Sesja się skończyła, to można iść do kina. Na Babilon szedłem z pustą głową, jedynie po to, by zobaczyć Margot Robbie w kolejnej roli. Jestem fanem tej aktorki, a także jestem fanem Brada Pitta, którego również możemy zobaczyć w obsadzie. Przypadkowo zobaczyłem, że reżyserem filmu jest Damien Chazelle, który ma na swoim koncie jedne z moich ulubionych filmów - Whiplash i La La Land. Wiem, że wielu krytyków filmowych nisko ocenia ten film. Ja jednak, będę bronił tego filmu, bo wiem, że jest wart tego. Dziękuje również bydgoskiemu Cinema City, za możliwość obejrzenia tego filmu.
Babilon wywołał kontrowersje. Wielu krytyków nisko ocenia tę produkcje. No ale tak naprawdę zadajmy sobie pytanie - dlaczego? A no dlatego, że film nie pokazuje tego, co byśmy chcieli zobaczyć. Nowa produkcja Damiena Chazelle'a przedstawia nam historię Hollywood z XX-lecia między wojennego. Pokazuje nam przejście z kina niemego, do takiego jakie mamy dziś. Przez cały film śledzimy historie trzech (z biegiem fabuły czterech) postaci. Są to kolejno aktor z depresją Jack Conrad (Brad Pitt), aktorka z ulicy Nellie LaRoy (Margot Robbie), self-made man Manny Torres oraz jazzowy muzyk Sidney Palmer (Jovan Adepo). Losy całej czwórki są ze sobą połączone poprzez branżę filmową. I tak, jest to kolejny film o tworzeniu filmów.
Muszę przyznać, że jest to bardzo odważny film, nawet jak na dzisiejsze lata. I właśnie przez to się nie podoba ludziom. Jest on wulgarny, pokazuje sporo nagości, seksu, narkotyków. Niedawno dostaliśmy
Fabelmanów od Stevena Spielberga, którzy byli dla mnie naprawdę wybitnym kinem. Niemniej dzieło Spielberga, jest dla mnie zbyt ugrzecznione. W
Babilonie mamy ostrą jazdę bez trzymanki. Dostajemy tą ciemną stronę mocy. Oczywiście, są uśmiechnięte twarze, żarty czy śmiechy. No ale w tym wszystkim jest przekaz. Nie będę mówił za duży, by nie zdradzić Wam możliwości obcowania z tą magiczną przygodą. To właśnie wyciąganie tych małych smaczków, które Chazelle dla nas przygotował powinno dawać sporo frajdy, a jednocześnie zadumy nad naszym postrzeganiem niektórych rzeczy.
Jednak przejdźmy do obsady, bo to ona nadaje temu filmowi najwięcej. Przyznam, że wybór Chazelle'a jest naprawdę świetny. Reżyser postawił na pewne karty. Wiadomo, że Brad Pitt to totalny top jeśli chodzi o aktorów. Lecz nie wybrał go tylko dlatego, że radzi sobie bardzo dobrze przed kamerą. Jest tu trochę symboliki. Aktor swój szczyt miał na przełomie wieków. Wszyscy kojarzymy (a może nawet i kochamy) jego role w
Podziemnym kręgu czy
Sie7em. Niestety jest on coraz starszy, a wieku niestety nie oszukasz. To właśnie pokazuje postać, którą Brad Pitt gra. Widać to zwłaszcza, gdy przechodzimy z epoki kina niemego, do kina dźwiękowego. Jack Conrad radzi sobie wybitnie w kinie niemym. Jest numerem jeden w wytwórni Kineskop. Jednak, gdy przechodzi na okres kina mówionego - mamy już śmiechy, nabijanie się z niego, a także powolny upadek kariery aktora. Tutaj już możemy zobaczyć, że nie jest wcale tak świetny, jak nam się wydawało.
Podobnie jest z Nellie LaRoy, w którą wciela się Margot Robbie. To, że Robbie cudowną aktorką jest udowodniła niejednokrotnie. Czy to w przypadku Harley Quinn czy Sharon Tate (do tego wrócę później), ona zawsze stawia poprzeczkę wysoko. Teraz jednak postawiła ją jeszcze wyżej. Zagrała osobę ze slumsów, która zostaje aktorką... z przypadku. Jest uzależniona od narkotyków i alkoholu, ale przed kamerą radzi sobie znakomicie... lecz tylko w kinie niemym. Z czasem popada w ogromne uzależnienie, traci pieniądze, po zmianie kinowej mody również pogrąża się z dnia na dzień, z filmu na film. Pierwotnie rolę tę miała zagrać Emma Stone, ale bardzo dobrze, że nie zagrała. Z całym szacunkiem, bo obie te aktorki uważam za bardzo dobre, lecz Margot Robbie jest dla mnie wręcz wybitna. I właśnie ten film to udowadnia.
Kadr z zapowiedzi filmu Babilon, Paramount Pictures
Diego Calva to dla mnie aktor niezbyt znany. Parę razy mignął mi w
Narcos: Meksyk (nie dokończyłem, sorry) czy
Osadzonym (tego też nie) ale w
Babilonie po prostu geniusz. To właśnie jego historia, była przedstawiona najciekawiej. Ma on wiele charyzmy, potrafi poradzić sobie we wszystkim, a jego gra aktorska to istny majstersztyk. Liczę, że w przyszłości zobaczymy więcej filmów z tym aktorem, bo to co pokazał w tym filmie to woła o Oscara.
Ten film mi się podoba, bo jest naprawdę nietuzinkowy, bardzo odważny i pokręcony. A ja lubię takie filmy, które nie boją się wyjść poza utarte schematy. Nie boją się wulgaryzmów, nie dają nam na każdym kroku worka z cukierkami. Tak jest chociażby w przypadku filmów Tarantino. I szczerze zauważam podobieństwa do
Pewnego razu w... Hollywood. To również jest film o kręceniu filmów, mamy kilku aktorów z tej produkcji. Konkretnie Brada Pitta i Margot Robbie, lecz tym razem to Pitt gra główną sławę i to jemu się usługuje. Jak będziecie oglądać to zwróćcie uwagę na końcówkę, bo właśnie wtedy to porównanie widać najlepiej. Widać, że Chazelle również nie bał się ponieść wyobraźni. Usłyszałem od znajomych, że właśnie ten segment jest najbardziej męczący i bezsensu. Nie jest moi drodzy. Obejrzyjcie go jeszcze raz i wspomnijcie moje słowa. Odbierzecie go zupełnie inaczej.
Babilon jest naprawdę bardzo ciężkim i brutalnym filmem. Przedstawia on tak zwaną ciemną stronę Hollywoodu. Wielu osobom nie siądzie fabuła, długość czy sposób narracji. I jest to w zupełności zrozumiałe. Wszak nie lubimy oglądać czegoś, co nam się nie podoba.
Babilon może się nie podobać, ale dlaczego? To pytanie musimy zdać sobie po seansie. Mnie nakłonił do wielu rozmyślań. Takiego brzydkiego obrazu show biznesu nie zobaczymy zbyt prędko. Damien Chazelle miał wystarczający odwagi, by powiedzieć o tym głośno. Nie lubię dawać skrajnie niskich ocen, ani jakichś wiele wygórowanych, ale jeśli już daję to produkcja musi być serio wybitna. Ta wędruje do mojej topki wszech czasów. Proszę o więcej.
Geek i audiofil. Magister z dziennikarstwa. Naczelny fan X-Men i Elizabeth Olsen. Ogląda w kółko Marvela i stare filmy. Do tego dużo marudzi i słucha muzyki z lat 80.