa Eisnera nie trzeba przedstawiać - wystarczy wspomnieć, iż najbardziej prestiżowa nagroda w świecie komiksu nosi jego nazwisko. Twórca Spirit nie tworzył wprawdzie wiele w klimatch superbohaterskich, jednak jego wpływ na komiks jest nieoceniony. Umowa z Bogiem to zbiór trzech historii rozgrywających się przy ulicy Dropsie Avenue w Nowym Jorku. Czas akcji jest dość szeroki, najczęściej obejmujący lata 20. i 30. Przewijający się przez czynszowe kamienice ludzie wielu narodowości, wielkie i drobne podłości, relacje między ludźmi, które wahają się od otwartej nienawiści do skrytej miłości i klimat świata, który przeminął. Wyraźnie nakreśleni bohaterowie, niekiedy epizodyczni, niekiedy zostający na dłużej, nie są obojętni, a ich losy są nader ludzkie i bez przejaskrawień. Wszystko to zilustrowane niesamowitymi rysunkami Eisnera, wyprzedzającymi swoją epokę, a zarazem stanowiącymi kwintesencję jego pionierskiego stylu. Cóż więcej rzec - trzeba poznać rękę mistrza!

Umowa z Bogiem


27. Brian Azzarello, Eduardo Risso – 100 naboi

Brian Azzarello czuje się znakomicie w kryminalnych klimatach, co świetnie pokazuje jego spojrzenie na klasycznego złoczyńcę DC Comics w tytule Joker. Prawdziwy kunszt widać jednak w dziele stworzonym z Eduardo Risso - 100 naboi. Agent Graves pomaga ludziom w sposób niecodzienny, dając im zamiast ryby wędkę. Ludziom, którzy doznali wielkiej straty i krzywdy wręcza neseser z pistoletem i setką naboi, pokazując przy tym fotografię tego, kto najbardziej winny jest ich cierpienia. Nie muszę wspominać, że pociski są absolutnie nie do wykrycia, a ci, którzy dokonują za ich pomocą sprawiedliwości, nie wydają się być mściwymi mordercami, a wykonawcami woli Temidy. Komiks stawia tym samym pytanie o sprawiedliwość i sposoby jej egzekwowania - czy samosądy to zjawisko, które należy potępiać czy wprost przeciwnie - same w sobie są zbrodniami? Pod działaniami Garvesa kryje się jednak coś więcej...

100 naboi


 26. Don Rosa – Życie i czasy Sknerusa McKwacza

Życie i czasy Sknerusa McKwacza Dona Rosy to jedna z najlepszych biografii i w ogóle komiksów, jakie czytałem. Scenariusz jest oparty na schemacie od pucybuta do milionera - oto młody kaczor ze Szkocji zaczyna jak czyściciel obuwia na ulicach Glasgow, tam też zarabia swą pierwszą, legendarną dziesięciocentówkę. Młodziutki Sknerus trzymający w rękach chłodną monetę wie, że to nie koniec i stać go na wiele więcej. I tak autor rzuca nas w wir przygód najbogatszego kaczora Kaczogrodu, przenosząc nas od ogarnietego gorączką złota Klondike, poprzez sawanny Czarnego Lądu, aż po australijskie stepy. Życie Sknerusa nie jest jednak wyłącznie pasmem sukcesów i udanych inwestycji - kaczor niejednokrotnie upada, stając na skraju bankructwa. Opowieść zawiera też w sobie dużo ciepła, ale też goryczy - główny bohater wszak nie jest typem dobrodusznego i hojnego mecenasa, co odczuwa dość mocno jego otoczenie. Biografia jednej z klasycznych postaci kultury popularnej, łączy w sobie treści zrozumiałe dla młodego odbiorcy i takie, dzięki którym lektura ta będzie interesująca dla nieco starszego czytelnika.

Życie i czasy SKnerusa McKwacza


25. Mark Waid, Alex Ross – Kingdom Come - Przyjdź królestwo

Przyjdź Królestwo ilustracji Alexa Rossa i pióra Marka Waida opowiada o herosach, którzy przekroczyli pewne granice - te dotyczące tożsamości, roli w społeczeństwie i samego człowieczeństwa, które w niektórych momentach jest dość ulotne. Oto w wyniku pewnego incydentu Superman traci swe społeczne poparcie na rzecz młodszego pokolenia superbohaterów. Generacji, która nie przebiera w środkach, gotowej do ostateczności w kwestii rozwiązywania problemów ze złoczyńcami. Sęk w tym, że ich radykalne metody z biegiem lat zaszły za daleko, co widać jasno w ofiarach wśród ludności cywilnej. Widząc hulanki młokosów Supek i stara gwardia wracają - nie są jednak w pełni zjednoczeni. Mroczny Rycerz ma swoją filozofię, co sprawia, że nie otrzymujemy kolejnej opowieści z przewidywalnym finałem, a kolejna sprzeczność interesów między dwoma herosami DC nie będzie dała się rozwiązać podwórkową bójką. Nie można zapomnieć o popisach mistrza Rossa - jego superbohaterowie prezentują się niczym antyczni bogowie, w pełnej chwale, majestacie, tak bardzo kontrastując z pokoleniem juniorów, którym bliżej do szkolnej łobuzerki z supermocami. Dzieło ikoniczne i epokowe - najlepszy przedstawiciel Elseworlds, jakie stworzyło DC.

