Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Fantastyczna 4: Pierwsze kroki - recenzja filmu Marvela! Retrofuturorenesans

Autor: Łukasz Kołakowski
24 lipca 2025
Fantastyczna 4: Pierwsze kroki - recenzja filmu Marvela! Retrofuturorenesans

Pewnie nawet nie zauważyliście, ale to już. Kolejna nawet nie faza, a saga uniwersum Marvela dobiega do kulminacji. Zerkam w kalendarz premier Disneya i wyraźnie widnieje tam, że następną produkcją filmową Marvel Studios jest – za ponad rok – Avengers: Doomsday. Ten film godzinami pokazywał kolejne krzesełka z nazwiskami, ale nie wyklarował jeszcze scenariusza, do którego kręcone są powstające właśnie sceny. Czasu jeszcze trochę jest, ale biorąc pod uwagę kolejność premier, właściwie w przeddzień mamy Fantastyczną 4: Pierwsze kroki, czyli debiut w tym uniwersum dobrze znanych wcześniej – także ze srebrnych ekranów – bohaterów. To oni są ostatnimi, którzy mają rozpędzić hype train przed kolejnym wielkim eventem, dlatego na tę kartę Kevin Feige i spółka stawiają wiele. 

Otoczenie bohaterów wie o nich sporo więcej od widzów od samego początku. zdążyli już sobie zjednać dużą sympatię i zrobić karierę. Są zarówno astronautami, jak i udzielają się w polityce. Pewien kosmiczny incydent sprawia, że z ich DNA dzieją się dziwne, nadające rodzince supermocy rzeczy. Koniec origin story następuje po kilku minutach od tej akcji i to dobrze, bo nie mamy przez to do czynienia z kolejnym generycznym filmem genezą. Nie wiem czy powód takiego stanu rzeczy nie jest na tyle prozaiczny, że twórcy nie chcieli marnować czasu, ale wychodzi to naprawdę okej. 

Fantastic 4 First Steps' Used a Rock as a Stand-In for The Thing

Scalenie naszej rodziny ułatwia jedna z pierwszych informacji jaka się pojawia, a jest nią pozytywny test ciążowy, który Sue Storm pokazuje Reedowi. Dowiadujemy się również, że owoc ich miłości nie pojawił się od razu, ale po kilku ładnych latach starań. Cały dom bardzo cieszy się na powiększenie rodziny, szybko pojawia się jednak śmiertelne zagrożenie. Nie tylko dla właśnie rozpalonego żywszym ogniem miru domowego, ale również, jak to w komiksach często bywa, dla całej ludzkości. 

Jak nie bawiliśmy się w skrupulatne zapoznawanie się z tytułową czwórką, tak podobnie jest ze szwarccharakterem. Rodzinna sielanka trwa, uwielbienie dla bohaterów w społeczeństwie jest organiczne, a nagle przychodzi niejaki Galactus i mówi, że w sobie tylko znany sposób dokona anihilacji ziemi. Gość nie rzuca słów na wiatr, wie jak to zrobić, wszak dokonało się to już z kilkoma innymi planetami. Towarzyszy mu Silver Surfer jako jedyna z postać, której ten film rysuje jakiś background. Jest to tej postaci niewątpliwie potrzebne, przy okazji jednak kontrastowo obniża jeszcze bardziej ogólny poziom odbioru Galactusa. 

The Fantastic Four: First Steps confirms earlier UK release date – here's  when you can now expect it

Bez obaw jednak, nowa Fantastyczna 4 to Marvel z tej wyższej półki. Po tym, jak wprowadziłem praktycznie wszystkie postacie filmu mówiąc, że ich tło nie jest za specjalnie podbudowane moglibyście tak pomyśleć. Argumentowałem to czasem, ale jest jeszcze jedno, główne i lepsze usprawiedliwienie tej decyzji scenariuszowej. Otóż, podobnie jak przed chwilą Thunderbolts*, skupia się na bohaterach których ma i na tym co przydarza im się w tej konkretnej historii. Można wręcz mieć wrażenie, że te korekty scenariuszowe pojawiły się na dniach, ale rzeczywiście tak jest. Kłóci się to z wizerunkiem ostatnich filmów, bo najwięcej zarabiały te, których jedynym walorem były oczka puszczane do kilku tytułów wstecz i po, w których pomysłu na tę konkretną fabułę nikt nie miał. Matt Shakman i spółka mają i to całkiem niezły. Mam nadzieję, iż nie tylko dlatego, że próbując zagrać nostalgią musieliby się odwoływać do słusznie gnijących na cmentarzu historii filmach Tima Story i Josha Tranka. Nie mówię o fanach komiksów i animacji, bo to nisza, która nie pociągnie tej skali superpodukcji.

