HER Docs Film Festival to jedno z nielicznych wydarzeń w Polsce, które w pełni oddaje głos kobietom w świecie filmu. Piąta edycja festiwalu, zorganizowana we wrześniu w Warszawie, po raz kolejny udowodniła, że dokument w kobiecym wydaniu potrafi być nie tylko artystycznie odważny, ale i głęboko empatyczny. To kino, które nie krzyczy – ono słucha, obserwuje i stawia pytania, na które trudno pozostać obojętnym.
Przeglądając Internet w poszukiwaniu kolejnego tytułu do obejrzenia na wieczór, natknęłam się na materiały promujące HER Docs. Skuszona feministycznym wydźwiękiem nazwy weszłam na ich stronę internetową. Jak się okazało, jest to festiwal filmowy poświęcony kobiecemu spojrzeniu w kinie dokumentalnym, eksperymentalnym i animowanym, organizowany od 2020 roku. Jego ideą jest wzmacnianie reprezentacji kobiet w branży filmowej poprzez prezentowanie twórczości reżyserek – zarówno debiutantek, jak i uznanych autorek – z różnych kultur i środowisk, w tym z grup mniejszościowych. Festiwal stawia na zaangażowane kino, które inicjuje dialog i uwrażliwia na kwestie praw kobiet, inkluzywności, edukacji klimatycznej czy seksualnej. Jednocześnie tworzy przestrzeń spotkań i wymiany doświadczeń dla twórczyń, publiczności, aktywistek i wszystkich zainteresowanych, budując społeczność opartą na współpracy i wzajemnym inspirowaniu się.
Środowisko filmowe od zawsze jest silnie zdominowane przez mężczyzn. European Audiovisual Observatory przygotowało raport z lat 2018–2022, który jasno pokazuje, że jedynie około 26% wszystkich reżyserów w Europie stanowią kobiety. Najmniejszy odsetek artystek wśród filmowych profesji zajmują operatorki kamery – zaledwie 10%. Organizacja zaznacza również, że kobiety realizują mniej produkcji i częściej pracują w grupach lub duetach mieszanych.
Badania nie prezentują się lepiej w Stanach Zjednoczonych. Jak podaje BBC, w 2017 roku wśród 250 najbardziej dochodowych filmów tylko 11% miało kobiety jako reżyserki. W 2023 roku, według USC Annenberg, odsetek ten wzrósł zaledwie do około 13%.
Na naszym rodzimym podwórku sytuacja wygląda podobnie. Stowarzyszenie Filmowców Polskich podaje: „Dla przykładu, w latach 2017–2022 (do czerwca 2022) spośród wszystkich filmów, które trafiły na ekrany kin, zaledwie 20% wyreżyserowały kobiety. Co prawda, jest to wynik lepszy niż w latach 2006–2017, kiedy jedynie 14% filmów fabularnych wyreżyserowały kobiety, ale wciąż możemy mówić o stosunkowo niewielkim udziale reżyserek w polskim kinie”. Krytyka Polityczna dodaje, że choć ten wzrost jest zauważalny, to nadal pokazuje głęboko zakorzenione nierówności strukturalne w branży.
Wyniki badań jasno wskazują, że inicjatywy pokroju HER Docs to niezwykle potrzebne działanie.
fot. materiały prasowe HER Docs
Tegoroczna edycja HER Docs Film Festival odbyła się w Warszawie w dniach 17–21 września 2025 roku. Dla „spóźnialskich” przygotowano także wersję online, dostępną do 28 września. Festiwal, od początku pomyślany jako przestrzeń dla filmów dokumentalnych tworzonych przez kobiety, konsekwentnie podkreśla znaczenie perspektywy autorek oraz to, że tożsamość twórczyń wpływa na sposób opowiadania o świecie.
W programie znalazło się trzynaście pełnometrażowych polskich premier, a także filmy z różnych stron świata – m.in. Długa droga do fotela reżyserki Vibeke Løkkeberg czy Wyprawa na Marsa z Nikki Giovanni w reżyserii Michèle Stephenson i Joe Brewstera. Festiwalowe produkcje podejmowały tematy przemocy, nierówności, transformacji społecznych, ekologii, tożsamości i relacji, akcentując znaczenie kobiecego głosu w refleksji nad współczesnością.
Szczególnym wydarzeniem była sekcja poświęcona austriackiemu kinu eksperymentalnemu, przygotowana we współpracy z Austriackim Forum Kultury i dystrybutorem Sixpackfilm. W jej ramach zaprezentowano trzydzieści krótkich i jeden pełnometrażowy film, powstałe od lat 70. do dziś. Warto także wspomnieć o współpracy z festiwalem WATCH DOCS, dzięki której włączono do programu sekcję „Unsettled”, koncentrującą się na problematyce współczesnych migracji.
Integralną częścią wydarzenia była trzecia edycja HER Docs Forum, odbywająca się 18 i 19 września, skierowana do profesjonalistek działających w obszarze filmu dokumentalnego. Forum obejmowało panele i warsztaty poświęcone m.in. łączeniu macierzyństwa z twórczością artystyczną, mikroagresjom w środowisku filmowym oraz tworzeniu sieci wsparcia i wspólnych strategii działania. Spotkanie inauguracyjne z Vibeke Løkkeberg i Miną Nybakke podkreśliło wagę przywracania historii kobiet w kinie i ich walki o widoczność.