Przyjdź Królestwo


24. Otomo Katsuhiro - Akira

Akira to jeden z tytułów japońskiej sztuki komiksowej, który poznać należy w pierwszej kolejności. I to nie tylko dlatego, że jest to po prostu znakomita opowieść. Otomo Katsuhiro pokazuje nam historię nastolatka należącego do motocyklowego gangu, który pechowym dla siebie splotem wydarzeniem w wyniku wypadku trafia pod opiekę pewnych sił, które przy okazji rehabilitacji młodzieńca dodają mu nieco bonusów. W ich efekcie Tetsuo otrzymuje wachlarz umiejętności, czyniących z niego naprawdę potężną jednostkę. Jak głosi porzekadło - z wielką mocą idzie wielka odpowiedzialność - czego nastolatek zdaje się nie rozumieć. Akira to dzieło wielopoziomowe; ukazuje postnuklearny lęk Japończyków, jednocześnie przedstawiając ich technologiczne ambicje i specyfikę społeczeństwa. Nie jest to z pewnością szkolna opowiastka o grupce przyjaciół. Wizja mangaki zainspirowała Katsuhiro Otomo, który stworzył jeden z najbardziej uznanych obrazów anime. 

Akira


23. Alan Moore, Steve Bissette, John Totlemon - Saga o potworze z bagien

Nie każdy tytuł osiąga od początku sukces - musi nadejść odpowiedni autor, aby wynieść go na szczyt. Saga o Potworze z Bagien stworzona została przez niezapomnianego Lena Weina i Berniego Wrightstona, lecz jej sukces miał nadejść wraz z runem Alana Moore' a. Twórca zmienił całkowicie podejście do tej postaci: skupił się na psychice i wnętrzu tytułowej postaci będącej w istocie człowiekiem niefortunnie zamienionym w bestię. Przepiękne rysunki zachwycają szczegółowością fauny i flory otaczającej głównego bohatera. Udział northamptońskiego artysty nadał rozpęd serii, lecz nie umniejszajmy wkładu pomysłodawców - dali oni życie wspaniałej postaci, której losy mogły potoczyć się zgoła inaczej, gdyby nie ich praca i odpowiednie ukierunkowanie postaci.

Saga o potworze z bagien


22. Brian K. Vaughan, Fiona Staples - Saga

Brian K. Vaughan to jedno z najgłośniejszych nazwisk komiksu ostatnich lat, głównie za sprawą Sagi. Opowiada ona o losach pary kochanków, lecz nie byle jakich, a będących po dwóch stronach zwaśnionych konfliktów i na dodatek połączonych potomkiem, a raczej potomkinią. Niby nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że rzecz ma miejsce w kosmicznych realiach, a para staje się obiektem zainteresowania obu zwaśnionych stron. Narratorem jest ich córka, która niekiedy z ironią opisuje dzieje swoich rodziców. Rysunki Staples bywają skromne, lecz w swej prostocie ukazują najlepiej głębię historii Vaughana, nie odwracając uwagi od istoty tego dzieła. Cykl słusznie nagradzany Eisnerami i zapewne na stałe wpisujący się w kanon komiksu.

Saga



 21. Frank Miller, David Mazzucchelli – Batman: Rok Pierwszy

Pierwsze dni działalności herosa nie opiewają zbyt wieloma sukcesami. Oto pojawia się na mieście ubrane w dziwny strój indywiduum, które bez aprobaty władz (a często przeciw nim) wymierza sprawiedliwość. Batman- Rok Pierwszy, jak sama nazwa wskazuje, mówi o pierwszych dwunastu miesiącach działalności Mrocznego Rycerza. Frank Miller nie dał młodemu Wayne'owi szans na spektakularny start - włodarze Gotham nie należą do najuczciwszych, komisarz Loeb uważa Batmana za przestępcę, a sami kryminaliści jeszcze nie do końca wiedzą kim on jest. Podskórny odruch strachu przed herosem nie został jeszcze więc wyrobiony, co pozwala im hulać w najlepsze. Równolegle do działań herosa karierę w Gotham zaczyna Jim Gordon - glina, który wyznaje nieco ine zasady, niż jego skorumpowani koledzy po fachu. Obaj dostają tęgie lanie, ale też obaj za każdym razem się podnoszą, pragnąc naprawić staczające się miasto. Duet Miller-Mazzucchelli pokazał, na co go stać - Batman- Rok Pierwszy jest jednym z najważniejszych dzieł w historii Obrońcy Gotham i jednym z najlepszych opowieści o początkach superbohatera w ogóle. 

