Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Avengers tom 11: Najwięksi historyczni bohaterowie - recenzja komiksu

Autor: Tomasz Drozdowski
8 listopada 2025
Avengers tom 11: Najwięksi historyczni bohaterowie - recenzja komiksu

Jason Aaron w swoich Avengers postawił na rozmach i rozrywkę. I wbrew pozorom, te dwie rzeczy nie zawsze szły zgodnie w parze. Scenarzysta czasem serwował nam treści ukazujące głębię postaci i rezonujące na ich solowe przygody, ale znacznie częściej popuszczał wodze fantazji i tworzył multiwersalne wydarzenia, na których rezultat czekamy już jakiś czas. Avengers tom 11: Najpotężniejsi historyczni bohaterowie już samym tytułem wali w łeb niczym młot Thora. Czy jednak dorównuje mu treścią?

Strona komiksu Avengers tom 11: Najpotężniejsi historyczni bohaterowie

Mephisto zawsze stał w cieniu innych czarnych charakterów. Doktor Doom, Thanos czy Kang zajmowali Mścicieli, podczas gdy gdzieś po cichu diabeł robił swoje. I to przez całe wieki, mierząc się nie tylko ze współczesnymi herosami. Jason Aaron dał bowiem początek Avengers jeszcze w prehistorii, tworząc jakby dziedziczne role dla poszczególnych ich członków. Zawsze był jakiś Duch Zemsty, Phoenix czy Starbrand. Powierzchownie wygląda to na pustą zabawę konwencją średnio zdolnego amatora. Pamiętajmy jednak, że mamy do czynienia z twórcą odpowiadającym za serie Skalp czy Absolute Batman. Jason Aaron wie, co robi i robi to dobrze. Choć czasem uleje mu się skala akcji, zawstydzająca ledwo zipiące MCU.

Nie mogło obyć się bez widowiska. A w tym Aaron jest zaskakująco dobry. Swobodnie wrzuca herosów z różnych epok do jednego tygla, miesza okresy, ostatecznie otrzymując całkiem strawny wywar, choć trudno nazwać go odżywczym dla ducha. Pojawiają się postaci zarówno z potencjałem, jak władający Okiem Agamotto Sierżant Szardos, ale i zabawne, jak Ghost Rider będący irlandzkim dzieciakiem. Pod tym widowiskiem kryje się jednak zamierzona wizja i prehistoryczni Avengers nie są tylko autorską fanaberią. Zazwyczaj pojawiali się gdzieś na drugim planie i jeśli mnie pamięć nie myli, największym szokiem była informacja o prawdziwej matce Thora. Tym razem Mephisto dokłada do ognia i hasło „Avengers Assemble” musi wybrzmieć w pełni, będąc jednocześnie pewną zapowiedzią...

Strona komiksu Avengers tom 11: Najpotężniejsi historyczni bohaterowie

Głównym antagonistą w runie Aarona jest Mephisto. Postać dosłownie diaboliczna, swego czasu odpowiadająca  między innymi za załamanie relacji Petera i MJ oraz podszeptująca co trzeba Thanosowi, gdy ten dzierżył kosmiczną potęgę. Tu nadal jest potężnym złem, ale skrojonym pod narrację scenarzysty. Bywa więc komiczny i przerysowany, a jego piekielny mrok nie jest tak gęsty jak zazwyczaj. Sam wolałbym, aby Mephisto był mniej efektowny, a bardziej efektywny, jednak nie można tu zarzucić Aaronowi niespójności z pozostałą częścią jego świata. Na chwilę zastępuje go wielki zły Celestianin z Sądnego dnia, ale zeszyt Avengers #60 skupiony jest wokół odstawionego chwilowo na boczny tor Hawkeye'a i co nieco uzupełnia mocno uszczuplony u nas event.

Jeśli lubicie mnogość nowych postaci lub alternatywnych wersji tych bardziej znajomych, to prace Garona i Fiorelliego są dla was. Panowie podążają za wizją scenarzysty, zasypując nas inkarnacjami bohaterów. Jakimś cudem przez całą serię ktoś tak absurdalny jak Duch Zemsty na mamucie stał się poważnym zawodnikiem, a Agamotto przestał być prepperską wersją Doktora Strange'a. Może to częściowo zasługa Aarona, ale bez rysowników stworzonych do fajerwerkowego komiksu heroicznego efekt byłby mizerny. W komiksach generycznie trykociarskich łatwo popaść w nudne klisze. Tu się tak nie dzieje, a wprost przeciwnie - w swej kategorii gatunkowej ten album zadowala w pełni.

Strona komiksu Avengers tom 11: Najpotężniejsi historyczni bohaterowie

Kolejny raz okazuje się, że mam jakąś dziwną słabość do głupotek Aarona. Avengers tom 11: Najpotężniejsi historyczni bohaterowie trudno nazwać albumem istotnym dla historii grupy, ale miałem frajdę z jego lektury. To jeden z tych komiksów, które najlepiej czyta się w poczekalni, zbiorkomie czy w leniwe popołudnie. Pobudza akcją, utrzymuje uwagę, a jednocześnie nie ma się wyrzutów sumienia, gdy przegapi się jakiś ważny fragment. Bo takowych nie ma. Jason Aaron jednak nie jest chaotycznym pisarzyną, a konsekwentnie buduje swą wizję Mścicieli, której finał ostatecznie ujrzymy w przyszłym roku i powiem wam - czekam. Choć Aaron w budowaniu akcji jest niczym kapela w kółko nagrywająca to samo, to dostarcza niezobowiązująco zabawiającej rozrywki. Choć czasem chciałoby się, żeby ktoś wydał jakiś ambitniejszy klasyk spod szyldu Avengers...


Tytuł oryginalny: Avengers by Jason Aaron vol.11: History's Mighiest Heroes
Scenariusz: Jason Aaron 
Rysunki: Ivan Fiorelli, Javier Garon
Tłumaczenie: Marek Starosta
Wydawca: Egmont 2025
Liczba stron: 132
Ocena: 70/100  

Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.