Na przestrzeni lat zrodziło się naprawdę wiele serwisów streamingowych, które bardzo ułatwiły ludziom życie. Za sprawą jednego kliknięcia mamy dostęp do wielu seriali i filmów. Każdy serwis streamingowy jest na swój sposób unikatowy. Zarówno jeśli chodzi o wideo na żądanie, jak i o muzykę. Jednak cała ta kolorowa otoczka sprawia, że człowiek zazwyczaj mniej przykłada uwagi do tego co ogląda. Co więcej - streaming idzie w tą najgorszą stronę, którą tylko się da. W opozycji do niego stoją jednak nośniki fizyczne, które są niemal wieczne. Co w dzisiejszych czasach jest bardziej opłacalne? A może raczej pewniejsze i bardziej pod użytkowników?
Trzeba przyznać, że streaming zrewolucjonizował przemysł kulturowy. Wielkie hollywoodzie hity stały się dla nas dostępne za pomocą jednego kliknięcia. To właśnie przez to, zarówno płyty DVD, CD i Blu-ray poszły nieco w odstawkę i stały się przedmiotem stricte kolekcjonerskim, dla prawdziwych zapaleńców, gdyż w cenie jednej płyty mamy dostęp do kilkuset jakościowych pozycji w jednej bibliotece. Załóżmy chociażby, że jedna płyta blu-ray wynosi 80 zł, a taki Netflix 63 zł. Kupując streaming mamy kilkaset takich blu-ray. No ale czy to faktycznie jest takie kolorowe?
Mimo ogromnej wygody, możemy stwierdzić że jesteśmy więźniami serwisów streamingowych. Codziennie oglądamy wiele seriali i filmów, które na dobrą sprawę nie są nasze. Każdy z tych serwisów wpierw musi wykupić licencje na dany film, by móc go mieć w swojej bibliotece. Co za tym idzie? Jest spora rotacja. Niektóre serwisy, jak Max usuwają filmy z dnia na dzień, jak na przykład było z Legionem Samobójców Jamesa Gunna czy Zakonnicą. Tak samo jest z Disney+, gdy usunął serię Indiana Jones. Posiadając jednak taką płytę z filmem, możemy obejrzeć go kiedy tylko nam się zapragnie. Natomiast baza seriali wśród różnych serwisów jest tak ogromna, że naprawdę trudno jest z nich zrezygnować, zwłaszcza że naprawdę mały odłamek seriali jest wypuszczany na płytach. Nieliczne seriale HBO pojawiają się po dziś dzień na płycie, lecz jest to naprawdę już rzadkością.
Podobnie jest z usługami, takimi jak Spotify, Tidal czy YouTube Music. Przykładem jest chociażby zespół Budgie, który swego czasu miał całą swoją dyskografię na każdej z tych usług, lecz z dnia na dzień - muzyki brak. Jak sobie wtedy poradzić? Jedyną opcją jest kupienie płyty CD lub winyla, a w przypadku tego zespołu to takie tanie nie jest. Kolejny przykład? Infernal Connection grupy Acid Drinkers z dnia na dzień znikła. Tak więc mając serwis streamingowy, nie mamy pewności czy nasza ulubiona pozycja nie zniknie z dnia na dzień.
Patrząc na fakt ciągłej inflacji oraz obecnej sytuacji na świecie, nasze ukochane ceny sprzed 5 lat poszły na zawsze w zapomnienie. Co z tego, że ceny paliwa drożeją jak w sklepach takowa cena produktów nie spadnie. Netflix ceny podniósł, Disney+ też, SkyShowtime i Max też. Jedynie Prime Video wciąż, jak ten jeden wojownik trzyma swój abonament 50 zł na rok. I może wydawać się, że takie 60 zł na pięć osób to nie jest taka wygórowana cena.
No i nie była, do czasu gdy zaczęto niepotrzebnie (i łapczywie) walczyć ze współdzieleniem konta. Tylko jedna rodzina może mieć konto na danej platformie, jak się chcesz składać ze znajomymi - sorry, nie możesz. I ta plaga rozrasta się na kolejne usługi. Disney+ również to wprowadza i cieszmy się nim, póki jeszcze możemy. Jesteś w trasie - oczywiście masz opcje zaznaczenia, że tak. Jednak jest ona ograniczona. Twoja siostra się wyprowadziła? No cóż, nie jest już członkinią gospodarstwa domowego. Jest na to jednak sposób - możecie współdzielić konto, lecz musicie zapłacić więcej! Oczywiście nie wszyscy użytkownicy mogą z tego skorzystać, a zaledwie dwójka.
