Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

"Czasem naprawdę banalne sprawy wyprowadzają mnie z równowagi" Wywiad z Bartłomiejem Kotschedoffem

Autor: Łukasz Kołakowski
13 czerwca 2018
Atak paniki to debiut reżyserski Pawła Maślony. W entuzjastycznie przyjętej przez widzów i krytyków komedii w głównych rolach wystąpili: Dorota Segda, Grzegorz Damięcki, Magdalena Popławska, Artur Żmijewski, Aleksandra Pisula, Julia Wyszyńska i Bartłomiej Kotschedoff. Z aktorem i współscenarzystą Ataku Paniki Bartłomiejem Kotschedoffem przeprowadzamy wywiad przy okazji premiery filmu na Blu-ray i DVD. Zobacz również: „Takich ludzi jest mnóstwo. Bohaterów jeszcze nie odkrytych, którzy żyją wśród nas…” Wywiad z Jakubem Gierszałem Łukasz Kołakowski: Na początek w imieniu swoim jak i całej redakcji chciałbym pogratulować Panu znakomitego filmu i równie znakomitej roli. Atak paniki wykształcił sobie wśród krytyków opinię najlepszej polskiej komedii od lat. Jak Pan myśli, czy z tym gatunkiem jest ostatnio słabo czy też widzimy jego progres? Bartłomiej Kotschedoff: Powiem szczerze, jeżeli chodzi o polską komedię dzisiaj, mam raczej złe doświadczenia. Niestety, uważam, że to nie są filmy o ludziach, o jakiejś sprawie, wokół której kręci się poczucie humoru. Są to raczej gagowe rzeczy i bardzo często dla mnie ten humor jest też taki, żeby nie powiedzieć, podły i niewymagający od widza niczego więcej. Uważam, że jest raczej traktowany komercyjnie, w złym tego słowa znaczeniu. Jestem dużym zwolennikiem kina komercyjnego i rozrywkowego, ale uważam, że w Polsce przydałoby się, żeby filmy były skierowane dla różnych widzów. Dla tych, którzy są bardziej i mniej wymagający. Bardzo lubię takie filmy, które dosyć szeroko traktują jakąś sprawę i myślą o każdym widzu.
Atak Paniki
fot. Hubert Komerski
Pański bohater jest gościem, który ma kolokwialnie mówiąc bzika na punkcie gry komputerowej. Czy prywatnie również spędza pan czas przy tego typu elektronicznej rozrywce? Od dziecka do 16 roku życia byłem bardzo mocno wkręcony w gry wideo. Zacząłem od Pegasusa, a później dostałem PlayStation pod choinkę i wtedy zaczął się szał. Potem trochę dojrzałem i to już mnie przestało bawić. Byłem też bardzo mocno wkręcony w magazyny z grami, w to, co nowego wychodzi i spędzałem czasem całe noce, żeby grać. Od wielu lat już mnie to jednak specjalnie nie interesuje. Zawsze lubiłem też czytać książki i na różne tego typu sposoby uciekać od rzeczywistości. Książki mi zostały, ale gry wideo już nie. Czy coś lub ktoś byłby w stanie doprowadzić Pana do takiego szału, jaki obserwujemy u Miłosza w filmie? To się zdarza akurat bardzo często. Jestem cholerykiem, bardzo często nie wytrzymuję i wybucham. Ciężko tu powiedzieć, co konkretnie to powoduje, ale czasem naprawdę banalne sprawy, bez względu na okoliczności wyprowadzają mnie z równowagi. Najczęściej są to po prostu inni ludzie, którzy mnie denerwują różnymi rzeczami. Na pewno denerwują mnie uciekające autobusy. Denerwują mnie kierowcy Ubera, którzy jeżdżą z nawigacją, a mimo to robią strasznie dziwne rzeczy i wożą mnie naokoło albo nie dowożą. Mógłbym tego wymieniać dużo. Pieniądze, które nie przychodzą w terminie też doprowadzają mnie do szału. Zobacz również: Czuwaj – recenzja harcerskiego kryminału Roberta Glińskiego! Czy ma Pan swoją ulubioną polską komedię? Jest kilka takich filmów, ale przede wszystkim są to filmy Marka Koterskiego. Dla mnie to jest król polskiej komedii na szerokim tronie ex aequo z filmami Barei, które są genialnymi, kultowymi komediami jeszcze z okresu PRL-u. One były bardzo zaangażowane w rzeczywistość tamtych lat i były bardzo blisko ludzi. Mówiły o jakiejś sprawie i nie były tylko pustokalorycznymi produktami. Filmy Marka Koterskiego to jest dla mnie coś absolutnie przełomowego i pięknego w polskiej kinematografii. Uważam, że to jest taki rodzaj komedii, który tylko Polak mógłby zrobić, bo on jest na wskroś o Polsce i portretujący Polaków. „Dzień świra” to jest dla mnie pozycja, która się nigdy nie zestarzeje. Marek Koterski to niemalże wieszcz w polskiej komedii. Moim ogromnym marzeniem jest u niego zagrać, bo to jest niezwykłe, jak genialnym scenarzystą i reżyserem on jest.
fot. materiały prasowe
Jest Pan współautorem scenariusza do Ataku paniki. Skąd czerpał Pan inspiracje przy pracy nad filmem? Inspiracje czerpaliśmy z rzeczywistości, która nas otaczała. Z historii, które przynosili nam nasi znajomi, które słyszeliśmy i które widzimy na co dzień w otaczającej nas rzeczywistości. Dużą inspiracją był też Internet. Uważam, że Internet i YouTube przede wszystkim są takim zwierciadłem ludzkiej natury człowieka współczesnego. Czy chciałby pan dalej próbować swoich sił w scenariopisarstwie? Tak, razem z Pawłem Maśloną pracujemy nad kolejnym projektem, czyli nad „Lubiewem” na podstawie książki Michała Witkowskiego. Pracuję także nad scenariuszem swojej bardzo osobistej historii. Więc tak, piszę, ale nie piszę na zamówienie i nie robię z tego swojego zawodu, na którym miałbym zarabiać, wyłącznie z niego się utrzymywać, traktować go jako źródło dochodu, za który będę sobie budował dom i tak dalej, bo też przede wszystkim na tym zawodzie nie zarabia się specjalnie dużo w naszym kraju. Ale tak, to też jest moja pasja – pisanie scenariuszy. Zagranie u którego reżysera jest Pańskim marzeniem? Już odpowiedziałem na to pytanie, ale jedno z marzeń się spełniło, zanim się stało marzeniem – zagranie u Pawła Maślony. To była praca – marzenie. Z Pawłem Maśloną pracuje się rewelacyjnie. To jest reżyser, o którym marzy chyba każdy aktor. Mam na myśli taką profesjonalną pracę i możliwość rzucenia się w jakiś super temat. Ale właśnie wspomniany przeze mnie Marek Koterski, to też jest reżyser, u którego chciałbym zagrać. Poza tym marzę, aby też zagrać u Martina Scorsese, Ridley’a Scotta, Jima Jarmuscha, Pedro Almodovara. Trochę ich jest. Ale to są marzenia, które są możliwe do spełnienia w dzisiejszych czasach, dlatego trzymajcie kciuki.

Konkurs: Wygraj film Atak paniki na DVD!

ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe

Od 2015 w Movies Room, od 2018 odpowiedzialny za działalność działu recenzji filmowych. Uwielbia Wesele Smarzowskiego, animacje Pixara i Breaking Bad. A, no i zawsze kiedy warto, broni polskiego kina. Kontakt pod [email protected]

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.