Batman Rok piwerwszy

20. Tom King, Gabriel Hernandez Walta - Vision

Postać Visiona wydawnictwa Marvel od zawsze wydawała mi się nieco miałka. Posiadał on swoje dobre okresy, a scenarzyści mieli na niego pomysł - sęk w tym, że zawyczaj zdawał się niedokończony. Romans ze Scarlet Witch zosta łzerwany Upadkiem Avengers, a jego powiązania z Ultronem i kwestia człowieczeństwa nigdy nie rozwinęły w pełni skrzydeł. Tom King w swej dwunastoczęściowej serii Vision ukazał zupełnie nowy i wyczekiwany obraz tego bohatera, a właściwie to całej rodziny syntezoidów. Scenarzysta poruszył w niej wątek człowieczeństwa, życia sztucznego organizmu w społeczeństwie i relacji rodzinnych między, bądź co bądź, robotami. O komiksie tym było głośno i zapewne nie będzie to sezonowy hit. Otwiera on nową kartę w historii Marvela - obok wielu świetnych historii właśnie zrównała się z powieściami Dicka i delikatnie porusza istotne wątki filozoficzne.

Vision Vol 2 1


 19. Frank Miller, David Mazzucchelli – Daredevil: Odrodzony

Postać Daredevila zawsze była dla mnie wyjątkowa - po wielu potężnych ciosach, jakie zainkasował od losu, potrafił podnieść się i prowadzić zarówno udane życie prywatne jako wzięty prawnik, jak i skutecznie odgrywał pełnił rolę herosa. Daredevil: Odrodzony Franka Millera i Davida Mazzucchelliego to najcięższa próba, jaką przeszedł swoim życiu Matt Murdock. I to na wielu płaszczyznach. Machina mająca zniszczyć życiu prawnika i superbohatera rusza, gdy jego była miłość, Karen Page, uzależniona wówczas od narkotyków i znana z kilku niszowych produkcji porno, sprzedaje informacje o tożsamości Daredevila za upragnioną działkę. Kingpin, do którego dociera ta informacja, wykazuje się tu tytaniczną cierpliwością. Powoli, acz sukcesywnie destabilizuje prywatne życie Matta, co w konsekwencji doprowadza do jego niemal całkowitego upadku, zarówno pod względem superbohaterskim, jak i osobistym. Bez swej ostoi cywilnego życia heros traci grunt pod nogami, a jego inteligencja i nadzwyczajne zdolności nie pomagają mu w obliczu nawałnicy, jaką wyszykował mu Wilson Fisk. Rysunki Mazzucchelliego, w tym otwierające poszczególne zeszyty plansze są przepełnione bólem, symboliką i szaleństwem, o które niemal ociera się bohater. 

Daredevil Odrodzony


18. Darwyn Cooke – Nowa granica

Historię komiksu dzielimy na kolejne ery, z których każda niesie za sobą zmiany i nowych bohaterów, charakteryzując się określonymi cechami. Dziś część dzieł z początkowych epok jest dla przywyczajonego do większego realizmu czytelnika niestrawna, lecz są dzieła, które przenoszą najlepsze treści minionych epok w nieco nowocześniejszy sposób. Do takich należy Nowa granica Darwyna Cooke'a. Historia ma miejsce w pierwszych latach działalności herosów DC Comics, zanim ci jeszcze sformowali Ligę Sprawiedliwości. Autor nie zarzuca nas ciągłym dynamizmem i pozwala na rozwój postaci, wśród których prym wiodą takie postaci jak Marsjanin Łowca i John Henry. Autor nie zwiesza herosów w historycznej próżni - zamaskowani bohaterowie muszą zmierzyć się nie tylko z ogromnym zagrożeniem, ale i z nieufnością tłumów oraz państwa odurzonego erą makkartyzmu. Cooke składa nostalgiczny hołd bohaterom DC, którzy zostali nieco przyćmieni przez najjaśniejsze gwiazdy wydawnictwa - ot choćby Straceńcy czy Czarne Jastrzębie to dowód na to, że do napisania wspaniałej opowieści nie zawsze potrzebni są superludzie.

Nowa granica


17. Alan Moore, Kevin O'Neill – Liga Niezwykłych Dżentelmenów

Grupa o przewspaniałej nazwie Liga Niezwykłych Dżentelmenów to zespół niezwykły - nie należą do niej bowiem pompatyczni herosi rodem z USA, a bohaterowie literatury XIX i XX wieku. Alan Moore wrzucił do jednego kotła między innymi Kapitana Nemo, Minę Harker i Allana Quatermaine'a tworząc zespół równie skuteczny, co kolorowy. Twórca pokazuje tu swój kunszt i wiedzę z różnorakich dyscyplin - ilość odniesień jest ogromna i przeczytanie komiksu tylko jeden raz zakrawa wręcz na bluźnierstwo. Styl Kevina O'Neilla idealnie oddaje nastrój, jaki panuje w komiksie: odrobina groteski, mgiełka szalonej przygody i czar minionych dekad. Do głównej opowieści dochodzą dwie serie poboczne; pierwsza z nich opowiada o losach córki Kapitana Nemo, druga zaś - o dalszych losach pozostałych członków Ligi. Wszystkie jednakowo wyśmienite i warte polecenia, grające kulturowymi motywami, nad którymi odkryciem warto spędzić trochę czasu.