Główny fabularny mechanizm i dylemat, jaki daje Galactus czwórce świetnie napędza stawkę po stronie naszych herosów, jednak przy okazji ma jeden poważny mankament. W żadnym momencie seansu nie czułem realnego zagrożenia. Grany przez Ralpha Inesona villain ma swój niecny plan, ogłasza go nawet nie do końca swoimi ustami i tyle, gdzieś tam znika, a po szczegóły, w sumie bardziej dla nas niż dla siebie, Fantastyczna 4 musi się udać daleko w kosmos. Nad wszystkimi ziemskimi istotami cały czas niby coś wisi, praca aby świat uratować wre, ale tak naprawdę nie wiemy przed czym ten ratunek. Gdy dodamy do tego kiepski, właściwie standardowy dla filmów Marvela, nieprzemyślany finał, łącznie z absolutnie bzdurną kulminacją, zrozumiemy o czym mówię. Naprawdę, ostatnia scena finałowej potyczki musi zostać przemilczana, bo określenie jej wykracza poza granice dopuszczalnego na naszych łamach recenzenckiego słowotwórstwa. Naprawdę, jeśli w tym Doomsday nawet mimo braku scenariusza pokazywaliście te wszystkie krzesełka, to nie łapcie nas na tak tanie chwyty. 

The Fantastic Four: First Steps Trailer Doesn't Reveal Something That Could  Be A Problem In The Movie

Wszystko to sprawia, że trudno znaleźć – mimo potencjalnie trafionych decyzji castingowych – frajdę z oglądania znakomitych przecież aktorów grających tytułowych bohaterów. Nie mają oni zbyt wielu okazji do uniesienia tych postaci swoją charyzmą, jak i nie są gwarancją tego, że będziemy z niecierpliwością czekać na ich powrót. Nikt nie wyróżnia się charakterologicznymi cechami wiodącymi, co obniża temperaturę interakcji między nimi. Są urocze, jednak nie skrzą naturalną energią, którą takie tuzy aktorstwa jak Pedro Pascal i Vanessa Kirby spokojnie uzyskałyby z lepszego materiału. Cały czas mając w pamięci największe gwiazdy poprzedniej sagi, ale równie, nie cofając się aż tak daleko, choćby  Florence Pugh z poprzedniego filmu, czuję regres. Decyzje są jednak jak wspomniałem, potencjalnie trafione, bo karta może się w przyszłości odwrócić.

Warto pochylić się nad sferą wizualną, bo tutaj widać, że studiu zależało na nadaniu temu filmowi stylu dużo bardziej niż zazwyczaj. To kolejny aspekt – obok dobrze rozumianego zwyczajnego opowiadania historii – który chciałbym, aby się w tym uniwersum rozwijał. Jeśli mamy z nim dalej trwać, zróżnicowanie na tym polu jest bardzo ważne. Tutaj widać pierwsze, mocno niebieskie i retrofuturystyczne kroki, które czynią wszystkie sceny dziejące się na ziemi (poza wspomnianym wcześniej finałem) wizualnie atrakcyjnymi. Dobrze, choć rzadko w długich ujęciach wygląda Manhattan, jeszcze lepiej kwatera bohaterów. Jest miejsce na poprawki i jest wyraźny żołnierski krok w dobrym kierunku. 

Miejsca na marsz do lepszego jest tu jeszcze dużo. W tym sensie podtytuł Pierwsze kroki jest bardzo adekwatny. Widać, że są materie, w których Fantastyczna 4 takie poczyniła. Jeśli jednak oczekujecie, że już tu i teraz otrzymacie pełnoprawny, spełniony blockbuster, który nie ma mankamentów, to wstrzymajcie konie i porzućcie marzenia. W ostatnich dniach, na podstawie ocen na Rotten Tomatoes czy Metacritic (swoją drogą bliźniaczo podobnych, nawet delikatnie gorszych niż literalnie poprzedni film), kolejny raz słyszeć można było jakieś przebąkiwanie o renesansie. Jeśli coś w tym jest, to w F4 widać raczej jego szczątki i kroki w dobrą stronę. W żadnym stopniu nie buduje to jednak hype’u na w dalszym ciągu jawiący się jako dziwny, paniczny potwór frankensteina Doomsday.

Sprawdźcie inne recenzje na naszych łamach:

13 dni do wakacji - recenzja filmu. Polski horror o nastolatkach z mocnym finałem

Superman – recenzja filmu. Cause I'm a punkrocker, yes I am

Vinci 2 - recenzja sequela kultowej komedii Machulskiego! Nie powiesz mi, że sprzedajecie to jako prawdziwego Vinci

Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Od 2015 w Movies Room, od 2018 odpowiedzialny za działalność działu recenzji filmowych. Uwielbia Wesele Smarzowskiego, animacje Pixara i Breaking Bad. A, no i zawsze kiedy warto, broni polskiego kina. Kontakt pod [email protected]

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.

Ocena recenzenta

60/100
  • Drugi film Marvela z rzędu, który wyraźnie zajmuje się opowieścią i emocjami bohaterów w tej konkretnej historii, mało a cieszy
  • Jest bardziej zwięźle, twórcy nie trzymają nas w kinie dwie i pół godziny bez potrzeby
  • Retrofuturo otoczka jest najbardziej wyrazista od dawna…
  • dopóki nie wchodzi nijaki kosmos i wizualnie brzydki finał
  • Oprócz tego że finał jest brzydki wizualnie, to jeszcze kiepski emocjonalni
  • Galactus i jego plan nie wywołują żadnego poczucia zagrożenia

Movies Room poleca