HER Docs 2025 nie tylko zaprezentował szeroką panoramę filmów non-fiction tworzonych przez kobiety, ale także zwrócił uwagę na wciąż istniejące bariery w branży – ograniczony dostęp do finansowania, trudności w dystrybucji i brak równej reprezentacji na największych światowych festiwalach. Organizatorzy podkreślali potrzebę dalszej pracy nad inkluzywnością i otwartością na głosy twórczyń z różnych środowisk i kultur. Festiwal stał się dzięki temu nie tylko przeglądem filmowym, lecz także ważnym forum refleksji nad kondycją współczesnego kina dokumentalnego i miejscem, w którym kobieca perspektywa wybrzmiała wyjątkowo mocno.
fot. materiały prasowe HER Docs
W tym roku szczególną uwagę poświęciłam polskim dokumentalnym krótkim metrażom. W festiwalowym repertuarze znalazło się ich aż piętnaście. To właśnie one – często bardziej kameralne, osobiste i eksperymentalne – najlepiej oddawały ducha HER Docs. Reżyserki z młodszego pokolenia odważnie sięgały po tematy trudne, intymne i marginalizowane, szukając nowych form narracji i wizualnego języka, który pozwalałby mówić o kobiecych doświadczeniach bez uproszczeń i stereotypów.
Wiele z prezentowanych filmów miało charakter introspektywny, skupiając się na emocjach i pamięci. Śniła mi się podróż w reżyserii Mai Soś to poetycki, zrealizowany na taśmie 8 mm esej o wędrówce – tej wewnętrznej, ale i zewnętrznej. Z kolei Za moich czasów Igi Lis ukazuje rozmowy z babciami reżyserki, tworząc wzruszający kolaż kobiecych wspomnień. Znajdziemy w nim rodzinne anegdoty i historie z młodości, które – choć pozornie błahe – stają się punktem wyjścia do refleksji nad przemijaniem i przekazywaniem doświadczeń między pokoleniami.
Nie zabrakło też filmów eksplorujących problematykę ciała i tożsamości. Hearsay Marii Oblickiej to subtelna opowieść o życiu z częściową utratą słuchu, o tym, jak cisza i dźwięk wpływają na percepcję świata i relacje z innymi. Smile Katarzyny Bialik podejmuje temat presji społecznej wobec kobiecego wyglądu i seksualności, zderzając codzienność z poetyckim obrazem autoafirmacji. I nie mów o mnie wariat Doroty Skupniewicz z kolei daje głos osobom mierzącym się z chorobami psychicznymi, kwestionując tabu i język, jakim mówimy o zdrowiu.
Część krótkich metraży operowała bardziej eksperymentalną formą. Aqualines Mili Nowackiej i Clarice Calvo-Pinsolle to audiowizualna medytacja o wodzie i procesach przepływu, w której dźwięk staje się równorzędnym partnerem obrazu. Lezje Urszuli Haber i Odwiedził mnie dzisiaj wieloryb… Matyldy Maciejewskiej wprowadzają surrealistyczne, oniryczne środki wyrazu, posługując się metaforą, by mówić o emocjonalnym napięciu i pragnieniu wolności.
W krótkich metrażach widać było niezwykłą świadomość formy. Reżyserki swobodnie łączyły dokument z animacją, performansem czy materiałem archiwalnym. Ich filmy świadczyły o artystycznej odwadze i wrażliwości społecznej. W przeciwieństwie do dużych produkcji festiwalowych, te krótkie formy pozwalały zajrzeć naprawdę blisko – do wnętrza bohaterki, jej codzienności, relacji, ciała czy pamięci. Właśnie w tej kameralności kryła się ich siła.
Krótkie metraże w tegorocznej edycji HER Docs udowodniły, że to właśnie w krótkiej formie często rodzi się przyszłość dokumentu. Pokazały, jak kobiety w polskim kinie coraz śmielej przejmują narrację, redefiniując pojęcie dokumentalności i proponując własny, emocjonalny, a zarazem intelektualnie wyrazisty język opowiadania o świecie.
fot. materiały prasowe HER Docs
HER Docs Film Festival to dowód na to, że kobieca wrażliwość w kinie nie jest niszą, lecz potężnym narzędziem opowiadania o świecie. Pokazuje, że gdy feministyczne spojrzenie trafia za kamerę, twórczość filmowa staje się bardziej empatyczna, szczera i różnorodna. To właśnie w takich przestrzeniach jak HER Docs rodzi się przyszłość kina – takiego, które nie tylko dokumentuje rzeczywistość, ale też ją zmienia.
Studentka dziennikarstwa, miłośniczka szeroko pojętej popkultury. Fanka filmów Marvela, krwawych horrorów i Szekspira. Od niedawna zapalona widzka dokumentów. Członkini Zespołu Edukatorów Filmowych. W wolnej chwili czyta książki, robi zdjęcia i chodzi na koncerty.