Kiedy studio Ubisoft ogłosiło Anno 117: Pax Romana, stwierdziłem, że to w końcu może być coś dla mnie. Tym razem zamiast przemysłowych kominów i fabryk znanych z Anno 1800, mieliśmy przenieść się do serca imperium rzymskiego, pełnego kolumn, targowisk i gorących prowincji rozsianych po świecie. To zdecydowanie bardziej trafiało w moje gusta, nawet jeśli nie gram za dużo w city buildery. Zwłaszcza że tym razem celem było sprawdzenie, czy tak rozbudowana strategia może działać na padzie równie dobrze, jak na PC.
Już po kilku godzinach z wersją na PS5 wiedziałem jedno. To nie jest pobieżny port. To gra starannie podrasowana pod konsolowe sterowanie, z intuicyjnym interfejsem i przemyślanym układem menu. Kamera pracuje płynnie, wybór budynków jest szybki i wygodny, a całe zarządzanie prowincjami zostało zaprojektowane tak, aby nie zmuszać gracza do gimnastyki z padem. Zdarzały się momenty, kiedy interfejs ładował się wolniej, zwłaszcza przy analizie bardziej złożonych łańcuchów handlowych, ale nie były to sytuacje, które psuły zabawę.
Gra przenosi nas w rok 117, do czasów największego rozkwitu Imperium Rzymskiego. Zaczynamy od wyboru prowincji startowej, a każda z nich oferuje inny klimat, odmienne wyzwania i stopień trudności. Lacjum jest spokojne, zasobne i stabilne, choć wiąże się z presją władzy i bliskością centrum świata. Z kolei bardziej peryferyjne regiony kuszą surowym pięknem i ogromem przestrzeni, ale wymagają rozważnego planowania i bardziej złożonej logistyki. To sprawia, że każda nowa kampania ma inny rytm i charakter, co świetnie wpływa na regrywalność.

Twórcy wykonali świetną robotę w budowaniu atmosfery. Kolumny, monumentalne świątynie, targowiska pełne towarów, porty z rzędami statków i magazynów. Wszystko to wygląda bardzo dobrze na PS5. Modele budynków są czyste, pełne detali, a prowincje pięknie różnią się klimatem. Gra potrafi zachwycić widokiem rozrastającej się metropolii, zwłaszcza kiedy słońce zachodzi nad akweduktami czy polami uprawnymi.
Mimo tego zdarzają się momenty, gdy świat sprawia wrażenie pustszego, niż powinien. NPC spacerują, statki kursują, ale brakuje nieco chaotycznej energii, której spodziewałbym się po rzymskich targach czy gwarze nadmorskich portów. To jednak bardziej niewielki niedosyt niż realny problem.
Anno 117 to przede wszystkim rozbudowana gra ekonomiczna. Łańcuchy produkcji, systemy zaopatrzenia, transport morski i lądowy, trasy handlowe, bilans surowców – to wszystko stanowi fundament rozgrywki. I to dokładnie ten typ fundamentu, który potrafi wciągnąć jak ruchome piaski.
Budujesz kolejne farmy, tartaki, warsztaty, a każdy z nich wymaga innych dóbr. Do tego dochodzi produkcja bardziej zaawansowanych towarów, konieczność zapewnienia logistyki między prowincjami oraz nieustanne monitorowanie statków. Przy większej liczbie kolonii człowiek czuje się jak prefekt odpowiedzialny za zaopatrzenie całego basenu Morza Śródziemnego. I to właśnie ten aspekt sprawia, że gra jest tak angażująca.

Jest tu też coś, co fanom serii od razu przypadnie do gustu. Rozgrywka płynie spokojnie, ale wyraźnie. Z czasem łańcuchy stają się coraz dłuższe, coraz bardziej skomplikowane, a każda kolejna decyzja przynosi realne konsekwencje. Źle ustawiona trasa handlowa potrafi zaburzyć zaopatrzenie całej populacji, a jedno opóźnienie w produkcji może wywołać falę niezadowolenia w odległej prowincji.
Choć cała mechanika działa świetnie, brakuje nieco większej różnorodności w wyglądzie lokacji i budynków. Owszem, każda prowincja ma swój klimat, ale pewne konstrukcje przypominają się zbyt często. Kiedy stawiasz piątą czy szóstą rozwiniętą osadę, czujesz, że estetycznie powtarza się to samo, tylko w innym układzie.
Oczekiwałem również bardziej odczuwalnej różnicy między kulturami wschodnich a zachodnich prowincji. W grze czuć to delikatnie, ale nie jest to tak mocno zaakcentowane, jak mogłoby być.

Aspekt militarny istnieje, lecz nie stoi na pierwszym planie. Floty mogą toczyć bitwy, piraci potrafią napsuć krwi, a wrogie plemiona są w stanie utrudnić życie. Nadal jednak najważniejsze pozostają towary, logistyka i rozwój ekonomiczny. Dla mnie to zaleta, bo Anno nigdy nie potrzebowało wojny jako głównego dania. Choć jeśli ktoś liczy na wodne batalie w rzymskim stylu, może czuć pewien niedosyt. W tych momentach gra udowadnia, że jest city builderem, nie strategią militarną.
Najważniejsze pytanie dotyczy tego, jak Anno 117 radzi sobie na konsoli. Odpowiedź jest prosta – radzi sobie bardzo dobrze. Optymalizacja stoi na wysokim poziomie, sterowanie padem nie wymaga tygodni przyzwyczajania, interfejs jest czytelny i przejrzysty. Gra bywa wymagająca dla samego procesora w momentach, gdy zarządzasz wieloma systemami naraz, ale konsola radzi sobie z tym stabilnie.
Oczywiście to nie jest ta sama precyzja, jaką daje mysz, ale po kilku godzinach przestajesz o tym myśleć. Wszystkie funkcje są pod ręką, a samo sterowanie potrafi być płynne i wygodne.
Anno 117: Pax Romana to gra, która wymaga czasu, cierpliwości i planowania, ale potrafi się za ten wysiłek odwdzięczyć. Budowanie potężnych prowincji, nadzorowanie łańcuchów zaopatrzenia i prowadzenie handlu między regionami przynosi ogromną satysfakcję. Mimo drobnych wad, jak powtarzalność architektury czy niewielka żywotność miast, jest to jedna z najlepiej wykonanych strategii dostępnych obecnie na konsolach.
To gra, która nie krzyczy fajerwerkami. Ona spokojnie, konsekwentnie wciąga Cię w rytm starożytnego imperium. I kiedy zauważasz, że minęło sześć godzin, a Ty wciąż poprawiasz trasy statków i planujesz kolejny port, wiesz jedno. Tak właśnie powinno działać dobre Anno.
Jeśli więc marzy Ci się budowanie antycznego świata cegła po cegle, a do tego lubisz strategiczną głębię i logistyczne łamigłówki, Anno 117 jest propozycją absolutnie godną uwagi.
Ilustracja wprowadzająca: materiały prasowe
Gra więcej, niż powinien. Od czasu do czasu obejrzy jakiś film, ale częściej sięgnie po serial w domowym zaciszu. Niepoprawny fanatyk wszystkiego, co pochodzi z Kraju Kwitnącej Wiśni. | [email protected]