Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

lenovov

#Cannes2016 dzień 4: Toni Erdmann i Służąca

Autor: Radek Folta
14 maja 2016

W tym roku selekcjonerom festiwalu przyświecała chyba myśl, że im dłuższy film, tym bardziej nadaje się do konkursu głównego. Tym samym mamy dziesięć ponad dwugodzinnych kolubryn walczących o Złotą Palmę. Na razie jednak wszyscy twórcy udowodnili, że warto poświęcić ich filmom więcej niż sto dwadzieścia minut.

KONKURS GŁÓWNY

kadr z filmu toni erdmann

Toni Erdmann

reż. Maren Ade

Niemiecka reżyserka jest jedną z trzech kobiet, których film prezentowany jest w konkursie. W tym bardzo skromnym i oszczędnym w środkach wyrazu, choć trwającym prawie trzy godziny filmie przyglądamy się relacji ojciec – córka. Winfrid (Peter Simonischek) jest małomiasteczkowym ekscentrykiem, lubującym się w robieniu innym ludziom żartów i wkręcania w dziwne sytuacje. Ines (Sandra Hüller) spędza każdą chwilę w pracy, obecnie będąc konsultantką dla międzynarodowej firmy w Bukareszcie. Trudno wyobrazić sobie dwa różne charaktery – wyluzowany, prawie hipisowski w swoim podejściu do życia ojciec, spędzający czas ze swoim chorym psem, odwiedzający matkę, uczący dzieci gry na pianinie. Córka ma niewiele czasu dla siebie, żyje w ciągłym stresie i napięciu, walcząc o awans w firmie, który oznaczałby wyjazd do Singapuru. Wypad do rodziny (odwiedza rozwiedzioną z ojcem matkę) przeplatany jest ciągłymi telefonami z pracy. Winfrid po śmierci psa postanawia odwiedzić zapracowaną kobietę. Wkracza w jej świat w typowym dla siebie komediowym stylu i nie ma zamiaru tak łatwo odpuścić. Podświadomie wie, że jego córce czegoś w życiu brakuje.

Jedną z cudownych cech filmu Ade jest łatwość, w jaką wchodzimy w świat bohaterów. Niemalże od początku udaje nam się nawiązać sympatię z Winfridem dzięki jego nietuzinkowemu poczuciu humoru (swojej matce mówi że dostał dodatkową pracę w domu starości jako morderca i dostaje 50 euro od łepka: „staruszki nie uciekają”). Współczujemy mu jeszcze bardziej, kiedy bezskutecznie stara się dotrzeć do swojej córki, lodowatej, nieobecnej, zapracowanej. Śledzimy jej stresujący dzień pracy i kiedy tatuś w peruce i sztucznej szczęce wkracza na ekran, jego osobowość i zachowanie wywołują szczere salwy śmiechu. Winfrid tworzy naprędce osobowość Toniego Edrmanna, biznesmena, trenera, ambasadora, rozsadzając od środka kolejne sytuacje swoim żenującym poczuciem humoru.

kadr z filmu toni erdmann

Był to pierwszy film podczas tegorocznej edycji Cannes, kiedy publiczność żywiołowo reagowała na akcję na ekranie, śmiejąc się i klaszcząc spontanicznie. Nie zdradzając zbytnio fabuły dodam tylko, że burzę oklasków zebrał występ Ines przed przypadkową publicznością, który pobił jakościowo niejeden performance z Eurowizji. Także sekwencja imprezy urodzinowej bohaterki przejdzie zapewne do historii.

Toni Erdmann pozostawia widzów we wspaniałym, choć melancholijnym nastroju. Reżyserka nie czuła na szczęście potrzeby w sięganiu po melodramatyczne zwroty akcji. Fantastyczni grający aktorzy, którzy zdołali przełożyć na język kina prawdziwe uczucia, zrobili to za nią. A muzyka zespołu The Cure, rozbrzmiewająca podczas napisów końcowych, działa jak katharsis, odkorkowując skupiane przez cały czas projekcji emocje.

Ocena MoviesRoom: 90/100

Kadr z filmu Służąca (Agassi)

Służąca (Agassi)

reż. Park Chan-Wook

Od otwierających film scen nie mamy wątpliwości, że jesteśmy w świecie Park Chan-Wooka. Wystylizowane ujęcia, każdy odcień czerni widoczny w przesyconych kolorami kadrach, potęgująca nastrój muzyka. Twórca Oldboya przenosi nas do Korei pod okupacją Japonii. Młoda dziewczyna Sookee (Tae-ri Kim) zostaje służącą w domu bogatej japońskiej rodziny. Ma być pomocą pięknej dziedziczki fortuny (Min-hie Kim), która żyje w olbrzymiej posiadłości ze swoim wujkiem (Jin-woong Jo), obsesyjnym zbieraczem książek. Z pozoru niewinna dziewczyna szybko ujawnia swoją prawdziwą twarz: dowiadujemy się, że ta zręczna złodziejka i członkini gangu została zatrudniona specjalnie, by skłonić bogatą pannę do poślubienia pewnego księcia. Ten zaś jest uzurpatorem pracującym ze służącą i interesuje go tylko fortuna kobiety. Ich plan ma doprowadzić dziedziczkę fortuny do załamania nerwowego. Nikt nie przewidział, że gdzieś w tym zręcznie napisanym spisku pojawi się prawdziwe uczucie.

Wizualnie bogaty film, inspirowany japońskim malarstwem oraz europejskim kinem grozy, ma wiele elementów, które znamy z poprzednich tytułów reżysera. Jest zbrodnia, zemsta, spisek, perwersyjna namiętność, szokująca w swych detalach przemoc, nastój osaczenia, mylenie tropów. W podzielonej na trzy rozdziały Służącej reżyser stosuje sprawdzony zabieg prezentowania opowieści z różnych punktów widzenia. Nie jest to może zagranie oryginale, ale wspaniale wpisuje się w książkowy wątek, stanowiący bardzo ważną część opowieści. Powtarzanie kilku scen nie jest pustym ćwiczeniem stylistycznym (za każdy razem kamera jest w innym miejscu), ale daje nam dogłębny wgląd w oglądane sytuacje. Nagość i kilka nasyconych erotyzmem scen ma moim zdaniem bardzo ważne znaczenie w filmie. Dochodzi bowiem tylko do zbliżeń kobiet, traktowanych jak przedmioty i narzędzia przez mężczyzn. Seks staje się dla nich sposobem upełnomocnienia swojej pozycji w patriarchalnym społeczeństwie, jest niemalże krzyczącą manifestacją feminizmu. Ostatnia scena, świadomie przestylizowana, jest świadomą kpiną z lubującej wojeryzm publiczności kinowej.

Ocena MoviesRoom: 85/100

Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe

Dziennikarz filmowy i kulturalny, miłośnik kina i festiwali filmowych, obecnie mieszka w Londynie. Autor bloga "Film jak sen".

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.