W dniach 8 – 17 listopada w drugim największym mieście Wielkiej Brytanii miał miejsce Festiwal Filmowy w Birmingham. Prezentowano tam bardzo różnorodne produkcje, zarówno pod względem metrażu, budżetu, jak i jakości. Wśród nich znalazłem prawdziwą perłę, o której trochę w tym artykule opowiem, The Kingdom by the Sea. Oprócz mojej opinii poniżej znaleźć można również krótki wywiad z twórcami. Miałem okazję porozmawiać z nimi po pokazie ich filmu.
Film The Kingdom by the Sea opowiada o ekscentrycznym aktorze, oskarżonym o napastowanie, który w formie ucieczki przenosi się do małej miejscowości, gdzie nawiązuje przyjacielską relację z lokalną dziewczynką. Jak można zobaczyć, opis fabuły sam w sobie stwarza w nas pewnego rodzaju uprzedzenia do głównego bohatera. I o tym właśnie ten film jest, o uprzedzeniach i domysłach bohaterów, ale także widzów. Bardzo mi się podoba, jak zgrabnie produkcja ta manipuluje naszymi myślami. Ja sam się złapałem na tym, że oskarżyłem głównego bohatera o coś, co jak się później okazało, nie miało miejsca. Film ten jest czarno biały, idealnie kontrastując z przedstawionym światem, który na pewno zero-jedynkowy nie jest. Widzowi wydawać się może, że istotne są niuanse, jednakże tylko prawda jest w stanie nas wyzwolić, co z resztą powiedział mi jeden z twórców. Chciałbym w tym miejscu zwrócić również uwagę, że fabuła przypomina mi mój ulubiony typ produkcji. To znaczy, opowiadający o zgorzkniałych skrzywdzonych przez życie bohaterach, którzy zmieniają się, otwierają pod wpływem ciepła napotkanych osób. Przykładowe filmy tego typu to chociażby Gran Torino, Mężczyzna imieniem Otto czy właśnie, The Kingdom by the Sea. Bardzo serdecznie polecam wszystkim te produkcje, bowiem pokazują one, że wszystko jest możliwe, kiedy spotkamy odpowiednich ludzi.
Fot. kadr z filmu Gran Torino
A teraz zapraszam do mojej rozmowy z równie wyjątkowymi twórcami filmu The Kingdom by the Sea, Neilem Jacksonem i Rikkim Kimptonem:
Tymoteusz Wójcik: Podczas Q&A po seansie filmu wspomniałeś Neil, o muzyce filmowej i jej znaczeniu. Dla mnie również jest to bardzo istotny element. Czy mógłbyś opowiedzieć, o tym, w jaki sposób można zachować balans w filmie, pomiędzy muzyką, a innymi częściami składowymi?
Neil Jackson: Z tworzeniem ścieżki dźwiękowej do The Kingdom by the Sea wiąże się bardzo ciekawa historia. Mianowicie mieliśmy już wyznaczonego kompozytora, który jednak w ostatniej chwili zrezygnował. Richardowi (Richard John Taylor Krays: The Dead Man Walking, Alice in Terrorland ; reżyser i scenarzysta przyp. red), jednakże udało się znaleźć Jose, który udźwignął to zadanie. Wydaję mi się, że nigdy nie słyszałem o kimś, kto, po pierwsze skomponował coś w tak krótkim czasie, a po drugie, zrozumiał temat filmu w sposób pozwalający idealnie uchwycić charakter produkcji. Dodatkowo bardzo istotne było, aby wszystko odpowiednio się zgrało z czarno białym stylem filmu, a Jose odegrał w tym wyjątkowo istotną rolę. Za każdym razem, kiedy dosyłał nam kolejne fragmenty ścieżki dźwiękowej, czuliśmy, że to jest to. The Kingdom by the Sea zapoczątkował naszą wyjątkową współpracę, obecnie tworzymy razem już trzecią produkcję.