Liga Niezwykłych Dżentelmenów


 16. Grant Morrison, Frank Quitely – All- Star Superman

Postać Człowieka Ze Stali jest w takim stopniu ikoniczna, iż aby stworzyć ciekawe dzieło z jego udziałem, trzeba całkowicie popuścić wodze fantazji albo przedstawić go w kanoniczny sposób, lecz tak, by nie popadać w pompatyczne i infantylne treści. All- Star Superman duetu Morrison-Quitely jest dziełem, które nie zmienia wizerunku Supermana w żaden sposób - to nadal ten sam superbohater o wielkiej charyzmie i poczuciu sprawiedliwości, ale pozwala mu na nieco swobodniejszy lot. I ostatni, gdyż w wyniku pewnych wydarzeń Kal-el umiera od tego, co czyniło go kuloodpornym i niepokonanym - energii słonecznej. Morrison nie daje jednak łajdacko w czerep Supermanowi, a daje mu się pożegnać i złożyć ukłon światu, który przyjął sierotę z dalekiej, nieistniejącej już planety. Quitley z kolei tworzy dumne, przepiękne widoki, w pełni zadowalające nawet tych, którzy na widok litery S i czerwonej peleryny przewracali oczami. 

All Star Superman


 15. Brad Meltzer, Rags Morales – Kryzys tożsamości

Wydawnictwo DC miało w swojej historii kilka Kryzysów - można być rzec, że nieskończenie wiele. Niemal wszystkie cechowały się wielkim rozmachem, poważnymi reperkusjami i istnymi stadami postaci. Kryzys tożsamości ma nieco inną formę: intymną, tajemniczą i naznaczoną o wiele mniejszą skalą. Oto ginie żona Elongated Mana, Sue Dibny, uwielbiana przez wielu i urocza kobieta na dodatek jest w ciąży - morderca jest więc podwójnie napietnowany. Cały superbohaterski światek łączy siły, aby wykryć, kim jest niezidentyfikowany zabójca, w czasie działań nie myśląc nawet o żadnym kompromisie. Sytuacja zaczyna się coraz bardziej komplikować, gdy do pani Dibny dołączają kolejni bliscy herosów. Szerzenie sprawiedliwości zaczyna zamieniać się w osobistą krucjatę, przy której okazji wychodzą na jaw dość niewygodne i mroczne dla wielu superbohaterów fakty. Meltzer stworzył istną ucztę psychologiczną - pokazał, do czego zdolni są herosi w obliczu bardziej skoncentrowanego na nich i ich bliskich zagrożenia. Nie zdejmuje on ich tym z piedestału, ale pokazuje niedoskonałości. Rags Morales również wykonał kawał solidnej roboty - chwilę załamań bohaterów prezentują się o wiele dramatyczniej niż momenty, w których zbierają cięgi od kolejnego superłotra, obnażając prawdziwe słabości superludzi.

Kryzys Tozsamosci


14. Masamune Shirow- Ghost in the Shell

Cyberpunk to gatunek literacki powstały na przestrzeni lat 70. i 80., a za jego ojca uznaje się Williama Gibsona. Jednak to, jak jest ukazywany dzisiaj, zawdzięcza takim twórcom jaka Masamune Shirow - twórca legendarnej mangi Ghost in the Shell. Dzieło to szerzej znane jest jako animacja, lecz pierwowzór wnosi naprawdę wiele do filmowej treści. Shirow bowiem jest autorem postrzegającym cyberpunk nie jako opowiastki o cyborgach i latających samochodach, a patrzy na niego z dość filozoficznej strony, co czyni z lektury przyjemne, lecz wymagające dzieło. Mangaka stawia tu wiele ważnych pytań o człowieczeństwo, przewiduje kilka zjawisk związanych z internetem, które dziś dopiero zaczynają kiełkować - co napawa przerażeniem - a także nie boi się obok policyjne akcji wplatać wątków polityczno-społecznych. Kolejne dwa tomy nie są bezpośrednią kontynuacją pierwszej części, ale utrzymują wysoki poziom. 

ghost in the shell


13. Garth Ennis, Steve Dillon - Kaznodzieja

Duchowni w popkulturze nie zawsze są natchnionymi pasterzami ludu głoszącymi nauki Chrystusa. Pozwolę sobie nawet stwierdzić, że tych, którym na bakier ze złożonymi ślubami, jest znacznie więcej. Do tych drugich właśnie zalicza się Jesse Custer, tytułowy bohater Kaznodziei Gartha Ennisa i Steve'a Dillona. Zostaje on obdarzony potężną mocą zwaną Genesis - efektem miłości przedstawicieli Piekła i Nieba, która równa jest potędze samego Boga. Kontrowersyjna fabuła, brak jakichkolwiek zahamowań i wspaniale prowadzona powieść drogi sprawiają jednak, że to, co mogłoby być profanacją i prymitywną obrazą religii, staje się solidną porcją czarnego humoru bez politycznej poprawności. Kreska nieodżałowanego Steve'a Dillona w całej swej dosłowności tworzy groteskowy obraz Stanów Zjednoczonych, które przemierza trójka towarzyszy i to w nielichym celu, bo odnalezienia samego Boga.