Na razie skupiłem się głównie na streamingu, lecz poruszmy teraz temat naszego drugiego bohatera - nośnika fizycznego. Ja może jestem staroświecki, lecz uwielbiam rytuał związany z włączaniem filmu. To wyciągnie filmu z półki, wkładanie do napędu, wybieranie języka i delektowanie się produkcją. Mając w swojej kolekcji taki film daje to niezwykła frajdę, a może posłużyć nawet jako inwestycja w przyszłość. Przykładowo taki American Psycho z polskiej dystrybucji na popularnych serwisach aukcyjnych osiąga niebagatelne sumy. Tak samo z serią Spider-Man z MCU. Wszystko to za sprawą tego, że wytwórnie często upadają i giną prawa do dystrybucji na terenie Polski. Spider-Man: Bez drogi do domu nigdy nie ukazał się oficjalnie w Polsce na blu-ray i trzeba było go sprowadzać zza granicy. Co więcej, taki film na płycie nie zniknie z waszej biblioteki, chyba że go zgubicie, zniszczycie lub ktoś wam go ukradnie.
Możecie też mi wierzyć lub nie, ale nośnik fizyczny zawsze pokaże nam lepszy obraz, aniżeli streaming. Na płytach Blu-ray (zwłaszcza w wersji 4K Ultra HD) filmy są kodowane z wyższym bitrate'em niż w streamingu. Oznacza to, że dane obrazu są kompresowane w mniejszym stopniu, co skutkuje ostrzejszymi detalami, lepszą reprodukcją kolorów i bardziej naturalnym wyglądem. Blu-ray 4K obsługuje zaawansowane formaty HDR, takie jak Dolby Vision czy HDR10+, które zapewniają głębszy kontrast i żywsze kolory niż standardowy HDR w streamingach, które mogą być ograniczone przez niższą przepustowość. Streaming, nawet w jakości 4K, może czasem powodować artefakty kompresji, takie jak pikselacja lub banding, zwłaszcza w scenach o dużej dynamice (np. ciemnych scenach czy szybkiej akcji). Na płytach Blu-ray te problemy występują znacznie rzadziej. Dodatkowo Streaming jest uzależniony od przepustowości łącza internetowego. Nawet jeśli platforma oferuje treści 4K z HDR i dźwiękiem przestrzennym, ich jakość może być obniżona w przypadku problemów z łączem (np. spadku prędkości Internetu). Nośnik fizyczny gwarantuje pełną jakość niezależnie od warunków zewnętrznych.
Warto zaznaczyć, że nośniki fizyczne są o wiele droższe, aniżeli streaming. Tak jak wspomniałem - w cenie jednej, nowej płyty Blu-ray możemy mieć dostęp do biblioteki Netflixa, która ma naprawdę sporo do zaoferowania. Filmy na Blu-ray, szczególnie w wersji 4K Ultra HD, mogą kosztować od kilkudziesięciu do kilkuset złotych za sztukę. Co więcej, by móc odtworzyć taki film trzeba mieć do tego dedykowany sprzęt, a odtwarzacz Blu-ray 4K to wydatek minimum 300 zł, jeśli nie szukamy używanego. Dodatkowo, gdy wkręcimy się w to zbieractwo z czasem zabraknie nam miejsca na trzymanie tych wszystkich pozycji, aż z czasem zapomnimy, że takowy tytuł mamy w swojej kolekcji. Takiego filmu na płycie nie możemy też obejrzeć w dowolnym miejscu na świecie, przez co jest mniej mobilny, aniżeli wygodny streaming.
W grę wchodzi też brak ekologiczności i duża produkcja plastiku. Ja jestem osobą, która preferuje kupowanie z drugiej ręki czyli tak zwany recykling. Produkcja nośników fizycznych, takich jak płyty, opakowania i ich transport, generuje większy ślad węglowy w porównaniu do streamingu. Dodatkowo, uszkodzone lub przestarzałe nośniki mogą kończyć jako odpady elektroniczne. Gdy takowa płyta lub odtwarzacz nam się zniszczą - mamy spory problem z jego utylizacją.
Nośniki fizyczne oferują wysoką jakość i trwałość, ale ich główne wady to wysokie koszty, problemy z przechowywaniem, podatność na uszkodzenia i brak mobilności. Są idealnym rozwiązaniem dla miłośników kolekcjonowania lub osób, które cenią najwyższą jakość obrazu i dźwięku w kinie domowym czy na sprzęcie audiofilskim.
Streaming natomiast wyróżnia się wygodą, szeroką dostępnością treści i brakiem potrzeby przechowywania fizycznych nośników. Jest świetnym wyborem dla osób, które preferują mobilność i szybki dostęp do nowości, kosztem potencjalnie niższej jakości technicznej.
Najlepszym podejściem może być połączenie obu rozwiązań – korzystanie ze streamingu na co dzień i inwestowanie w nośniki fizyczne dla ulubionych filmów, albumów czy klasyków, które warto posiadać na stałe w najwyższej jakości. Dzięki temu można cieszyć się wygodą, a jednocześnie budować kolekcję, która przetrwa zmieniające się standardy cyfrowe i ograniczenia licencyjne platform streamingowych.
Geek i audiofil. Magister z dziennikarstwa. Naczelny fan X-Men i Elizabeth Olsen. Ogląda w kółko Marvela i stare filmy. Do tego dużo marudzi i słucha muzyki z lat 80.