Rikki Kimpton: Co chciałbym na wstępie zaznaczyć, to że moim zdaniem ścieżka dźwiękowa jest tak istotna jak dialogi i równie ważna jak same sceny. Jest to element momentami wręcz kluczowy. Brak odpowiedniej muzyki może kompletnie zrujnować film. Tak jak Neil wspomniał, Richard znalazł wyjątkowego kompozytora z Brazylii, który wszystko w tej kwestii idealnie dopasował. Panowie mają bardzo dobrą relacje zawodową, co pozwala im, odpowiadać na swoje potrzeby.
Omawiany dzisiaj film poświęcony jest bardzo ciężkiemu tematowi, jakim są uprzedzenia i pomówienia. Co jest Twoim zdaniem najważniejsze przy tworzeniu filmów opartych o taką tematykę?
Rikki Kimpton: Na pewno trzeba takie historie odpowiednio wyważyć. Kluczowe momenty muszą być dokładnie zarysowane i nie można się z nimi spieszyć. To jest właśnie coś, co możesz dostrzec na początku filmu, fabuła nie ukazała wszystkiego od razu. Później przeszliśmy do kolejnych rozdziałów, które pozwoliły wyczytać, że coś jest nie tak. Widz jednak cały czas miał nadzieje, że odkryje co. Wszystko zależy od osoby i tematyki. Nasz temat był na pewno bardzo ważny i trzeba było do niego podejść tak, aby każdy poprawnie go zrozumiał. Richard, na nasze szczęście jest ekspertem od wyważania fabuły i odpowiedniego przedstawiania historii.
Fot. kadr z filmu The Kingdom by the Sea
Czy mógłbyś opowiedzieć Neil, jak tworzony był scenariusz tej produkcji?
Neil Jackson: Jak Richard wspomniał dzisiaj na scenie, nasz film złożony jest z wielu prawdziwych historii. Na ich podstawie, a także wyjątkowej lokalizacji, w której kręciliśmy, oparliśmy całą opowieść. Fabuła toczy się w bardzo małej, zamkniętej społeczność, czymś w rodzaju wioski, gdzie jeśli jedna osoba coś powie, cała wieś w to wierzy, a czasami niekoniecznie jest to prawda. Główny bohater dostrzegł coś interesującego w Hope, ale w tak ojcowski sposób. Pozwoliło mu to nawiązać z nią kontakt, który zarówno, zastąpił mu córkę, jak i jej ojca. Ta relacja była naprawdę wyjątkowa. Jednakże fabuła pokazuje nam, że jakkolwiek coś jest czyste i dobre, to wystarczy jedna osoba, aby to odkształcić i zepsuć, przedstawiając fałszywą historię w postaci plotki.
Czy moglibyście mi powiedzieć, co było najcięższe podczas tworzenia tej produkcji?
Rikki Kimpton: Myślę, że pogoda, a dokładniej chłód, który nam towarzyszył. Dowód na to można zobaczyć, chociażby w scenach w domu głównego bohatera, w których widać jego oddech, co spowodowane jest właśnie mrozem. Dom, w którym kręciliśmy — co ciekawe należący do rodziny aktorki grającej Hope — był bardzo duży i nieogrzewany. Zabawne jest to, że temperatura na zewnątrz była wyższa niż w środku, momentami naprawdę nie mogliśmy oddychać.