Kaznodzieja


12. Kurt Busiek, Alex Ross - Marvels

Jak przedstawić historię superbohaterów, w której właściwie brak superbohaterów? No może nie absolutny brak, ale na pewno nie grają oni głównych ról i nie są nawet narratorami opowieści. Marvels Busieka i Rossa opowiedziane jest z perspektywy reportera śledzącego losy herosów Marvela. Oto z morskich głębin wyłania się Namor, po nim naszym oczom ukazuje się bohaterski Kapitan Ameryka i tak dalej... Opowieść kończy się na śmierci Gwen Stacy, ujmuje ona jednak spory okres w historii uniwersum Marvela w zgrabny i pomysłowy sposób - czytelnik przenosi się niemal dosłownie w realia świata wykreowanego przez Stana Lee i Jakca Kirby'ego, obserwując pierwszy skład Avengers, drżąc przed majestatycznym Galactusem i czuje napiętą atmosferę wykluczenia i nienawiści do mutantów. Nie muszę chyba wspominać, że ogromne wrażenie robią prace Alexa Rossa, który łączy w sobie klasykę The Kinga z malarstwem we własnej niesamowitej wizji klasycznych superbohaterów. Komiks ten jest też ogromnym hołdem dla kluczowej dla komiksu ery, gdy herosi byli jeszcze młodzi, a ich pozycja na rynku nie zwiastowała obecnej potęgi.

marvels


11. Pierwotny Scenarzysta, Mick Anglo, Neil Gaiman, Alan Davis i inni - Miracleman

Miraclemanie usłyszałem pierwszy raz nie przy okazji recenzji czy artykułu dotyczącego fabuły tegoż komiksu, a natrafiając na informacje o jego skomplikowanych losach związanych z prawami autorskimi. Warto je poznać choćby ze względu, iż przewijają się tam nazwiska takie jak Moore, Gaiman i McFarlane, ale nie należy przy tym zapominaćże komiks ten to dzieło bardzo ważne. Miracleman był bowiem zapowiedzią czegoś, co kilka lat później dokonali Strażnicy - wyniesienia komiksu superbohaterskiego z oparów infantylizmu i banału, nadania mu mroczniejszych, bardziej wiarygodnych i zdecydowanie ambitniejszych barw. O czym opowiada historia? Oto reporter Mike Moran w chwili zagrożenia wypowiada nawiedzające go w snach słowo „Kimota”, które zamienia go miejscami z potężnym Miraclemanem. Ten rozprawia się z przestępcami, ale swym pojawieniem zmienia wszystko - nie tylko w życiu Morana. Okazuje sięże nie on jeden miał „w sobie” naładowane mocą alter ego, a poza Ziemią istnieją cywilizacje niezwykle zainteresowane jego personą. Moore, tutaj tytułujący się mianem z Pierwotnego Scenarzysty z szacunku do twórcy Mircalemana, Micka Anglo, tworzy coś epokowego, niejednoznacznego i zmuszającego wręcz do zastanowienia się nad ideą superbohatera w naszym świecie. Na łamach komiksu dzieją się również wydarzenia, których nie sposób szukać w komiksach z udziałem masek i peleryn - naturalistycznie ukazany poród czy bezlitosna zagłada Londynu to najlepsze tego przykłady. Miracleman nie wpłynął na komiks tak silnie, jak Strażnicy, lecz uzupełnia pewne kwestie w późniejszym dziele Moore'a. Warto nadmienić, że kontynuacją zajął się Neil Gaiman - oczywiście za zgodą Pierwotnego Scenarzysty.

Miracleman

10. Alejandro Jodorowsky, Moebius – Incal

Space opera to gatunek jakby stworzony dla powieści graficznych. Pewnie usłyszę sprzeciwy, że film ma znacznie więcej możliwości ekspresji niż nawet najlepszy rysunek, ale zaraz mogę podsunąć pod nos krytykantom Incala Jodorowskiego i Moebiusa. Historia opowiada o losach nieporadnego detektywa, Johna Difoola, w którego ręce trafia potężny artefakt zwący się właśnie Incal. Jodorowski i Moebius wykreowali obraz wszechświata szalonego i kolorowego, pełnego ukrytych znaczeń, wizji, których zrozumienie przychodzi po kolejnym go przeczytaniu. Artyści nie stawiają sobie żadnych ograniczeń - Incal jest pomnikiem nieokiełznanej wyobraźni Jodorowskiego wizualizowanej przez tworzącego z pasją Moebiusa. Przy lekturze tegoż komiksu polecam seans muzyczny takich wybranych utworów artystów jak Led Zeppelin, Jimi Hendrix czy Jefferson Airplane. Coś niesamowitego.

