Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

lenovov

Doktor Dolittle - recenzja filmu familijnego z Robertem Downeyem Jr.

Autor: Tomasz Rewers
19 stycznia 2020

Doktor Dolittle to kolejny film oparty na cyklu powieści dla dzieci rozpoczętym w 1920 roku przez Hugh Loftinga. Brytyjski pisarz opisywał przygody tytułowego doktora potrafiącego porozumiewać się ze zwierzętami. W klasycznej, musicalowej adaptacji z 1967 roku w bohatera wcielił się Rex Harrison, a w bardziej komediowej z 1998 roku Eddie Murphy. Jak poradził sobie w tej roli Robert Downey Jr. i czy film ma szanse zyskać sympatię najmłodszej publiczności?

Doktor Dolittle po pierwszych pokazach zebrał fatalne recenzje. Wiele osób zapomina jednak, że jest to film zrealizowany przede wszystkim dla dzieci. Twórcy już od samego początku wprowadzają nas do baśniowego świata i pokazują genezę bohatera za pomocą krótkiej animowanej sekwencji. Dolittle, którego poznajemy, nie poradził sobie ze stratą ukochanej osoby, przez co odciął się od świata. Jego jedyni towarzysze to grupa oryginalnych zwierząt. Do posiadłości doktora przybywa wysłannica z dworu próbująca namówić go, aby spróbował pomóc chorej królowej. Po początkowych obiekcjach Dolittle wyruszy w podróż w celu odnalezienia lekarstwa.
Doktor Dolittle
©foto: Universal Pictures

Zobacz również: Najlepsze filmy i największe rozczarowania 2019 według redakcji Movies Room

Fabuła jest bardzo pretekstowa, wszystko się dzieje błyskawicznie, a scenarzyści niespecjalnie zajmowali sobie głowę motywacjami postaci. Film wygląda zresztą jak kolejna część Piratów z Karaibów, tylko że pozbawiona grozy i skupiona na zwierzętach. Robert Downey Jr. staje się tutaj Johnnym Deppem #2, doprowadzając swoje manieryzmy do ekstremum oraz posługując się niedorzecznym, walijskim akcentem. Reszta aktorskiej obsady jest podobnie przerysowana - Michael Sheen i Jim Broadbent jako groteskowe czarne charaktery, a także najlepszy z nich wszystkich Antonio Banderas obsadzony w roli króla piratów. W kontekście marketingowym najważniejszy był dubbing zwierząt - głosu użyczyli m.in.: Emma Thompson, Rami Malek, John Cena, Tom Holland, Selena Gomez i Ralph Fiennes. Być może w Stanach radzą sobie z tym lepiej, ale ja miałem problem z rozpoznaniem większości głosów. Dla ciekawskich, niewiele jest scen, kiedy można usłyszeć jednocześnie Petera Parkera i Tony'ego Starka, ponieważ postaci zostają szybko rozdzielone.
Doctor Dolittle
©foto: Universal Pictures
Pomimo ogromnej ilości prostego slapsticku w filmie Stephena Gaghana można również odnaleźć nawiązania skierowane bardziej do dorosłych widzów. Wiewiórka wyleczona na początku przez doktora prowadzi potem dziennik na wzór narracji prowadzonej z offu przez kapitana Willarda w Czasie apokalipsy. Mrówki pomagające bohaterom wkraść się do siedziby króla piratów mają struktury mafijne i toczą rozmowy jak w Ojcu chrzestnym. Pojawiają się zupełnie absurdalne gagi jak chociażby kaczka wielokrotnie myląca przybory lekarskie doktora z selerem. W połączeniu z kolorową oprawą wizualną ma to jednak swój urok, o ile potrafimy gdzieś tam jeszcze wydobyć z siebie dziecięcą perspektywę.

Zobacz również: Najlepsze bajki i filmy dla dzieci! Ranking aktualizowany!

W filmie brakuje jakiegokolwiek poczucia czasu i przestrzeni - postaci praktycznie przenoszą się z miejsca na miejsce. Niedosyt pozostawiają także relacje zwierząt, choć w niektórych chwilach udaje się zbudować jakąś nić porozumienia pomiędzy komputerowo wygenerowanymi postaciami. Obraz został zdominowany przez efekty specjalne, a może lepszą decyzją byłoby po prostu zrealizowanie filmu animowanego. W końcu jednym z najlepszych elementów są same napisy końcowe. Pokazują konsekwencje zakończenia za pomocą portretów skupiających się na animowanych modelach postaci, a w tle Sia śpiewa utwór Original. Szkoda, że sami twórcy nie wiedzieli chyba, czy chcą zrobić coś więcej niż prostą rozrywkę dla dzieci. Przepracowanie żałoby zupełnie nie wybrzmiewa, a jako opowieść o grupie outsiderów odnajdujących wspólny język Doktor Dolittle działał chyba jedynie na papierze. Sam scenariusz to wyjątkowe pójście na łatwiznę, gdzie wszystko od razu staje się oczywiste, a bohaterowie uganiają się za kolejnymi macguffinami.
Doktor Dolittle
©foto: Universal Pictures
Chyba żadna z adaptacji przygód doktora Dolittle'a nie spotkała się z dobrym przyjęciem krytyków. Ta z Eddiem Murphym była elementem mojego dzieciństwa, może ta z Robertem Downeyem Jr. będzie elementem dzieciństwa kogoś innego. Dorosłych raczej odrzuci, ale pomimo wielu wad oferuje bezpretensjonalną rozrywkę dla najmłodszych i zaprasza do kolorowego świata, w którym wszystko jest możliwe. Ilustracja wprowadzenia: Universal Pictures

Założyciel i właściciel Movies Room. Z wykształcenia prawnik i certyfikowany mediator sądowy. Najpopularniejszy polski influencer popkulturowy. Kocha filmy, od niedawna również sam je tworzy. . Gustuje w kinie rozrywkowym jak i w filmach, po których psychikę trzeba zbierać z podłogi. Znawca uniwersum Marvela oraz największy fan Batmana. . Odpowiedzialny za koordynacje zespołu, public relations oraz marketing. . Kontakt: [email protected]

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.

Ocena recenzenta

40/100
  • Przebłyski absurdalnego humoru i nawiązania do klasyki kina
  • Kolorowy świat i szybka akcja mogą się spodobać najmłodszym
  • Napisy końcowe (to nie ironia!)
  • Downey Jr. chce chyba zostać drugim Johnnym Deppem
  • Pretekstowa fabuła i chaotyczne skakanie po kolejnych lokacjach jak w przeciętnej grze komputerowej
  • Relacje między postaciami służą wyłącznie kolejnym gagom
  • Tak dużo CGI, że już lepiej, gdyby to była w całości animacja

Movies Room poleca

Nadchodzące premiery