Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

„Cieszę się, że stworzyliśmy Kleksa dla współczesnych dzieci” – wywiad z Sebastianem Stankiewiczem

Autor: Agata Magdalena Karasińska
19 stycznia 2025
„Cieszę się, że stworzyliśmy Kleksa dla współczesnych dzieci” – wywiad z Sebastianem Stankiewiczem

Sebastian Stankiewicz ma na swoim koncie niemal 100 ról filmowych i serialowych. W poprzednim tygodniu premierę miała druga część nowej Akademii Pana Kleksa, czyli Kleks i wynalazek Filipa Golarza, w której Sebastian ponownie wciela się w postać ptaka Mateusza. Jak sam mówi, jest to rola, o której zawsze będzie pamiętał. Mieliśmy okazję porozmawiać z aktorem o kulisach produkcji i o tym, jakie ma ona znaczenie dla współczesnej młodej widowni. Zapraszamy do czytania!

Sebastian Stankiewicz: Chciałbym zacząć od tego, że kilka dni temu pożegnaliśmy Stanisława Brudnego – niesamowitego człowieka i wspaniałego aktora. W Akademii Pana Kleksa Stanisław zagrał Księcia Mateusza. Przyjechał wtedy powiedzieć jedno zdanie: „Myślałem, że mam przed sobą całe życie”. Gdy to powiedział, nastała totalna cisza. W oczach osób z ekipy pojawiały się łzy. Maciej Kawulski, reżyser, poprosił Staszka, żeby to powtórzył. Zrobił to ponownie, równie znakomicie. Maciek powiedział wtedy tylko: „ja to mam, dziękuję”. Dzień jego śmierci był dla mnie wyjątkowo smutny. Stasiu był cudowną osobą – pełną pokory wobec życia i z niesamowitym poczuciem humoru. Na pewno to niepowetowana strata. 
Pamiętam też, jak przyjechał na plan Akademii Pana Kleksa. Asystentka reżysera powiedziała: „Panie Staszku, to będzie cała noc pracy, będzie zimno, ale będziemy o Pana dbać.” A on odpowiedział: „Proszę Pani, ja wojnę przeżyłem, to co mnie jeszcze może spotkać?”

Agata Karasińska: To są bardzo mocne słowa i wielka strata. Naszą rozmowę zaczęliśmy bardzo nostalgicznie i przy nostalgii jeszcze trochę zostaniemy. Cofnijmy się o 40 lat. Pierwsza ekranizacja Akademii Pana Kleksa to są czasy Twojego dzieciństwa. Czy Ty byłeś fanem Kleksa za dzieciaka?

Sebastian: Byłem wielkim fanem! To były czasy, kiedy kino nie miało zbyt wiele do zaproponowania, zwłaszcza dla dzieci i młodzieży. Ten film, jak na tamte czasy, był zrealizowany znakomicie. Patrząc z dzisiejszej perspektywy, to prawie wszyscy, którzy wtedy dorastali, mają go zapisanego gdzieś mocno w sercu. Wiele osób jest emocjonalnie związanych z tym filmem. Myślę, że właśnie dlatego widzowie tak chętnie oglądają naszą wersję i porównują ją do poprzedniej. Cieszę się, że stworzyliśmy Kleksa dla współczesnych dzieci. Być może za 20 lat powstanie kolejna wersja i dzieci obecnie oglądające nasz film będą porównywać go naszego Kleksa (śmiech). Teraz dzieciaki traktują go bardzo emocjonalnie, co widzę po opiniach w mediach społecznościowych i podczas spotkań z widzami.

Agata: Faktycznie, na ostatnim Filmowym Show Kleksa, które odbyło się w Złotych Tarasach, tych dzieciaków było naprawdę sporo. To było coś niesamowitego. 