incal


9. Frank Miller- Sin City

Moja fascynacja Frankiem Millerem zaczęła się właśnie od sagi Sin City. Klimat krwistego, czarnego kryminału, groteska, brutalność, ciężka atmosfera i postacie, o których nie można powiedzieć, że są bezbarwne. Stylistyka rysunków również robi swoje - czerń i biel przeplatana z rzadka i nie w każdej historii jedynie kilkoma kolorami podkreśla surowość wizji Millera. Sama seria nie ma głównej osi fabularnej - jest to raczej zbiór luźno powiązanych opowieści, w których występują powiązane ze sobą postacie. Nieokrzesany i twardy jak głaz Marv, ostatni sprawiedliwy glina Hartigan i borykający się z ciągłymi problemami Dwight McCarthy - ich znamy choćby z filmu. Obydwie adaptacje dobrze oddają nastrój powieści graficznej, lecz są jedynie fragmentem brudnego świata scenariusza i rysunku Franka Millera. Pełnię smaku poznamy, czytając komiks.

Sin City


8. Alan Moore, David Lloyd V jak Vendetta

Wielka Brytania kojarzy się nieodłącznie z monarchią przemiłej Elżbiety II, ale od słynnego Roku 1984 Orwella łatwo wyobrazić sobie tam ustrój, któremu daleko do regalistycznej tradycji. Alan Moore i David Lloyd tworzą zupełnie inną, choć równie mroczną wizję Albionu pod rządami totalitarystów, którzy jednak trafiają na groźnego przeciwnika. Komiks zaczyna się momentem poznania młodocianej Eve, która - delikatnie mówiąc - łamie konwenanse. Z opresji ratuje ją jednak dość ekscentrycznie zachowujący się zamaskowany jegomość, tytułujący się V. Szybko okazuje się, że ma on niezwykle ambitne plany względem Wielkiej Brytanii. V jak Vendetta to ciekawa dystopia, w które Moore daje nieco upust swym poglądom, lecz nie znaczy, że atakuje nimi niczym niszowa, skrajna gazetka z lewa lub prawa. Potępia on w swym komiksie totalitaryzm i ślepe posłuszeństwo władzy. Pochwala za to śmiałe dążenie do zmian - nawet tych osiągniętych drogą rewolucji. 

V jak Vendetta


7. Grant Morrison, Dave McKean – Batman: Azyl Arkham

Gdy spotykają się takie osobowości jak Grant Morrison i Dave McKean, możemy być pewni, że ich wspólna praca nie będzie przeciętnym komiksem. Batman: Azyl Arkham to komiks opowiadający o bodaj najtrudniejszej batalii, jaką stoczyć musiał Mroczny Rycerz. Oto Joker i cała menażeria Arkham bierze we władanie ów przybytek, rzecz jasna prowokując Batmana do konfrontacji. Heros wie jednak, że jego misja nie polega wyłącznie na walce z podopiecznymi Azylu, a zderzeniu z samym sobą. Sugestywne działania Jokera mają najwyraźniej udowodnić, iż Bruce Wayne to nie heros i defensor miasta, a kolejny szaleniec. Morrison miesza fabułę z retrospekcjami dotyczącymi Amadeusza Arkhama, założyciela szpitala i człowieka, który również nie należał do przeciętniaków. W pewnym momencie wszystko się zazębia, a tymi, którzy zdają się w tym wszystkim najbardziej szaleni, są autorzy. Patrząc na pierwotny scenariusz szkockiego scenarzysty, który został częściowo ułagodzony przez McKean'a, można dojśc do wniosku, iż Joker to całkiem ułożony koleżka. Morrison bawi się symboliką, ukrytymi znaczeniami oscylując na granicy poczytalności i szaleństwa, zaś plansze McKean'a zdają się zawieszać różnice między przeszłością a teraźniejszością. Jest to lektura dla kogoś, kto preferuje bardziej ludzką, mroczną stronę Batmana i nie boi się zanurzyć w otchłań obłędu.

Azyl Arkham


6. Warren Ellis, Darick Robertson - Transmetropolitan

Spider Jerusalem - samo imię i nazwisko głównego bohatera Transmetropolitan Ellisa i Robertsona przykuwa uwagę. Komiks osadzony w niedalekiej przyszłości trącącej nieco cyberpunkiem, ze wszystkimi jego cechami charakterystycznymi - od kultu nowoczesnej technologii, po moralne zepsucie i kosmopolityzm. Jerusalem prowadzi cykl felietonów w piśmie „The Word” o tytule „Nienawidzę tego miejsca”, w których porusza rozmaite kwestie: od religii po wybory prezydenckie. Jerusalem nie bawi się w delikatność - zadaje ciosy w każdą stronę i nie są to bynajmniej lekkie uderzenia. Bohater Ellisa jest bowiem kimś w rodzaju legendy dziennikarstwa gonzo - Huntera S. Thompsona. Równie bystry umysł i równie wielka słabość do wszelakich używek. Transmetropolitan obecnie jest bardzo aktualnym komiksem. Bliżej nam do czasów, które są tam ukazane, niż do lat, w których komiks był wydawany - co jest ogromną przestrogą.

