Spencer w ostatnich zeszytach swojego runu również dość mocno marginalizował rolę Petera, tak że miało się nawet wrażenie, iż większość wydarzeń na scenie działa się bez jego udziału. Spodziewałem się więc, że kolejne „nowe rozdanie” przywróci nieco blask naszemu bohaterowi, ale póki co dzieje się inaczej. Twórcy już na początku mocno poturbowali Parkera i wysłali go do szpitala, a pałeczkę oddali jego klonowi znanemu jeszcze z Sagi klonów z lat 70., a potem z zeszytów z lat 90., wydawanych akurat przez Egmont w ramach linii Amazing Spider-Man Epic Collection. Polecam do nich zajrzeć przed lekturą, aczkolwiek postać Bena jest tam prowadzona dużo lepiej – bardziej dramatycznie i w sposób budzący współczucie. Naprawdę nie dało się tego tu powtórzyć?
A w jakiej sytuacji zastajemy Reilly’ego? Działa jako Spider-Man, ale na usługach korporacji Beyond, która wykupiła resztki Parker Industries wraz z prawami do wizerunku Pająka – dba teraz o licencję i własność intelektualną oraz eliminuje ewentualną konkurencję w zarodku. Brzmi znajomo? Tak, Peter swojego czasu też próbował stać się korporacyjną gwiazdą mediów społecznościowych i w zamian za dostęp do nowego kostiumu i gadżetów miał bujać się po mieście i wykonywać różne zadania. Już wtedy wyszło to słabo i teraz wcale nie jest lepiej, chociaż ze względu na nieco większy talent twórców czyta się to całkiem bez bólu dzięki lepszym dialogom i bardziej trafnemu humorowi.
Nietrudno jednak o wrażenie, że Amazing Spider-Man tom 1 – Korporacja Beyond to bardziej zlepek scen, niż konkretna opowieść. I trudno się dziwić, bo mamy tu przekrój prac bodaj szóstki scenarzystów, a rysowników pracowało nad tym tomem jakoś ze dwa razy więcej. Wszystko sprawia więc wrażenie dość niespójnego, ad-hocowego, bez większej koncepcji. Wyraźnie widać tutaj inspirację twórców zeszytami sprzed 30 lat, ale do dziś wzbudzają one raczej mieszane uczucia czytelników i nie jestem pewien, czy akurat ta ścieżka jest tą właściwą dla współczesnego Pajęczaka.
Jest tu trochę absurdalnych sytuacji i drugoligowych łotrów – a niektóre pomysły są tak głupkowate, jakby pisał je sam Spencer. Przykład pierwszy z brzegu: ciocia May nawiązuje sojusz z doktorem Octopusem i razem dokonują włamu do strzeżonego wieżowca w celu ratowania Petera. To chyba nie do końca jest to, czego bym oczekiwał. Sytuację rozruszały nieco gościnne występy Morbiusa i Kravena, ale i tak pozostawiły po sobie niedosyt, bo antagoniści zniknęli tak szybko, jak się pojawili. Nieco lepiej wypada epizod z Misty Knight i Coleen Wing, ale to za sprawą bohaterek, bo historia też jest tu wyraźnie słaba.
Amazing Spider-Man tom 1 – Korporacja Beyond jest dość nierówny również pod względem graficznym, bo rysowników tutaj sporo, a żaden z nich nie wybija się ponad przeciętność. Osobiście lubię prace Gleasona, z zastrzeżeniem, że nie pasują do wszystkiego, a także rysunki Dowlinga i Fornesa. Ostatecznie jednak styl większości twórców jest zachowawczy, nie wychodzi poza typowy amerykański mainstream, ale też sprawia wrażenie skierowanego do młodszego grona odbiorców - a fabuła tylko to poczucie podbija. Brakuje mi nieco mroczniejszego, poważniejszego Spider-Mana.
Tytuł oryginalny: Amazing Spider-Man: Beyond vol 1 & 2
Scenariusz: Zeb Wells, Kelly Thompson, Jed MacKay, Cody Ziglar, Saladin Ahmed, Patrick Gleason
Rysunki: Patrick Gleason, Ivan Fiorelli, Travel Foreman, Sarah Pichelli, Jim Towe, Eleonora Carlini, Michael Dowling, Carlos Gomez, Paco Medina, Jorge Fornes
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski
Wydawca: Egmont 2025
Liczba stron: 360
Ocena: 65/100
PR-owiec, recenzent, geek. Kocha kino, seriale, książki, komiksy i gry. Kumpel Grahama Mastertona. W MR odpowiedzialny za dział komiksów, książek i gier planszowych.