Sebastian: Zgadzam się, to było niezwykłe. Można powiedzieć, że to taka „kleksomania”. Graliśmy przedstawienia w największych halach w Polsce: Tauron Arena, Ergo Arena, Katowicki Spodek, a po każdym spektaklu przychodziło do nas mnóstwo dzieci, prosząc o autograf czy zdjęcie. Czuliśmy się trochę jak gwiazdy rocka (śmiech). Dzieci przynosiły nam prezenty, które same stworzyły – rysunki, obrazki, rękodzieło. Nikt im nie mówił, żeby to robiły – one po prostu to czuły i chciały dać coś od siebie. Wydaje mi się, że ten świat Keksa, jak 40 lat temu, tak samo teraz, po prostu działa. Jako dziecko uwielbiałem Podróże Pana Kleksa – marzyłem, żeby być na tym statku i krzyknąć: „Cała naprzód ku nowej przygodzie!” Każdy wtedy chciał być w Akademii. Dlatego, gdy dowiedziałem się, że będziemy pracować nad nowymi filmach, byłem ogromnie podekscytowany. Ale pojawił się też lekki stres – wiedziałem, że postacie zostaną wymyślone zupełnie od nowa.

fot. materiały prasowe Next Film

Agata: A kiedy dowiedziałeś się, że będzie nowa ekranizacja, Twoja pierwsza reakcja była bardziej negatywna, miałeś jakieś wątpliwości co do tego, czy to jest w ogóle potrzebne? Czy wręcz przeciwnie – uznałeś „świetny pomysł, wchodzę w to!”?

Sebastian: Kiedy usłyszałem, że powstanie nowy Kleks, pomyślałem „Wow”, ale nie sądziłem, że będę częścią tego projektu. Dopiero po jakimś czasie dostałem informacje od mojej agentki, żeby nagrać self type’a, więc to zrobiłem. Później spotkałem się z Maćkiem Kawulskim – przegadaliśmy temat i coś kliknęło. Od tego czasu zaczęły się przygotowania i praca nad rolą – obserwacja ptasich zachowań, spotkania z Anią Skorupą, aktorskim couchem. Pracowałem też z Michałem Gerlachem, który jest reżyserem ruchu. To była rola, która wymagała wielu prób, aby w pełni się w nią wczuć. Maciej powiedział, że w Mateuszu będziemy szukać cech, których nie lubimy w sobie jako ludzie. Dlatego też w drugiej części, Kleks i wynalazek Filipa Golarza, Mateusz jest bardziej egocentryczny, nastawiony na siebie. Szukaliśmy tej opozycji: ja – my. 

Agata: I tak z perspektywy aktora – co było dla Ciebie większym wyzwaniem: stworzenie całej tej postaci Mateusza od początku, czy kontynuacja jej w Kleksie i wynalazku Filipa Golarza?

Sebastian:Kręciliśmy obie części jednocześnie, co było trudne. Musiałem wiedzieć dokładnie, w jakim momencie fabuły jest postać. Maciej Kawulski pilnował tego, ale jako aktor musiałem mieć wszystko dokładnie rozpisane. Tak naprawdę nie kręciliśmy chronologicznie, a lokacyjnie – na przykład sceny w gabinecie Pana Kleksa były kręcone wszystkie naraz z obu części. Trzeba było być naprawdę skupionym na pracy. 

Agata: Zaskoczyłeś mnie tym! Nie spodziewałam się, że to było kręcone w taki sposób – zwłaszcza że akurat postać Mateusza trochę się rozwinęła w drugiej części. Jak Ci się udało wyłapać tę różnicę w postaci?

Sebastian: Właśnie na tym polegał myk, żeby dokładnie nad tym wszystkim zapanować. Nie było wyjścia – musiałem się postarać, żeby widz się nie zgubił, a jednocześnie, żeby cały czas zachowany był charakter postaci, bo tak jak mówisz, Mateusz się zmienia.

fot. materiały prasowe Next Film

Agata: Powiedziałeś, że postacie miały pokazać prawdziwe wady ludzi. Oczywiście, zalety też. Czy Ty widzisz w sobie też pewne cechy ptaka Mateusza?

Sebastian: Tak, czasami sam jestem nastawiony na „ja”. Myślę, że w tym zawodzie trochę trzeba myśleć o sobie – aktorzy nieustannie są nastawieni na krytykę. Jeśli chce się zagrać naprawdę dobrze, wymaga to zamknięcia się w swojej bańce i poświęcenia czasu. Myślę, że aktorzy w ogóle też lubią mówić o sobie. Mateusz również uwielbiał opowiadać o sobie. Ja to mówię trochę z przymrużeniem oka, ale teraz, moim zdaniem, w społeczeństwie jest nastawienie na „ja” – ja muszę zadbać o siebie. Jednak żyjemy w społeczeństwie, więc powinniśmy też myśleć o innych i to chcieliśmy pokazać tym dzieciakom. Oczywiście, można myśleć o sobie, o swojej sile, o swojej mocy, ale również wykorzystywać to dla innych. A tutaj mamy takiego typowego egocentryka. Z drugiej strony Ambroży Kleks jest totalnie pogubiony w realnym świecie. To też chcieliśmy pokazać – czasami trzeba ogarnąć rzeczywistość, a nie cały czas żyć w bańce i bajce. Często słyszę „A bo ten Wasz Kleks jest właśnie taki pogubiony”, ale o to chodziło. Takiego Kleksa stworzyliśmy. Te postacie miały być inne niż w poprzedniej ekranizacji.