Neil Jackson: Na pewno bardzo ciężka była współpraca ze świętej pamięci Nickiem, który w momencie zdjęć był bardzo schorowany. Nie spodziewaliśmy się, w jak ciężkim stanie jest, kiedy przyjechał na plan. Nick był naprawdę wyjątkowym i uzdolnionym aktorem, a także przede wszystkim bardzo życzliwym człowiekiem, który zrobiłby wszystko dla drugiej osoby. Dużo czasu poświęcał innym młodym aktorom, takim jak, chociażby Ricky. W momencie, kiedy weszliśmy na plan, był już jednak w bardzo ciężkim stanie i potrzebował dużo pomocy. Przypominaliśmy mu jego kwestie, upewnialiśmy się, czy jest mu ciepło — tak jak wspomniał Ricky — dom, w którym kręciliśmy w Peterborough był bardzo wychłodzony, co najbardziej dawało się we znaki właśnie Nickowi. Te elementy, były wyjątkowo ciężkie, jednakże nie mieliśmy wątpliwości czy Nickowi uda się wszystko odpowiednio zagrać. Nie była to nasza pierwsza wspólna współpraca, dobrze się znaliśmy. Dzięki temu było to bardziej jak zajmowanie się serdecznym przyjacielem, a nie próby nagrania filmu. Mimo tego, że każda scena przychodziła z trudem, chcę wierzyć, że nasze starania i pomoc sprawiły, że jego ostatni film był dla niego możliwie jak najbardziej przyjemny i łatwy.
Stan zdrowia Nicka, utożsamił go z głównym bohaterem. W ten nieszczęśliwy sposób produkcja otrzymała kolejną warstwę, zgadza się?
Neil Jackson: Tak to prawda. Bardzo lubię tę część charakteru głównego bohatera, iż jest on taki zrzędliwy, a także kiedy dzwoni dzwonek do drzwi, to przeklina. Z drugiej strony, jednak kiedy oglądasz kolejne sceny, zaczynasz rozumieć, dlaczego taki jest. I jak zauważyłeś, pozwala to widzowi dostrzec kolejne warstwy.
Duże wrażenie zrobił na mnie moment, kiedy oprócz bohaterów, również widzowie zaczynają gromadzić swoje uprzedzenia. Czy moglibyście coś o tym opowiedzieć?
Neil Jackson: Tak zgadza się, zarysowaliśmy kilka sytuacji, w których świat i bohaterowie okazują się trochę inni, niż się widzowi może wydawać. W ten oto sposób wyraziściej zaznaczyliśmy, że Nick jest tylko starszym poczciwym mężczyznom, który nawiązał wyjątkową, dobrą więź z dziewczynką i nie jest tym, za kogo go wielu uważa.
Rikki Kimpton: Główny bohater, aby chronić swoją przyjaciółkę, musi się od niej oddzielić, mimo że tak naprawdę tego nie chce. Dlatego właśnie na końcu przeprasza ją w liście, za potraktowanie jej w opryskliwy sposób, za to jak się do niej odezwał, musiał jednak to zrobić, aby jej pomóc. Wszystko stało przez uprzedzenia innych. Ludzie zawsze będą osądzać, do momentu, w którym prawda nie wyjdzie na jaw, wtedy wszystko się wyjaśni zgodnie z powiedzeniem: prawda was wyzwoli. Uważam, że prawda zawsze zwycięża.
Jako ciekawostkę i nagrodę dla wytrwałych chciałbym dodać, że podczas kręcenia jednego z ostatnich horrorów Richarda Johna Taylora został wykorzystany ten sam dom, co w The Kingdom by the Sea. Wówczas twórcy poszukiwali kilkorga dzieci do niektórych scen, idealnie w tej roli sprawdziło się potomstwo właścicieli domu. W tamtym momencie dostrzeżona została Olive Wilson, filmowa Hope. Dzięki czemu była ona jedną z faworytek do roli w najnowszym filmie, a ostatecznie ją otrzymała. Jest to ciekawy wątek, bowiem nadaje kolejnej warstwy całej historii, w której to filmowa Hope chciała zostać aktorką.
Ilustracja wprowadzenia: zdjęcie własne -od lewej Rikki Kimpton, Tymoteusz Wójcik, Neil Jackson, Richard John Taylor
Absolwent szkoły muzycznej I stopnia. Miłośnik kina i szeroko rozumianej popkultury. Korespondent z Festiwalu Filmowego w Cannes. Były zawodnik footballu amerykańskiego, a także Mistrz Polski Juniorów w tej dyscyplinie.