transmetropolitan


5. Alan Moore, Brian Bolland – Batman: Zabójczy żart

Alan Moore i DC Comics nie żyją w przyjaźni, a biorąc pod uwagę zapowiedziany event Doomsday Clock - nic nie wskazuje na to, że sytuacja ulegnie zmianie. Na szczęście legendarny scenarzysta napisał kilka kilka tytułów dla wydawnictwa Supermana, wśród których wyróżnić można Zabójczy żart. Historia zaczyna się dość standardowo - Joker ucieka z więzienia i sieje terror, tym razem wymierzony bezpośrednio w rodzinę Gordonów. Tak naprawdę jednak Książę Przestępców rozpoczyna grę, która ma udowodnić teorię, jakoby nawet najbardziej praworządny obywatel mógł stać się szaleńcem jego pokroju przez skumulowane traumatyczne przeżycia. Batman ma jednak zupełnie inne zdanie, a losy Gordonów utwierdzają go w przekonaniu, iż Joker zasłużył na co najmniej jeszcze jeden zły dzień. Moore odważył się pokazać origin arcyłotra - nad wyraz wymowny i smutny, sprawiający, że w jednej chwili zmieniamy nieco o nim zdanie. Opowieść jest dopracowana w każdym szczególe, a Brian Bolland potyczkę odwiecznych wrogów przeplata z ponurymi retrospekcjami. Finałowa scena jest jednak najlepsza - do dziś śmiech obu panów zdaje się rozbrzmiewać zagadką w głowach fanów.

Batman- Zabójczy żart


4. Frank Miller, Klaus Janson, Lynn Varley – Powrót Mrocznego Rycerza

Wielu ludzi dzieli komiksy z udziałem Batmana na te przed i po Franku Millerze. Jest w tym pewna logika - scenarzysta ten wyniósł na wyżyny przygody Obrońcy Gotham, można nawet powiedzieć, że jemu zawdzięczamy współczesny sposób jego ukazywania. Powrót Mrocznego Rycerza to opowieść niebędąca częścią kanonu, lecz nie przeszkadza to publice umiejscawiać jej w sąsiedztwie Strażników, gdy mowa o największych przełomach w historii medium komiksowego. Bruce Wayne jest już w wieku emerytalnym i żyje w świecie, w którym chwała superbohaterów przeminęła, sam zresztą uważany jest za młodsze pokolenia za miejską legendę. Stare nawyki i poczucie sprawiedliwości dają o sobie znać - mimo siwizny i dużo mniejszej sprawności fizycznej. W wyniku coraz bardziej panoszących się młodocianych gangów, Wayne zakłada znów pelerynę Nietoperza i rusza zrobić porządek w Gotham. Miller fenomenalnie ukazał nie tylko osobiste zmaganie się z własnymi słabościami Bruce'a, ale i realia, w jakich przyszło mu żyć; podzielone na dwie strony światopoglądowe - liberalną i konserwatywną. Punktuje przy tym je obydwie, podkreślając największe przywary każdej z nich. Powraca również Joker - w pełnej krasie, w najlepszych godzinach antenowych w popularnym show. Obecny świat jednak nie jest gotowy ani na herosa, ani na złoczyńcę - Miller przewidział nieco przyszłość. W jego świecie rządzi polityczna poprawność, miałkie półsłówka i piękne frazesy bez pokrycia. Mrocznemu Rycerzowi przychodzi, niczym w Roku Pierwszym, stoczyć wojnę nie tylko z przestępcami, ale i z opinią publiczną, a przeciwnik o wiele groźniejszy niż podstarzały klaun.

Batman-  Powrót Mrocznego Rycerza


3. Neil Gaiman, Dave McKean, Sam Kieth i inni - Sandman

Neil Gaiman to jeden z najbardziej uznanych współczesnych pisarzy fantasy, a zarazem wielkie nazwisko w świecie komiksowym. Sztandarowy Sandman dziś ma status legendy, a motywy z niego stale pojawiają się w klasycznym uniwersum DC - chociażby evencie Metal czy komiksie Green Arrow: Kołczan. Tytułowy bohater to uosobienie Snu, należący do Nieskończonych - grupy istot będących personifikacjami nieskończonych zjawisk. Mimo swej potęgi Morfeusz zachowuje się dość ludzko - targają nimi namiętności, bywa wręcz werteryczny, nadmiernie poważny i oficjalny. Seria ta okraszona jest arcygenialnymi okładkami Dave'a McKeana, zaś za rysunki odpowiada cała rzesza godnych braw artystów - między innymi Charles Vess, Sam Kieth czy Mike Drigenberg. Obok dziesięciotomowej serii Gaiman stworzył kilka pobocznych tomów jak na przykład prequel Sandman: Uwertura czy solowy występ siostry tytułowego bohatera - Śmierć. Seria Gaimana jest też przekrojem jego twórczości i lepiej nawet niż jego książki ukazuje to, w czym jest on najlepszy. Mitologia, baśń, groza, wszystko otoczone atmosferą poetyckości i mroku.

