Odtwórczyni głównej roli w reboocie filmu Na krawędzi, Lily James, wspomniała niedawno, jak została wystawiona na próbę podczas pracy na planie, a także opowiedziała jak nowa wersja będzie różnić się od oryginału.
Reboot filmu Na krawędzi obiecuje dostarczyć widzom tyle samo mrożących krew w żyłach scen, co oryginał, a to dzięki ogromnemu zaangażowaniu Lily James w projekt. jednakże, w wielu kwestiach nowa wersja będzie różnić się od filmu z 1993 r., w którym główne role zagrali Sylvester Stallone i John Litgow.
W rozmowie z Collider aktorka opowiedziała o pracy na planie nadchodzącego rebootu. James podkreśliła między innymi wymagający trening, który miął przygotować ją do scen kaskaderskich:
Zwieszaliśmy się z boków gór w Dolomitach, wędrowaliśmy godzinami po górach, nadciągały śnieżyce, a każdy aktor musiał mieć ze sobą dwóch przewodników-alpinistów, bo nagle pojawiała się mgła i nie można było zobaczyć nawet własnej ręki przed oczami.
James dodałą także, że nie do końca wiedziała, na co się pisze, gdy przyjęła rolę w Na krawędzi.
Rozmawialiśmy o filmie, a [mój partner] zapytał: No dobrze, a jak ty się czujesz na wysokościach? I nagle się zakrztusiłam. Nagle zdałam sobie sprawę, że faktycznie będę musiała być na górze. A okazało się, że to właśnie była moja ulubiona część całego doświadczenia.
Zgodnie z fabułą rebootu, Na krawędzi opowie o Rayu Cooperze (Pierce Brosnan), doświadczonym alpiniście i właścicielu luksusowego schroniska w Dolomitach. Podczas weekendowego wyjazdu jego rodzina staje się celem porywaczy, ale jego druga córka Naomi (James) im ucieka. Wciąż prześladowana przez traumę poprzedniego wypadku wspinaczkowego, Naomi musi uratować rodzinę – jednak najpierw będzie musiała zmierzyć się z własnymi lękami i niebezpiecznymi żywiołami.
To założenie stanowi istotne odejście od filmu z 1993 roku z Sylvestrem Stallone’em, którego fabuła skupiała się na ratowniku górskim i nieudanym napadzie. Stallone wykonywał wiele swoich kaskaderskich scen mimo lęku wysokości, choć odpuścił sobie ujęcia otwierające film. James przyznała, że podczas kręcenia rebootu musiała zmierzyć się z tymi samymi lękami.
Ten fizyczny aspekt, ta wspinaczka – naprawdę zależało nam, żeby wszystko było jak najbardziej realistyczne, namacalne i surowe. To trochę kobieta kontra góra. Film będzie zupełnie inny niż oryginał, który uwielbiam, ale jestem naprawdę dumna z pracy, jaką wszyscy włożyliśmy, by doprowadzić go do obecnego kształtu.
Źródło: CBR / ilustracja wprowadzająca: materiały prasowe
Miłośnik filmów, kultury japońskiej, Marvela i wszelkiej maści science-fiction. Autor bloga Z innego świata.