Agata: Zgadzam się z Tobą. To jest bardzo częsty zarzut wobec nowych filmów o Akademii Pana Kleksa, że sam Kleks jest trochę głupiutki. Tak, jest zupełnie inny. Jednak uważam, że na tym polega właśnie interpretacja i reinterpretacja całej powieści. To jest super, że stworzyliście te postacie na nowo.

Sebastian: Ja sobie tak od początku myślałem, że my nie jesteśmy pierwsi w robieniu remaków. Powstało ich mnóstwo. I po co robić coś tak samo? No przecież to już było. Naprawdę rozumiem też Maćka, który robi swoje kino po swojemu. Dlaczego on ma coś odtwarzać? To jest jego własna reinterpretacja tej historii razem z obserwacją młodego widza – w co on gra, czego on słucha, co go interesuje. Ja też lubię ryzykować i wychodzić ze strefy komfortu. My po prostu wyszliśmy z jakiejś swojej strefy komfortu. Chociaż jednocześnie cały plan był jedną wielką strefą komfortu – głównie za sprawą naszych młodych aktorów. Pamiętam, że była dziewczynka, która zawsze witała mnie słowami „O, Pan Sowa!”, po czym się przytulała. To we mnie zostanie już na zawsze – te uśmiechy dzieciaków. Radość było widać nawet w ich oczach.

Agata: To też pokazuje, że faktycznie robicie coś ważnego dla nich.

Sebastian: Też tak myślę. Są filmy, które dostają swoje drugie życie po latach. Może kiedyś, w przyszłości, dowiemy się, jaki wpływ miały na te dzieciaki. Może ktoś podejdzie do mnie i powie: „Pamiętam, jak byłem dzieckiem i Pan grał ptaka Mateusza!”. Sam, gdy kręciliśmy sceny w komnacie, w których byłem księciem Mateuszem i Piotr Fronczewski mówił do mnie „Daję Ci tę cudowną czapkę”, to miałem ciarki. To było niesamowite – będąc dzieckiem, oglądałem ten film, a teraz, po latach, stałem się częścią tej historii. To jest właśnie magia „Kleksa”. Dla mnie to było niesamowite – spotkać Piotra Fronczewskiego, bohatera dzieciństwa.

Agata: Masz takie poczucie, że gdybyś cofnął się w czasie, to taki mały Sebastian byłby z Ciebie dumny? Za to, co robisz, że bierzesz w tym udział?

Sebastian: Myślę, że tak. Ostatnio zastanawiałem się, ile rzeczy w życiu zrobiłem i to często jest związane z naprawdę ciężką pracą czy rezygnacją z wielu rzeczy. Teraz, rozmawiając z Tobą, naprawdę bardzo się cieszę, że cała ta przygoda się wydarzyła. Są takie role, o których zawsze będę pamiętał i ptak Mateusz jest jedną z nich. 

Agata: Zawsze na koniec wywiadu z twórcami filmowymi, pytam mojego rozmówcę, dlaczego uważa, że warto obejrzeć dany film. I to jest pierwsza rozmowa, kiedy czuję, że nie muszę o to pytać, bo wszystkie Twoje wypowiedzi pokazują, że warto obejrzeć film Kleks i wynalazek Filipa Golarza.

Sebastian: To bardzo miłe, co mówisz, a naszą rozmowę zakończę cytatem: „W bajkach znajdziesz odpowiedź na wszystko”.

Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Zakochana w filmach i muzyce, a także ich połączeniu w postaci musicali. Pierwszą część Harry'ego Pottera oglądała prawdopodobnie, zanim nauczyła się mówić. Typowy geek, którego mieszkanie pełne jest figurek, plakatów kinowych i płyt CD.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.