Sandman


2. Art Spiegelman - Maus

Holocaust odbił na cywilizacji zachodu wieczyste i paskudne piętno. Wojna, która okazała się jeszcze brutalniejsza i krwawa niż poprzednia, zebrała śmiertelne żniwo nie tylko wśród żołnierzy, ale przede wszystkim wśród ludności cywilnej - ze szczególnym uwzględnieniem ludności żydowskiej. Nic dziwnego, że po jej zakończeniu w kulturze masowej pojawiły się dzieła przedstawiające horror tamtych czasów i choć wydarzenia te wydają się wręcz nierealne w swym okrucieństwie, są one ponurą prawdą. Maus Arta Spiegelmana opowiada o losach jego ojca, żyjącego wówczas na Śląsku Żyda, który z rokującego dobrze przedsiębiorcy szybko staje się podczłowiekiem, poniżonym przez niemieckiego najeźdźcę. Spiegelman jednak nie jest autorem ubarwiającym swe dzieło. Przedstawia on rzetelnie młodość swego ojca, ale i równolegle ukazuje go współcześnie, nie pozbawiając go wad, a Władek Spiegelman miał ich co niemiara. Zaściankowy, chytry, częstokroć egoistyczny i uparty - można by rzec, że jest wręcz uosobieniem negatywnych cech stereotypowego Żyda w podeszłym wieku. Jego syn nie potępia go za to - po prostu rzetelne pokazuje to, jaki był jego ojciec, co pozwala pojąć jaki ślad odcisnął na nim pobyt w obozie koncentracyjnym. Spiegelman również zilustrował swe dzieło - i o ile przedstawienie Żydów jako myszy, a Niemców jako koty jest zrozumiałe, o tyle ukazanie Polaków jako świń budzi kontrowersje. To temat na osobną dyskusję - tym bardziej, że nawet najbardziej zatwardziały antysemita musi przyznać, że Maus to jedno z najlepszych dzieł sztuki komiksowej.

Maus


1. Alan Moore, Dave Gibbons - Strażnicy

Myślę, że pierwsze miejsce nie będzie zaskoczeniem - Strażnicy Alana Moore'a i Dave'a Gibbonsa to kamień milowy dla komiksu i ciężko jest mi znaleźć pozycję, która zdeklasowałaby ten tytuł. Strażnicy są bowiem jak dźwięk dla kinematografii. Jak Elvis Presley i Beatlesi dla muzyki rozrywkowej. I choć był przed nimi genialny Miracleman, a obok nich jako sprawcę komiksowej rewolucji wskazuje się Powrót Mrocznego Rycerza, to ten komiks jest najważniejszy. Oto napompowani naiwnością superbohaterowie zrzucają maski doskonałości i stają się nader ludzcy, rzecz jasna w tym mniej pozytywnym znaczeniu. Opowieść zaczyna się od śmierci jednego z tytułowych Strażników, Komedianta. Człowieka, który wbrew swojej ksywce nie był skory do psikusów - chyba że psikusem zbrodnie wojenne i molestowanie seksualne. Mord ten to jednak wierzchołek góry lodowej, na której rozbić ma się obecny system panujący na świecie. Moore umieścił akcję powieści w czasach zimnej wojny, wbijając pomiędzy zwaśnione strony klin w postaci niemal wszechmogącego Dr Manhattana. Heros ten, mimo swej potęgi, zachowuje kilka ludzkich cech, dzięki którym pada ofiarom manipulacji, pozostawiając Ziemię na skraju wojny nuklearnej. Brytyjski scenarzysta mistrzowsko zobrazował zimnowojenny stan napięcia między USA z ZSRR, a lęku przed atomową apokalipsą uczynił oś, na której opiera się fabułą. Motyw Zegara Zagłady powtarzający się co zeszyt jest tu wyznacznikiem rosnącego napięcia. Nie bez znaczenia są dodatki, które obficie zaserwował nam autor. Wywiad z Ozymandiaszem, ornitologiczny artykuł Nocnego Puchacza, więziene akta Rorschacha - to wszystko sprawia, że jeszcze lepiej czujemy realizm Strażników. Dzieło to nie jest tylko szacownym reliktem, do dziś bowiem jest gorącym tematem w popkulturze - świadczy o tym seria sequeli Strażnicy Początek z udziałem wielu znakomitych scenarzystów, film Zacka Snydera, zapowiedzi serialu HBO i event Doomsday Clock, w którym świat Moore'a połączony ma zostać z klasycznym uniwersum Batmana i Supermana. Ku utrapieniu nieznoszącego komercjalizacji autora... 

straznicy

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.