Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Aliens: Fireteam Elite - recenzja gry. Kiedy jeden Obcy to za mało

Autor: Kamil Witkowski
23 sierpnia 2021

W 1979 roku zadebiutował film Ridleya Scotta z Sigourney Weaver w głównej roli, a jego tytuł to Obcy: 8. pasażer "Nostromo". Zapoczątkował on serię filmów oraz gier, które na przełomie lat uzyskały status kultowych. 24 sierpnia 2021r. premierę ma kolejna gra z tego uniwersum nazwana Aliens: Fireteam Elite. Czy warto poświęcić jej uwagę?

Jak łatwo się domyślić, główną rolę w tej grze pełną Obcy. Wcielamy się w postać żołnierza mającego wykonać konkretne misje dla ludzkości. Naszą postać tworzymy sami w całkiem przyjemnym kreatorze. Najpierw trafiamy do hangaru, w którym już możemy dowiedzieć się co nieco o grze. Kamera znajduje się za plecami naszego bohatera, co daje niejaki zarys, jak może wyglądać rozgrywka. Produkcja od razu przywodzi to na myśl takie produkcje, jak Mass Effect czy Dead Space. W menu możemy dobrać swoje wyposażenie. Do każdego z karabinów mamy skórki, które można dowolnie zmieniać i edytować. Widzimy tam także ulepszenia, które da się zamontować do broni. Co ciekawe, są cztery klasy postaci: strzelec, niszczyciel, technik i medyk. Każda z tych klas ma własny poziom, który można podnieść, a do tego nasza postać ma jeszcze swój, osobny pasek levelowania.

Zobacz również: Ghost of Tsushima Director’s Cut – recenzja gry. Jeszcze piękniej, jeszcze więcej, nadal fenomenalnie

klasy postaci
fot. zrzut ekranu z gry Aliens: Fireteam Elite
Co więcej, każda z klas postaci posiada swoje własne, unikalne umiejętności i uzbrojenie, a także drzewko talentów. Specjalizację naszego bohatera można zmienić w dowolnej chwili poza misją. Zadania dostajemy w hangarze, po podejściu do odpowiednich osób i rozmowie z nimi. Kwestie dialogowe są nagrane bardzo ładnie, ale z immersji wyrzuca fakt, że postacie nie poruszają ustami. Po rozmowie przechodzimy do ekranu wyboru misji, a następnie wyposażenia i zebrania drużyny. W Aliens: Fireteam Elite można grać nawet w trzy osoby. Gdy w drużynie nie ma całego składu, gra spróbuje dobrać członków do załogi. Jeśli to się nie uda, przydzieli nam bota, który nie będzie człowiekiem, a syntetykiem. Misje dzielą się na poszczególne zadania, pomiędzy którymi możemy wrócić do hangaru i zmienić swój ekwipunek. Niestety, te są dosyć powtarzalne i na dłuższą metę nudne. Zwykle są to zadania typu pobranie danych lub obrona punktu przed Ksenomorfami.
fala obcych
fot. zrzut ekranu z gry Aliens: Elite Fireteam

Zobacz także: Hell Architect – recenzja gry. Jak zostać prawą ręką diabła

Przeciwników jest tutaj naprawdę dużo i ci, tak samo jak nasz zespół, podzieleni zostali na różne klasy. Mamy zwykłe ksenomorfy, których jest najwięcej i, jak łatwo się domyśleć, dosyć szybko można je pokonać. Istnieją też Robotnice mające dużo zdrowia, które atakują, a następnie uciekają, by za chwilę znów przypuści atak. Do tego są Ksenorozpruwacze – ci zbliżają się jak najbliżej nas i wybuchają, oblewając nas ogromną ilością kwasu. Spotkać możemy także Ksenoskradaczy, starających się podejść do nas jak najbliżej po kryjomu, aby zadać nam duże obrażenia. W grze istnieją jeszcze Ksenospluwacze, chowający się za przeszkodami i ostrzeliwujący nas pociskami z kwasu. Ostatnim typem przeciwnika są Ksenowojownicy, którzy mają tarczę, potężną ilość zdrowia i zadają nam ogromne obrażenia z bliska.
aliens elite fireteam ksenowarrior
fot. zrzut ekranu z gry Aliens: Elite Fireteam
Zróżnicowanie przeciwników oraz klas postaci niestety nie przysłania faktu, że gra Aliens: Fireteam Elite mimo wszystko jest dosyć powtarzalna i koniec końców nudna. Mimo dobrego feelingu strzelania z broni, używania umiejętności i pracy zespołowej, niestety ciężko jest powrócić do gry, aby ją kontynuować. Nic tu nie zachęca do poznawania dalszego rozwoju wydarzeń. Historia jest  tak naprawdę jedynie usprawiedliwieniem do ogromnej sieczki i jatki z falami przeciwników. Mimo ładnej grafiki, dobrej ścieżki dźwiękowej i przyjemnej rozgrywki, gra po dwóch godzinach już niestety nudzi. Tyle czasu właśnie zajmuje przejście pierwszej misji podzielonej na trzy zadania. Ostatecznie fanom uniwersum Obcego gra raczej przypadnie do gustu, lecz dla niedzielnych graczy będzie to tytuł najzwyczajniej w świecie nieciekawy.
Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe

Przede wszystkim gracz i miłośnik kina. Zakochany w MARVELu, a najbardziej w Spider-Manie. Prowadzi swój kanał YouTube, streamuje na Twitchu, montuje filmy i zbiera figurki. Takie duże dziecko.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.