Miałem okazję poprowadzić scenariusz Przygoda na Turnieju Miecza z zestawu startowego do Pendragona i muszę przyznać, że było to bardzo interesujące doświadczenie. Jako wprowadzenie do systemu działa naprawdę dobrze – zarówno pod względem mechaniki, jak i klimatu.
Największą zaletą tej przygody jest sposób, w jaki wprowadza graczy w świat Pendragona. Średniowieczne realia łączą się tu z mitycznymi w sposób naturalny i przekonujący. Można poczuć atmosferę rycerskich ideałów, a mechanika cech i pasji sprawia, że postacie nie są tylko pionkami na planszy, ale mają własne przekonania i emocje.
Pod względem struktury narracyjnej przygoda prezentuje się solidnie. Mamy tu dynamiczne momenty walki, które sprawiają, że mechanika systemu jest dobrze eksponowana, ale także bardziej swobodne fragmenty fabularne, pozwalające na eksplorację świata i interakcję z postaciami niezależnymi. Taka konstrukcja dobrze oddaje ducha Pendragona i jednocześnie sprawia, że scenariusz można rozegrać kilkukrotnie, próbując innych dróg do sukcesu.
Nie jest on jednak pozbawiony wad. Fabuła jest dość liniowa, a kluczowy moment – wyciągnięcie Excalibura przez Artura – wymaga, aby gracze podążyli określoną ścieżką narracyjną. Jeśli ktoś chciałby się sprzeciwić lub wprowadzić alternatywne rozwiązania, prowadzący może mieć trudności z ich sensownym zaimplementowaniem.
Podsumowując, omawiany scenariusz to świetne wprowadzenie do Pendragona, ale jego głównym celem jest nauka systemu i wprowadzenie w klimat świata, a nie pełna swoboda decyzji. Jeśli ktoś szuka epickiej opowieści osadzonej w legendach arturiańskich i chce sprawdzić, jak działa mechanika tego systemu, to będzie to bardzo udana sesja. Jednak jeśli oczekuje większej nieliniowości lub pełnej swobody w kreowaniu postaci, może poczuć pewien niedosyt.
Z moją ekipą rozegrałem w ostatnim czasie również Kothulhu i muszę przyznać, że była to jedna z najbardziej oryginalnych i zaskakujących sesji RPG, jakie miałem przyjemność rozegrać. Ta nietypowa wariacja na temat Zewu Cthulhu pozwala graczom wcielić się w koty w świecie lovecraftowskiego horroru, co dodaje nowej perspektywy i unikalnego klimatu rozgrywce.
Mechanika gry została świetnie dostosowana do kociej perspektywy. Zamiast klasycznych profesji mamy różne rasy kotów, z których każda ma swoje unikalne zdolności. Podoba mi się też sposób, w jaki rozwiązano kwestię utraty poczytalności – zamiast klasycznej degradacji psychicznej, koty stają się coraz bardziej dzikie i nieprzewidywalne. Wprowadzenie specjalnych sztuczek kocich bohaterów daje im przewagę w śledztwach, a ich zdolność rozumienia ludzkiej mowy i pisma dodaje ciekawą dynamikę do interakcji z NPC.
Pod względem atmosfery Kothulhu udanie łączy klasyczny klimat grozy z odrobiną surrealizmu i baśniowości. Możliwość podróżowania między rzeczywistością a Krainą Snów oraz korzystania z mocy Bast, egipskiej bogini kotów, sprawia, że rozgrywka nabiera jeszcze bardziej mistycznego charakteru, niż w typowych rozgrywkach Zewu. Co ciekawe, mimo niecodziennego założenia, gra potrafi być bardziej lovecraftowska niż niektóre inne warianty Call of Cthulhu – tajemnica i nieuchronność losu wciąż odgrywają tu kluczową rolę.
Nie jest to jednak system dla każdego. Osoby preferujące klasyczne śledztwa w świecie ludzi mogą nie odnaleźć się w tej konwencji, a obecność kotów może czasami skłaniać graczy do bardziej humorystycznego podejścia, co nie zawsze pasuje do konwencji horroru. Z drugiej strony, jeśli ktoś szuka nietypowego ujęcia mitów Cthulhu i chce spróbować czegoś świeżego, Kothulhu to świetna propozycja.
Podsumowując, Kothulhu jest fascynującą alternatywą dla klasycznego Zewu Cthulhu, oferującą nietuzinkowe spojrzenie na świat kosmicznego horroru. Dla mnie osobiście było to niezwykle satysfakcjonujące doświadczenie, które pozwoliło spojrzeć na znaną mechanikę i tematykę z zupełnie nowej perspektywy.
Ilustracja wprowadzenia: Black Monk Games
Absolwent szkoły muzycznej I stopnia. Miłośnik kina i szeroko rozumianej popkultury. Korespondent z Festiwalu Filmowego w Cannes. Były zawodnik footballu amerykańskiego, a także Mistrz Polski Juniorów w tej dyscyplinie.